Działacze z zachodniopomorskich struktur żądają rozliczenia winnych klęski wyborczej. Uważają, że głównym odpowiedzialnym za katastrofalny start Magdaleny Ogórek jest Leszek Miller. Za całą intrygą stoi Grzegorz Napieralski.  

facebook.com/pages/Sojusz-Lewicy-Demokratycznej-Województwo-Zachodniopomorskie
facebook.com/pages/Sojusz-Lewicy-Demokratycznej-Województwo-Zachodniopomorskie

Pięciu lokalnych działaczy Sojuszu podpisało dziś stanowisko protestacyjne. „Nie ma zgody na to, by polska lewica kojarzyła się z obciachem, śmiesznością i z brakiem profesjonalizmu” – czytamy w oświadczeniu, którego sygnatariuszami są m.in. Artur Nycz, radny sejmiku, Piotr Kęsik, były radny Szczecina, Hubert Andrych, przewodniczący rady powiatowej SLD w Gryfinie, Jędrzej Wijas, były radny Szczecina, i Ewa Milczarek, członkini Form Kobiet SLD.

Działacze mają dosyć nieudolnego zarządzania partią przez dotychczasowego lidera, któremu zarzucają sprzeniewierzenie lewicowych wartości i promowanie swojej faworytki. „Kampania prezydencka prowadzona była nieudolnie, kandydatka najpierw milczała, a gdy zdecydowała się mówić, prezentowała program oderwany od wartości lewicy” – tłumaczą autorzy stanowiska.

Buntownicy są związanyni z Grzegorzem Napieralskim, byłym przewodniczącym partii i kandydatem na prezydenta w 2010 roku, który od początku roku znajduje się w ostrym konflikcie z Leszkiem Millerem. Pod koniec marca Napieralski został zawieszony w prawach członka SLD. Teraz próbuje założyć nową formację polityczną, gdyż jak sam przyznaje – nie wierzy w możliwość zreformowania Sojuszu od wewnątrz. Polityk próbuje zatem przeciągnąć na swoją stroną kolejnych działaczy, rozgoryczonych sromotną porażką wyborczą. W jego biurze w Szczecinie lokalni aktywiści mogą wpisywać się na dwie listy: zawieszających członkostwo w partii i opuszczających jej szeregi. Jak dotąd legitymacje partyjne złożyło 40 działaczy.

W odpowiedzi lojalny wobec Millera szef zachodniopomorskich struktur Dariusz Wieczorek zapowiedział, że wszyscy uczestnicy buntu staną przed sądem partyjnym w trybie dyscyplinarnym. Pytanie tylko: czy na działaczach, którzy z ulgą odchodzą ze zdegenerowanej partii takie groźby zrobią jakiekolwiek wrażenie?

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Na stokach Cytadeli uczczono pamięć pomordowanych działaczy

138 lat temu w Warszawie doszło do egzekucji 4 działaczy Socjalnorewolucyjnej Partii Prole…