To był przelotny romans. On twierdzi, że szansy na stały związek nie było nigdy. Ona mówi, że obiecywał złote góry.

On mówi o tym, że go przymusili. Ona mówi, że z własnej woli, choć z ociąganiem. On mówi, że groziła mu odmowa wydania paszportu i wyrzucenie ze studiów – za kolportaż antykomunistycznych pism. Ona wspomina butelkę wina wypitego w hotelu Konin razem z oficerem. On mówi, że nic już nie pamięta, nie pamięta nawet tego, czy o podpisaniu zobowiązania powiedział IPN-owi. No i że naturalnie chodzi o małżonkę, nie o niego samego. To z jej powodu ta polityczna nagonka. Ona zaprzecza: kierował nim “obowiązek patriotyczny”, tak miał zapewniać. Wreszcie on mówi, że to było jedno spotkanie, podczas którego nie wiedział, z kim rozmawia. Ona upiera się przy trzech. I że wiedział doskonale. Ona. Jego Teczka.

Doktor Piotr Gontarczyk nie ma jednak wątpliwości: “Odbyło się jedno spotkanie funkcjonariusza SB z Andrzejem Przyłębskim, który był bardzo zaskoczony zaistniałą sytuacją. Nie ma wątpliwości co do tego, że nie był szczery podczas rozmowy z przedstawicielem SB. Owszem, podpisał zobowiązanie, ale z akt nie wynika, żeby odbyło się jakiekolwiek inne spotkanie. Nie ma żadnych materiałów na temat rzekomej współpracy. Po prostu nie ma tematu współpracy!”. Wychodzi generalnie na to, że co wolno Wolfgangowi, to nie jakiemuś tam swojskiemu Bolkowi. Gontarczyk nie napisze kolejnego genialnego przyczynka do biografii. Bo okoliczności łagodzące. Bo niuanse i wątpliwości. Bo przecież nawet jak mówił, że chce, to nie chciał.

Osoba z teczką TW została dyplomatą. Trzeba przyznać, że tego jeszcze w tym rządzie nie grali, choć reguła Kalego sprawdziła się już świetnie przy senatorze Piotrowiczu i sędzi Kryżem. Oni jednak swojej przeszłości nie dali już rady ukryć, ambasador Przyłębski ciągle próbuje zaprzeczać. Strach pomyśleć, co zrobi jego żona w przypadku, jeśli pod naciskiem opinii publicznej rzeczywiście odeślą go ekspresem z Berlina – może pójść na L4 albo, nie daj Boże, codziennie zacząć przychodzić do pracy. Odkrywanie drugiego oblicza współmałżonka bywa przeżyciem traumatycznym. Zwłaszcza jeśli dowiadujemy się, że przed laty “twierdził, że ustrój socjalistyczny w Polsce jest jedynym ustrojem, który może zapewnić rozwój naszego kraju”. A wydawał się tak wiarygodny, kiedy cedził przez zęby o tym “staliniście” Baumanie.

Są dwie opcje: Przyłębski zostanie rzucony na pożarcie (już przecież nawet posłanka Szczypińska, a także – o dziwo – Sławomir Cenckiewicz! – uznali tłumaczenie ambasadora za żenujące); albo schowany gdzieś na czas największego wkurzenia. Do czasu, kiedy znów będzie można uderzyć w starą nutę komunistów i złodziei.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. żałosne indywiduum reprezentuje Polskę a praktyki pisuarów mnie nie dziwią bo to szambiarze brodzący w g…ie , pozdrowienia dla P.Weroniki i wszystkiego pięknego dla piękniejszej części portalu Strajk.eu z okazji DKobiet

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…