Rząd w Ankarze wysunął absurdalny zarzut wobec brytyjskiej stacji telewizyjnej. Zdaniem tureckich polityków, reportaż o kurdyjskich bojownikach, produkcji BBC jest „otwartym wspieraniem terroryzmu”. Władze stacji nie zgadzają się z zarzutami tureckich władz.

Kurdyjska bojowniczka z oddziałow YPJ / facebook.com/PeoplesDefenseUnits
Kurdyjska bojowniczka z oddziałow YPJ / facebook.com/PeoplesDefenseUnits

Turcja nasila represje wobec Kurdów nie tylko w wymiarze działań zbrojnych, ale również na płaszczyźnie propagandowej. Atak Ankary na brytyjską telewizje jest jednak najbardziej kuriozalnym przykładem nienawistnego zacietrzewienia władz państwa, które brutalnie tłumi wolnościowy ruch niemal 15 milionowej mniejszości, zamieszkującej głównie południowy wschód kraju.

Materiał o którym mowa, został zrealizowany przez reporterów BBC w północnym Iraku, gdzie od 2012 roku stacjonują wojska Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Przedstawia warunki w obozie szkoleniowym dla kobiet – bojowniczek tej organizacji, które walczą z terrorystami z Państwa Islamskiego.

https://youtube.com/watch?v=YpesgydG5sQ%22+frameborder%3D%220%22+allowfullscreen%3E%3C

Tureccy politycy uważają jednak, że terrorystami są przede wszystkim członkowie i członkinie PKK. „Taki reportaż na temat organizacji uważanej za organizację terrorystyczną przez wiele krajów, przede wszystkim unijnych, jest otwartym wspieraniem terroryzmu” – czytamy w nocie protestacyjnej, wysłanej do BBC przez turecką dyplomację.

Brytyjska telewizja nie przejęła się jednak zarzutami Ankary. W lakonicznym oświadczeniu rzecznik stacji tłumaczy, że materiał „w sposób bezstronny przekazuje informacje o znaczeniu globalnym, a wspomniany reportaż jest jednym z wielu dotyczących Turcji”, zaznaczając zarazem, że kurdyjskie oddziały są obecnie jedną z głównych sił w walce z dżihadyzmem w Syrii i Iraku.

Warto pamiętać, że Ankara sama przeprowadziła na terytorium Unii Europejskiej przynajmniej jeden zamach terrorystyczny. Jak ujawnił niedawno francuski dziennik „Le Monde”, za zamordowanie w 2013 r. w Paryżu trzech działaczek PKK odpowiedzialne były tureckie służby specjalne (MIT). Również krwawy zamach na prokurdyjskich działaczy w Suruc w lipcu br., dokonany przez kobietę związaną z Państwem Islamskim, miał się odbyć za cichym przyzwoleniem tureckich władz.

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…