Patrząc na skład rządu przyznaję, że kilka nazwisk kompletnie nic mi nie mówi. Niektóre jednak mi mówią i nie jest mi od tego ani lepiej, ani przyjemniej, ani bezpieczniej. Do rządu wchodzi ten, co pokazał środkowy palec najważniejszemu panu w PiS. Wypiął się na niego, a piastując urząd Ministra Sprawiedliwości doprowadził do zapaści i wymiaru sprawiedliwości, i polskiej transplantologii. Skoro tak, to znaczy, że albo Jarosław Kaczyński wcale nie ma takiej siły jak głosi i robi to, bo zrobić musi, albo uznał, że jeszcze nie dość upokorzył Beatę Szydło.

Premierka malowana z gabinetem przyniesionym w teczce. Samodzielność na pokaz i teksty wyuczone lub odczytane z promptera. Pani postawiona na premiera nie tylko nie ma nic do gadania, ale dostanie zestaw, który w krótkim czasie gwarantuje „bezład i bezskład” . No a wtedy, cóż, usłyszymy: „Szydło zastąpić muszę”. Czy Szydło może się temu przeciwstawić. Moim zdaniem, tak. Czy zdoła? – zobaczymy.

Postawić na czele obrony człowieka, który karierę zawdzięcza uciszaniu sumienia i tłumaczeniu, że nie ma znaczenia, więc nie musi być poznana, ostatnia rozmowa braci, gdy mgła nad Smoleńskiem wymagała, by lecieć na inne, bezpieczne lotnisko to rzecz z punktu widzenia interesów szefa partii, zrozumiała. Z punktu widzenia interesów państwa? Problem w tym, że niekoniecznie o państwo tu idzie. Tu idzie o władzę. Beata Szydło ma dzieci i też nie pamięta wojny. Mam nadzieję, że rozumie, że nic, kompletnie nic jej nie usprawiedliwi, jeśli nieodpowiedzialność jej ministrów zagrozi bezpieczeństwu naszego państwa.

Mam w pamięci zestaw obietnic Jarosława Kaczyńskiego. Także i tę: „Nie poprzemy nikogo z wyrokiem sądu lub przeciwko komu toczą się sprawy sądowe. To jest sprzeczne z ideałami PIS”. Trele morele. Pani Beata Szydło skomentowała obsadzenie Mariusza Kamińskiego na urzędzie, że „ma wyrok nieprawomocny, walczył z korupcją, wierzę głęboko, że sprawiedliwość będzie po stronie ministra Kamińskiego” Jeżeli wyrok jest nieprawomocny, co oznacza, że toczy się przeciwko niemu postępowanie. To nie była obietnica składana pod przymusem. Istotne, że została ewidentnie złamana. Pan Kamiński nie został skazany za to, że walczył z korupcją, ale dokładnie za to, że z korupcją nie walczył. Wydawał nasze – podatników i podatniczek pieniądze na sprawy, które sam stwarzał. Tylko to potrafił. To znany nie tylko Sowietom sposób, by zgarniać kasę, załatwiać prywatne porachunki i sprawiać wrażenie skutecznych. Istota jednak tkwi w tym, że pod rządami Kamińskiego, my jako społeczeństwo nie byliśmy chronieni przed korupcją.  Nowa to więc zaiste kultura skoro ktoś, kto w ten sposób urząd zdegenerował znów na niego wraca. A że sprawiedliwość będzie po jego stronie? Niestety, Trybunał Konstytucyjny (TK) dał Ministrowi Sprawiedliwości prawo do „administracyjnego” nadzoru (cokolwiek to oznacza, a oznaczać może cokolwiek) nad sądzonymi sprawami. To stwarza pokusę, by sądząc ulec i dostrzec racje i nowego ministra, i prezesa. Sędzia wydając wyroki nie powinien być zmuszany do bohaterstwa. Powinien mieć charakter? Powinien. Czy znajdzie się odważny sędzia co hucpę nazwie hucpą? Zobaczymy.

Lepiej jednak na wszelki wypadek zadbać o zdrowie i nie chorować. Miejsce usługi zająć może paciorek, a błędy i kolejki odbiją się o ”klauzulę sumienia”. I żeby nie było; nie zaczął tego PIS, lecz dostał na tacy prosto z TK. Co to znaczy dla kobiet, zwłaszcza tych co w ciąży są, być chcą lub nie chcą? Wolę nie myśleć. Ale pewnie rodzić się będzie jeszcze mniej dzieci, a więcej kobiet, w takich warunkach, może mieć się źle. Biolog, Dawid Attenborough przestrzega, że problem przeludnienia możemy rozwiązać humanitarnie – ograniczając liczbę urodzin lub zacznie nas wykańczać głód, choroby i wojny. W żadnym przypadku nie miał na myśli polskiego rozwiązania; zniewolenia kobiet. Kto kontroluje płodność człowieka, kontroluje jego życie.

Osobiście mam zaufanie i szacunek do Anny Streżyńskiej. No więc będzie ministerstwo, ministerstwo cyfryzacji gdzie rzeczy szły będą „po bożemu”; w wielu innych powołując się na boga iść mogą bokiem i bokiem nam wyjdą.

Beata Szydło obstawiona została ze wszystkich niemal stron tak, by dać społeczeństwu popalić. By pokazać, że urząd premiera, co z tytułu jest formy męskiej, i męską ma końcówkę, męskiej końcówce się należy?

Czy to już czas spełnienia chińskiego przekleństwa „obyś żył w ciekawych czasach”? Nie wiem. Wiem, że czasy idą ciekawe. Czeka nas rozgrywka: Kaczyński-Szydło. Obawiam się tylko, że bez względu na to, kto ją wygra płacić, całkiem nie w przenośni – będziemy my.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Też się boję, że odbierzemy wrak siłą. Modlitwa, desant, szybki załadunek i ucieczka. Zero zabitych, I tylko się będą śmiać niektórzy.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…