Michael Temer nie został wybrany w żadnych wyborach. Pomimo to jako prezydent aplikuje społeczeństwu brutalna terapię cięć i oszczędności. Brazylijczycy się jednak nie poddają. Wczoraj największe miasta zostały sparaliżowane przez strajk.

Do udziału w protestach i odmowie pracy nawoływały największe związki zawodowe. Odzew był ogromny, jak donosi agencja Reutera, w 12-milionowym Sao Paulo ruch uliczny praktycznie zamarł. Nie kursowało metro oraz inne pojazdy komunikacji miejskiej. Na głównych ulicach powstały barykady z płonących opon samochodowych i kontenerów. Protestujący zablokowali również dojazd do portu lotniczego Guarulhos, a niektórym, po przełamaniu policyjnego kordonu udało się dotrzeć nawet pod rezydencje znienawidzonego prezydenta. W innych miastach również dochodziło do starć z funkcjonariuszami. W stolicy kraju, Brasilii policja zamknęła ruch w dzielnicy rządowej w obawie przez wtargnięciem radykalnych grup do budynków administracji państwowej. Masowe pochody odbywały się również  w Rio de Janeiro, Porto Alegre i Kurytybie.

Michael Temer rządzi Brazylią od 31 sierpnia 2016 roku, kiedy zastąpił usuniętą ze stanowiska w procedurze impeachmentu lewicową prezydent Dilmę Rousseff. Roszada na stanowisko głowy państwa została przeprowadzona z naruszeniem obowiązujących w takich wypadkach procedur. Obalenie Rousseff  z zadowoleniem przyjął Waszyngton, któremu zależało na zainstalowaniu w Brasilli swojego człowieka. Takim oczywiście jest Temer, który natychmiast zaczął realizować neoliberalny plan cięć i oszczędności.

Administracja prezydenta tnie wydatki na cele socjale, które w w ciągu kilkunastu lat pozwoliły wydobyć z biedy prawie 20 milionów obywateli. Bezprecedensowy sukces rządów lewicy może zostać teraz przyhamowany. W przeddzień strajku generalnego rząd ogłosił również decyzję o podwyższeniu wieku emerytalnego: dla kobiet z 55 do 62 lat, a dla mężczyzn – z 60 do 65 lat. Efektem rządów Temera jest załamanie gospodarcze. W dwustumilionowym kraju szaleje bezrobocie, które osiągnęło rekordowy poziom. Według Brazylijskiego Instytutu Geografii i Statystyki  bez pracy pozostaje obecnie 14,2 miliona osób, co stanowi 13,7 proc. mieszkańców w wieku aktywności zawodowej.

Jak Temer zamierza walczyć ze skutkami swojej niszczycielskiej polityki? Zwiększając dawkę trucizny. Prezydent zapowiedział już redukcje praw pracowniczych, osłabienie roli związków zawodowych oraz redukcję kosztów pracy.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…