Lekarze specjaliści zatrudnieni w Świętokrzyskim Centrum Psychiatrii w Morawicy oczekują podwyżek. Z 39 psychiatrów pracujących w tym miejscu tylko trzech jest gotowych pracować dalej na dotychczasowych warunkach.

źródło: pixabay

– Nie mam pomysłu, co z tym wszystkim zrobić, mało kto chce zostać w pracy – powiedział dyrektor szpitala Jacek Musiał kieleckiej „Gazecie Wyborczej”. Faktycznie sytuacja szpitala psychiatrycznego w Morawicy w województwie świętokrzyskim przez brak podwyżek robi się coraz trudniejsza. Najpierw wypowiedzenia z pracy złożyło 34 lekarzy, następnie kolejnych dwóch. Tylko trzy osoby są gotowe pracować na dotychczasowych warunkach. Wszyscy wypowiedzieli także klauzulę opt-out, która oznacza zgodę na pracę w wymiarze większym niż standardowe 48 godzin na tydzień.

Podstawowa pensja lekarza specjalisty w Morawicy wynosi 5200 zł, do tego należy doliczyć dodatki za dyżury. Po tym, kiedy Ministerstwo Zdrowia dało podwyżkę rezydentom na specjalności psychiatria, podnosząc ich wynagrodzenia do 4700 zł brutto, specjaliści doszli do przekonania, że także ich zarobki powinny wzrosnąć. Konkretnie do kwoty 8800 zł. Dyrektor szpitala twierdzi, że nie jest w stanie zorganizować takich pieniędzy. Wymagałoby to większych nakładów z NFZ, który, jak dyrektor powiedział „GW”, praktycznie na pewno się na nie nie zgodzi. W podobnym duchu wypowiedziała się dyrektorka świętokrzyskiego oddziału Funduszu, która stwierdziła, że szpital dostanie na przyszły rok tyle samo, co na kończący się r. 2017.

Nieco nadziei daje fakt, że lekarze zgodzili się pracować do końca marca przyszłego roku, co daje czas na znalezienie jakiegoś rozwiązania. Gdyby medycy naprawdę odeszli z pracy, Świętokrzyskie Centrum Psychiatrii byłoby zmuszone do ograniczenia działalności niektórych oddziałów lub nawet ich zamknięcia.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Nawet gdyby psychiatrzy zagłodzili się na śmierć, to i tak niczego to nie zmieni. Placówki tzw. służby zdrowia są samodzielnymi podmiotami, a dyrektor to nie troskliwy wujek-minister, który wzruszy się losem protestujących. Dlatego uczący się fachu lekarza (rezydenci) mogli coś zdziałać, a specjaliści niestety nie mogą, chociaż w przeciwieństwie do tych pierwszych, są w 100% niezbędni.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…