Strajk.eu rozmawia z przewodniczącym OPZZ, Janem Guzem

Jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego, pracujący na śmieciówkach mogą się zrzeszać. W jaki sposób to zmienia ich sytuację?

Na ten moment nie zmienia. To tylko wyrok Trybunału, który jeszcze będzie musiał przejść drogę administracyjną. Dopiero kiedy decyzja oficjalnie zostanie przesłana do Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, na tej podstawie skierujemy do rządu, do ustawodawcy wniosek o zmianę ustawy o związkach zawodowych.

Co stwierdził Trybunał?

Trybunał uznał, że dzisiaj jest nierówność prawna, nierówność konstytucyjna pracujących w Polsce. Wszystko zaczęło się od tego, że ktoś kiedyś źle przetłumaczył słowo „worker” uznając, że to zatrudniony, a nie pracujący. Zatrudniony to ten, który ma umowę o pracę. Pracujący – to po prostu wykonujący pracę. Logika wykładni prawa pracy w Polsce poszła w tym kierunku, że prawo zrzeszania się w związkach zawodowych mieli tylko zatrudnieni.

Pracowników mamy dużo więcej niż zatrudnionych.

Dokładnie. Zmiany strukturalne przez ostatnie 25 lat poszły w tym kierunku, że duża grupa osób pracuje na umowach cywilnoprawnych. Te umowy nie są regulowane kodeksem pracy, pracujący na zleceniach czy umowach o dzieło nie są chronieni przez sądy pracy. Ich obowiązuje kodeks cywilny. W związku z tym nie mają możliwości zrzeszania się w związkach zawodowych. Powstała dziwna sytuacja, że pracodawcy, zatrudnieni, a nawet bezrobotni mają swoje organizacje i mogą bronić swoich interesów i występować w swoich sprawach, a osoby pracujące na umowach śmieciowych czy samozatrudnione – nie.

O jakich liczbach mówimy? 

Według naszych obliczeń około 4 mln osób pracujących nie ma swojej reprezentacji – nikt nie reprezentuje ich interesów związanych z tak przecież podstawowymi rzeczami jak wynagrodzenie, zabezpieczenie socjalne, społeczne, emerytalne, zdrowotne czy bezpieczeństwo i higiena pracy. Osoba zatrudniona na śmieciówce czy samozatrudniona musi iść do sądu cywilnego, żeby egzekwować wypłatę tego wynagrodzenia. A to droga bardzo kosztowna i bardzo długotrwała. Czyli doprowadzamy do sytuacji, w której osoba, która i tak jest poszkodowana, bo ma niepewną, niestałą pracę, nie obowiązuje jej pensja minimalna a nawet może nie mieć ubezpieczenia zdrowotnego, musi czekać nawet kilka lat na odzyskanie pieniędzy.

Dlaczego nikt wcześniej się o prawa zatrudnionych na umowach śmieciowych nie odezwał?

OPZZ domagał się od wielu lat zmiany „zatrudnionego” na „pracującego”. Już 12 lat temu złożyliśmy wniosek w tej sprawie. Ale nasz propozycja długo nie zyskiwała poparcia, w związku z tym poszukaliśmy innych możliwości walki o wypchniętych poza kodeks pracowników.

Było zaskarżenie do Międzynarodowej Organizacji Pracy

Było. Polska nie realizowała Konwencji 87 MOP-u w zakresie możliwości zrzeszania się. Międzynarodowa Organizacja Pracy przyznała nam rację, że w Polsce są łamane prawa w tym zakresie. Ale co z tego, skoro rząd prawa nie zmieniał. Wobec tego Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych przygotowało wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Dokładnie trzy lata temu, w czerwcu 2012 roku, wskazaliśmy, że w Polsce łamana jest Konstytucja, szczególnie art. 59 – czyli zapewnienie wolności zrzeszania się w związkach zawodowych i art. 12 mówiący o wolności tworzenia i działania związków zawodowych. Trybunał, po pozytywnym zaopiniowaniu przez Prokuratora Generalnego, Sejm RP, a także Państwową Inspekcję Pracy, rozpatrzył wniosek na naszą korzyść. Po 12 latach walki. Trybunał w wyroku zalecił, aby rząd w trybie niezwłocznym przystąpił do zmiany ustawy o związkach zawodowych. Niezwłocznym.

Spodziewa się pan przewodniczący, że uda się wprowadzić te zmiany szybko?

