Minister Błaszczak wpadł na pomysł, jak z jednej strony zniechęcić opozycję do protestów, z drugiej – odzyskać część pieniędzy, które idą na coraz potężniejszą ochronę policyjną tych wydarzeń.

Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak /flickr.com/MSW

Swój pomysł Błaszczak wyłożył w programie „Salon polityczny Trójki”. Minister słusznie zauważył, że miesięcznice smoleńskie są dla państwa coraz bardziej kosztowne. Jak pisaliśmy na strajk.eu, tylko w pierwszej połowie bieżącego roku okrągła rocznica katastrofy plus pięć manifestacji 10 dnia każdego miesiąca kosztowało 1,6 mln złotych.Przed ostatnią miesięcznicą rząd podjął próbę oszacowania kosztów, które będą potrzebne na ten cel w ciągu najbliższych dwóch i pół roku. Wyszło mu 7,5 mln.

Jako że nawet część zwolenników PiS mogłoby w końcu dojść do wniosku, że pieniądze w Polsce przydałyby się na co innego, minister Błaszczak po dyskusji w gronie prezydium klubu zaproponował, by koszty zabezpieczania demonstracji pokrywali kontrdemonstranci. Nowa regulacja miałaby dotyczyć wszystkich wydarzeń, nie tylko smoleńskich, ale szef resortu spraw wewnętrznych nie ukrywał, co go zainspirowało. – Chcieliśmy przygotować takie przepisy, żeby oni za to [podwyższony koszt działań policji – przyp. AR] zapłacili. Przecież to z ich powodu tak się dzieje. Zapowiadają, że zrobią, że będą łamać prawo, blokować. Oni generują w ten sposób koszty – oznajmił.

Z punktu widzenia wyborców PiS, zwłaszcza twardego elektoratu, taki ruch byłby genialny. Konieczność dopłacania do udziału w proteście z pewnością skłoni przynajmniej część uczestników do zostania w domach, a wtedy prawicowe media zakrzykną, że oto nie ma już żadnych wątpliwości: opozycja to banda chciwych liberałów, gdy tylko mieliby swoje „ideały” potwierdzić, ponosząc materialną stratę, natychmiast zapomnieli o „walce o demokrację w Polsce”. To, że samo prawo o zgromadzeniach cyklicznych, jedna z podstaw antagonizmu między smoleńskimi i kontrsmoleńskimi manifestantami jest antydemokratyczne i nie powinno nigdy wejść w życie, wyborców PiS-u nie zraża.

Na wczorajszą miesięcznicę rząd zaangażował niespotykane dotąd siły policyjne. Opozycja z kolei zapowiadała, że na trasie smoleńskiej demonstracji pojawią się Stefan Niesiołowski i ponownie Władysław Frasyniuk. W ostatniej jednak chwili organizujący kontrmarsz Obywatele RP przerwali protest. Według szacunków policyjnych blokować miesięcznicę smoleńską zamierzało ok. 2,5 tys. osób, o ok. 500 więcej, niż przyszło na wydarzenie firmowane przez PiS. Policja zapowiada skierowanie do sądu 44 wniosków o ukaranie w związku z wykroczeniami, takimi jak zakłócanie legalnej manifestacji, zakłócanie aktu religijnego, wulgarne okrzyki. Do tego zatrzymano osobę, która odpowie za podszywanie się pod policjanta i drugą, która wykorzystała zamieszanie, by ukraść torbę.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Niech Mariusz lepiej wprowadzi nowy podatek – na miesięcznicę smoleńską. Wtedy każdy będzie mógł legalnie przyjść i podemnostrować, a kaczystom to się zwróci.

  2. Jeśli już wprowadzą takie opłaty, to mam nadzieję że nie zapomną o wystawianiu cotygodniowych rachunków stadionowej husarii wyklętej, która pod eskortą policji podróżuje po całym kraju i 'kontrmanifestuje’ na stadionach.

    1. A to od dziś nie nazywa się przestępstw polegających na wywoływaniu burd chuliganką a demokracją???
      Ciekawe pojęć pomylenie.
      Idąc Twoim tokiem rozumowania – nie powinno się kibolom w demolkach przeszkadzać…. Przecież oni jedynie demonstrują sprzeciw…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…