Kolejne „dobre zmiany” w służbie zdrowia – PiS szuka oszczędności w kardiologii interwencyjnej, obniżając wyceny procedur medycznych ratujących życie po zawale.
Stawki wycen za leczenie zawałów serca mają spaść nawet o jedną trzecią. Takie są propozycje Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Do tej pory NFZ nie stosował limitów w kardiologii interwencyjnej. Kliniki kardiologii interwencyjnej, zarówno prywatne jak i publiczne – których przybyło wiele w ostatnich latach – to nie tylko pochłaniacze pieniędzy. Polscy kardiolodzy dzięki temu, że nie muszą „szczypać się” z każdą wydana na pacjenta złotówką, odnotowują wymierne sukcesy: śmiertelność pacjentów, którzy trafiają do szpitala z zawałem serca, spadła z kilkunastu procent do 5-6. Nie bez powodu zawał nazywany był „plagą PRL”.
Pierwszy raz NFZ zaczął ciąć koszty na „zawałowcach” w 2012, ale po protestach kardiologów wycofał się. W 2014 roku rzeczywiście zaczął płacić mniej: połowę normalnej stawki za pacjentów, u których robi się jedynie badanie tętnic (koronografię), ale nie przeprowadza się tzw. balonikowania ani wszczepiana stentu. Kardiolodzy przełknęli tę zmianę, teraz jednak mają powód do irytacji: nowa „dobra zmiana” zakłada, że szpitale nie dość, że tną ceny zabiegów, to jeszcze wcale nie zamierzają płacić więcej na rehabilitację chorych po zawale. Bo o ile szybka interwencja podczas samego ataku nie musi już oznaczać utraty życia – to rehabilitacja chorych po zawale jest w opłakanym stanie. Wielu pacjentów umiera z powodu powikłań około pół roku po przebytym zawale. Tymczasem lekarze usłyszeli, że potrzebne są cięcia, więc o dodatkowych wydatkach na rehabilitację i zmniejszeniu kolejek do wszczepiania stymulatorów nie ma mowy.
NFZ chce obniżyć stawki zabiegów (najdroższego z 16,5 do 13,5 tys. a najtańszego z 4,6 tys. do 3,5 tys. zł). W przypadku niektórych świadczeń obniżki sięgną 60 proc. Kardiolodzy są rozżaleni, bo konsultacje trwały tylko 7 dni, a projekt przedstawiono przed ostatnim długim weekendem. Przewidują już zamknięcie klinik kardiologii interwencyjnej w małych miejscowościach i powiatach i powikłania z powodu wykonywania zabiegów na gorszym, tanim sprzęcie. Zbigniew Czyż, przewodniczący Rady Nadzorczej American Heart of Poland S.A. mówi, że zabierając kardiologii około 1 mld zł – doprowadzimy do jej zapaści. Choroby sercowo-naczyniowe nadal są w Polsce przyczyną 48 proc. zgonów, a choroby nowotworowe – 25 proc. Mimo to na kardiologię przeznacza się około 6 mld zł, na kardiologię zaś 2 razy mniej. Zapowiadane cięcia stawek mają zacząc obowiązywać od stycznia przyszłego roku.
Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej
Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…
To, że wycena świadczeń kardiologii interwencyjnej była do tej pory rażąco przeszacowana, wie każdy, kto choć trochę interesuje się zagadnieniami ochrony zdrowia. A przepłacenie na jedne świadczenia oznacza, że na inne brakuje pieniędzy. Nie mówię, że wszystkie zmiany są słuszne, ale na protesty kardiologów trzeba spojrzeć z dystansem.