Liczę na to, że rząd podporządkuje się i postąpi zgodnie z zaleceniem. Ale już teraz minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiada, że w pierwszej kolejności musi zakończyć pracę nad ustawą o dialogu społecznym, o radach dialogu społecznego. Dopiero rada ma się zająć wprowadzeniem zmian. W mojej ocenie to jest celowe opóźnianie sprawy. To niedopuszczalne.

Szykują się zmiany. Związki zawodowe są na to gotowe?

To nowe zadanie dla ruchu zawodowego, nowe otwarcie. Byliśmy oskarżani o to, że mamy niskie uzwiązkowienie, że nie mamy poparcia wśród pracujących. Ale według naszych wyliczeń 40 proc. pracujących nie ma prawa zrzeszania się w związkach zawodowych – właśnie dlatego, że pracuje na śmieciówkach. Trzeba będzie zmienić wiele ustaw – i o sporach zbiorowych, i o inspekcji pracy. To jest bardzo dużo pracy ustawodawczej, dużo pracy z przygotowaniem rozstrzygnięć prawnych z tego zakresu. Będziemy się starali, aby nie było związkowców dwóch kategorii, żeby nie było tak, że inne prawo stosowane będzie wobec zatrudnionych na umowę o pracę, i inne wobec „śmieciówkowców”. Jednocześnie musimy pokazać zatrudnionym na umowy cywilnoprawne, że jesteśmy tutaj także dla nich, zaprosić ich, pomóc.

Wiele osób nie zapisuje się do związków, bo pracują w zakładach, gdzie jest zatrudnionych zbyt mało osób. Czy planujecie podejmowanie jakichś działania, aby zwiększyć też ich prawa?

Tak. Tam praktycznie nie może działać związek zawodowy: żeby zakładowa organizacja związkowa miała prawa zapisane w ustawie, związek w tym zakładzie musi liczyć co najmniej 10 członków. Taki zakład musiałby mieć co najmniej 50-100 zatrudnionych, aby znalazło się wystarczająco dużo chętnych. W tych zakładach jest największa blokada zrzeszania się. A to też dyskryminacja pracowników. Jest oczywiście możliwość zakładania międzyzakładowych komisji związkowych ale to jest niezwykle trudne. Myślę, że OPZZ wyjdzie z nową ofertą, wypracujemy ją niedługo wspólnie z zainteresowanymi i podejmiemy działania.

A jak teraz wesprzeć tych, którzy pracują na umowach śmieciowych?

Apeluję do wszystkich pracujących, by budowali organizacje związkowe. Ważne jest, żeby wiedzieli, że nikt za nich nie będzie walczył o ich prawa. Muszą sami to zrobić, tak jak już dzisiaj robią to działające organizacje związkowe. Zapraszamy ich, by kontaktowali się z naszymi strukturami związkowymi, by wstępowali do związków zawodowych, działali wspólnie.

Ten wyrok to sukces czy początek drogi?

Ja to widzę jako zbudowanie pierwszego mostu, po którym można przejść do nowych zadań. Zbudowanie nowej perspektywy. To pierwszy krok. Przed nami budowanie nowego prawa, poszerzanie organizacji, włączenie całych mas pracowników, którzy do tej pory byli pozbawieni prawa do zrzeszania się w związki zawodowe. Sukces będzie wówczas, jak będziemy mogli skutecznie bronić interesu pracujących, by nie byli zatrudnieni jako jednoosobowi podwykonawcy, by wynagrodzenie było wypłacane na czas i by były wliczane wszystkie składki, tak aby mogli skorzystać z urlopów zdrowotnych, emerytur, ubezpieczeń zdrowotnych. Związki zawodowe były oskarżane, że występują w wąskim interesie zatrudnionych w zakładach – ten wyrok pokazuje, że OPZZ otwiera się na wszystkie grupy, nie tylko zatrudnionych. Chcemy chronić i bronić wszystkich pracowników, chcemy ich zrzeszać, dawać im siłę i w ich imieniu występować. Niezależnie od tego, jaki typ umowy mają. Już dzisiaj skupiamy 80 ogólnopolskich niezależnych branżowych struktur związkowych. Teraz dojdzie nam grupa pracujących na umowach śmieciowych i samozatrudnionych. Do sukcesu jeszcze daleko. Uważam, że wszystkie prawa zatrudnionych powinny przysługiwać również pracującym na śmieciówkach. Ale czy to się uda, w dużej mierze będzie zależało od nich. My zrobimy wszystko, by tak było.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Rozmowa z Urbanem. „O własną dupę nie mam lęku”

Zmarł Jerzy Urban. Symbol całej epoki historii dziennikarstwa Polskiej Rzczypospolitej Lud…