Paweł Kukiz zrozumiał, że źle zrobił, wprowadzając do Sejmu narodowców. A właściwie nadal nie rozumie nic, bo doszedł do wniosku, że „prawdziwi Polacy” w jego szeregach to tak naprawdę… fałszywi narodowcy.

facebook.com/kukizpawel

Polskie Radio 24 zapytało dziś Kukiza, czy w związku z coraz bardziej prawdopodobnymi zmianami w ordynacji wyborczej zamierza przekształcić kierowany przez siebie ruch Kukiz’15 w klasyczną partię. Przed wejściem do Sejmu muzyk nie chciał tworzyć partii, opowiadając, że jego formacja rozpocznie w Polsce rewolucyjną walkę z „partiokracją” właśnie. Dziś o tamtych postulatach, podobnie jak o JOW-ach, które miały być lekiem na całe zło, praktycznie nie słychać.

Kukiz przyznał również, że wchodząc do Sejmu liczył się z tym, że część posłów jego klubu odejdzie do konkurencji (faktycznie stracił do tej pory 11 posłów). – Ja miałem trzy miesiące, by na listy wpisać ludzi, których praktycznie nie znałem. To były różne grupy, różne środowiska, które zgłaszały swoich przedstawicieli, które pomagały zbierać podpisy. To było takie „pospolite ruszenie”, tam była intencja zgromadzenia wszystkich grup antysystemowych – wolnościowców, narodowców, „ustrojowców”, czyli „kukizowców” – tłumaczył artysta, który został politykiem, po raz kolejny pokazując, że „poważne analizy” powyborcze, przewidujące jego ruchowi wcale poważną przyszłość, były kompletnie bezpodstawne.

Najciekawiej zrobiło się jednak, gdy Kukiz zaczął wyrażać żal z powodu faktu, że wśród „grup antysystemowych”, którym dał miejsca na listach, znaleźli się nacjonaliści (których czołowi przedstawiciele odeszli już zresztą z jego klubu). Niestety, muzyk nie zdobył się na refleksję nad swoim wkładem w brunatnienie polskiego życia politycznego. Nie zastanowił się też nad tym, jak do jego zapewnień o zmienianiu Polski na lepsze miały się wyczyny wybranych z jego list narodowców – np. apele o zmiany „niepatriotycznych” nazw pociągów czy afera kilometrówek posła Andruszkiewicza. Lider ruchu Kukiz’15 stwierdził, że „szczerze żałuje” wprowadzenia narodowców na swoje listy, bo… to nie są prawdziwi narodowcy.

– Jeżeli ktoś przychodzi do mnie o godz. 20.00 w dniu, kiedy o godz. 10.00 rano PiS po raz kolejny odrzuca ustawę o penalizacji banderyzmu i on mi mówi, że jemu jest bliżej do PiS, to jest to albo schizofrenik, albo… no nie narodowiec w każdym razie – oznajmił polityk. Kim jest według niego prawdziwy polski narodowiec, niestety się nie dowiedzieliśmy.

Obrazu ideowej konfuzji polityka, który w ostatnich wyborach prezydenckich dostał ponad 20 proc. głosów i zarzekał się, że jego celem jest zmiana systemu, dopełnia fakt, że zapytany o nowego premiera Mateusza Morawieckiego oznajmił, iż będzie uważnie przysłuchiwał się jego expose, zwłaszcza wtedy, gdy usłyszy w nim propozycje obniżania podatków i wspierania klasy średniej. Doprawdy, bardzo to antysystemowe.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. kukiz a moze z toba cos nie teges, za duzo dragi , ile jeszcze czasu potrzebujesz zeby sformuowac definicje narodosciowca może przy następnym wybudzeniu z marychowego letargu czyli za jakieś 2 lat tj. na koniec kadencji

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…