Prokurator rejonowa dla Warszawy Śródmieście poinformowała, że wszczęto śledztwo wobec organizatorów Marszu Niepodległości oraz wobec działaczy niosących rasistowskie hasła na transparentach. Bo – boczkiem, po cichutku, niepostrzeżenie – pod wielkim „My chcemy Boga” ukryło się kilka mniejszych: „Sieg Heil”, „Europa będzie biała albo nie będzie jej wcale”, „Żydzi won z Polski”.

I chociaż większość polityków PiS, kiedy zorientowała się, że nagłówki światowych mediów krzyczą o odradzaniu się nad Wisłą myśli Trzeciej Rzeszy, czym prędzej odcięła się od uczestników marszu, to do ostatniej chwili prostego faktu, że faszyści są faszystami starał się nie zauważać Mariusz Błaszczak. Minister odpowiedzialny za bezpieczeństwo w kraju, w którym można zwiedzać Auschwitz-Birkenau i mimo to wykrzykuje się na głos o biciu i wypędzaniu Żydów, apeluje do mediów żeby „NIE ULEGAĆ JEDNOZNACZNYM SKOJARZENIOM”.

Jego rady na szczęście nie posłuchała warszawska prokurator, która poinformowała o wszczęciu śledztwa z artykułu 256 par. 1 KK – czyli o propagowaniu faszystowskiego ustroju oraz nienawiści na tle rasowym, etnicznym, narodowościowym itd.

Ale nie zmienia to faktu, że za czyjeś pieniądze do Warszawy przyjechały te autobusy pełne polskiej młodzieży, pragnącej, by na drzewach zamiast liści wisieli komuniści. A przecież działacze PiS, między innymi prezydent Stalowej Woli czy poseł Bartłomiej Wróblewski z Poznania, nie kryli się z tym, że sypią kasą na ONR, Młodzież Wszechpolską i Marsz Niepodległości – bo to przecież taki piękny dzień, święto narodowej dumy, patriotyzm i 95 procent rodzin z dziećmi. Marsz wspierał również poseł Stanisław Pięta, a Beata Mateusiak-Pielucha udostępniała nawet swego czasu swoje biuro terenowym brygadom ONR.

Na miejscu organizatorów miałabym więc jednak pewien żal do polityków PiS, bo jakby nie rozwrzeszczały się gazety i telewizje na drugiej półkuli, to nadal widzieliby w tych hasłach piękne przesłanie i szczycili się tym w lokalnej prasie.

Fakt, że prokuratura dostrzegła powagę sytuacji, to dobra wiadomość. Ale nie przesadzajmy z tym optymizmem. Piotr Rybak, który spalił kukłę Żyda, poniósł jednak karę, ale jego droga za kratki była długa i pełna zakrętów oraz wcale nie taka pewna. Jego krajanka Justyna Helcyk (ta od „islamskich ścierw”) na przykład miała więcej szczęścia, bo prokuratura uznała, że w sumie nic takiego się nie stało. Zobaczymy, jak będzie w tym przypadku. Jest nadzieja, że rządzący trochę się jednak przestraszą skutków taryfy ulgowej dla brunatnej młodzieży i dadzą śledczym pracować w spokoju.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. jasno widać że pisuary opierają się na przykładzie działań Hitlera, w książce mein kampf jest toczka w toczke napisane jak na początku Hitler lubił żydów komunistów robotników biedaków co nie przeszkadzało mu ich ścigać prześladować mordować rękami podobnych oddziałów jak nasze onr, u nas jest początkowe stadium tych działań na razie bez masowych mordów ale dojdzie do tego to tylko kwestia czasu

  2. Nic im nie zrobią. Mała szkodliwość czynu, brak znamion przestępstwa, a i w końcu brak sprawców. Zawsze coś się wymyśli.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…