Do sytuacji doszło w zamkniętym ośrodku dla uchodźców na Manus Island. – Takie jest to jedzenie, które nam dają. Zawsze obrzydliwe – mówił jeden z przebywających tam mężczyzn. – Traktują nas jak zwierzęta, a nawet gorzej.

wikimedia commons
wikimedia commons

Mężczyzna, który znalazł w swoim posiłku ludzkie zęby, zrobił im zdjęcie i złożył już oficjalną skargę na kierownictwo ośrodka. Manus Island jest obsługiwane przez prywatną międzynarodową firmę Transfield Services, która odmawia komentarza na ten temat, jednak dwóch jej pracowników w rozmowie z brytyjskim „Guardianem” przyznało anonimowo, że wiedzą o sytuacji z zębami i że „ludzie o niej mówią”. Nie wiadomo, do kogo należały zęby, ani w jaki sposób znalazły się w jedzeniu. Po odkryciu znaleziska kilkanaście osób odmówiło jedzenia lunchu. To już drugi raz, kiedy ludzkie zęby wylądowały w posiłku uchodźcy w Manus Island, podobna sprawa była opisywana przez Amnesty International w 2013 roku. AI zwracało też wówczas uwagę na przeludnienie, ograniczony dostęp do wody, higieny, opieki zdrowotnej, niemożność skontaktowania się z rodzinami (Manus Island to ośrodek wyłącznie dla samotnych mężczyzn). Osadzeni skarżą się na bardzo niskie ciśnienie wody w prysznicach, brak mydła i środków higienicznych, takich jak papier toaletowy. Wszystko to prowadzi do pogłębiających się problemów psychicznych uwięzionych ludzi, których jedynym „przestępstwem” było nielegalne przekroczenie granicy Australii.

W piątek 30 października w ośrodku doszło do masowego zatrucia 100 osób. Pierwszy komunikat personelu Transfield Services głosił, że przyczyną był brak higieny wśród więźniów, ostatecznie przyznał jednak, że źródłem biegunki i wymiotów była jakość serwowanych posiłków. Według jednego z osadzonych, po piątkowym zatruciu trwa kontrola sanitarna, która wykazała, że żywność jest przetrzymywana w złych warunkach, a w mięsie znaleziono insekty. We wrześniu głośna była sprawa 20-latka, który trafił na Manus Island w wieku 17 lat – chłopak został pobity przez strażnika za domaganie się większej ilości proszku do prania, żeby uprać swoje ubrania. Prześwietlenie wykazało poważny uraz nadgarstka, jednak osadzonemu odmówiono podania leków przeciwbólowych, każąc mu „wracać po nie do swojego kraju”. Strażnik, który go skrzywdził, ciągle pracuje w ośrodku.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Albo ja nie umiem czytać ze zrozumieniem, albo….. W końcu to ośrodek dla uchodźców czy więzienie?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…