Wzruszająca jest obrona księdza Jacka Międlara, wygłoszona na łamach opiniotwórczego medium, jakim niewątpliwie dla milionów Polaków pozostaje „SuperExpress”. Tomasz Terlikowski kolejny raz udowodnił, że człowiek znający podstawy retoryki i erystyki, jest w stanie przytoczyć argumenty popierające każdą, absolutnie każdą tezę, jak absurdalna by ona nie była. Wielokrotnie zastanawiałam się, czy to możliwe, żeby człowiek, który, bądź co bądź, para się teologią i posiada dość rozległą wiedzę o chrześcijaństwie, może wygłaszać to, co wygłasza z absolutnym przekonaniem i nie widzieć w tym sprzeczności.

Wielu komentatorów wyjaśnia fenomen Terlikowskiego tym, że katolicki publicysta prezentuje w mediach określony, konsekwentny wizerunek „taliba”, kierowany chęcią zysku i zapotrzebowaniem na taką figurę w polskim życiu publicznym. To dla mnie jedyne sensowne wyjaśnienie. Nie mieści mi się bowiem w głowie, żeby człowiek wyposażony w pokaźne IQ i rozbudowany zasób słów, mógł „na poważnie” twierdzić, że kościół katolicki jest właściwym miejscem dla Obozu Narodowo-Radykalnego i że w Polsce nie ma antysemityzmu, ponieważ jego znajomy rabin powiedział, że „nigdy się z nim nie spotkał”. Nie. To niemożliwe, żeby wygłaszać w XXI wieku podobne tezy i naprawdę wierzyć w ich prawdziwość, będąc człowiekiem rozumnym. Jeżeli ktoś to robi, to oznacza, że jest cynicznym demagogiem i świadomie dokłada cegiełkę do nienawiści, którą podsycają narodowcy. Dodatkowo zawija i opakowuje ją w kościelne błogosławieństwo, niczym kanapkę do pracy w papier śniadaniowy.

Terlikowski powtarza za księdzem Międlarem, że skoro ONR ma Ewangelię na ustach i sztandarach, to kościół powinien być na niego bardziej otwarty. Że ową otwartość rozumieć należy nie tylko jako otwartość na osławione „feministki i aborcjonistów”, ale również na „tych młodych ludzi, którzy niewątpliwie chcą chodzić do kościoła”. To absolutnie rozczulające. Członkowie ONR nie mają nic wspólnego z faszystami, a słowo „antysemityzm” znają ze słownika albo z lekcji historii w gimnazjum. Kierują się w życiu katolickimi wartościami, a w ogóle to są ofiarą nagonki ze strony „Gazety Wyborczej”. Dlaczego? Bo tak mówią.

Przypominam, że Krzyżowcy również nie mówili o sobie, że są spragnionymi krwi sadystami, lubiącymi po godzinach palić wsie i zabijać niewinnych ludzi. Prezentowali się światu jako spadkobiercy Chrystusowych nauk. Niemieccy naziści walczyli o czystość, przestrzeń życiową i lepszy świat. Bojownicy Państwa Islamskiego zaprowadzają wśród niewiernych porządek. Ku-Klux-Klan walczy z zagrożeniem ze strony Afroamerykanów i Żydów, uniemożliwiających białym obywatelom USA swobodny rozwój i bogacenie się. Im wszystkim przyświecają szlachetne idee. Oni wszyscy „chcieli dobrze”. Niestety praktyka nieco rozmija się z teorią, ale to, jak rozumiem, dla pana redaktora mało istotny szczegół.

Warto porzucić mrzonki i przestać już nabierać ludzi na te rzekome „katolickie wartości”, na to, że w kościele katolickim chodzi jeszcze o jakiegoś Chrystusa. Bo tak naprawdę chodzi o to, żeby dopieprzyć Michnikowi, księdzu Sowie, Tuskowi i „lewakom”. Miejcie odwagę dopieprzać nam wprost, bez chowania się za autorytetem moralnym sił nadprzyrodzonych, reprezentowanych przez Matkę Boską czy inne Gorejące Serca. Mówicie jak politycy, więc przyznajcie się, że jesteście przybudówką organizacji politycznej. Nie udawajcie organizacji pożytku publicznego.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Może i Adolf chciał dobrze, bo nie wiedział czym skończy się ta ideologia, kiedy ją wprowadzał. Ale te szwaby obecnie, są tak skrajnie zepsute, że chociaż z filmów wiedzą do czego to prowadziło, bo do szkoły nie chodzili. Tym samym w kategoriach moralnych ciężko Adolfa uznać za niemoralnego, bo był nieświadomy konsekwencji, ale to parobstwo już jest tym co w moralności nazywamy złem.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…