Do największych demonstracji przeciwko TTIP doszło w Berlinie i Monachium – na ulice, mimo ulewnego deszczu, wyszły tysiące osób, przedstawiciele związków zawodowych, partii politycznych i organizacji społecznych, sprzeciwiających się umowie, która ich zdaniem oznacza de facto przekazanie władzy w Europie w ręce międzynarodowych korporacji.
Transatlantycki pakt w dziedzinie handlu i inwestycji jest negocjowany pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi od trzech lat; rozmowy na ten temat toczą się za zamkniętymi drzwiami. W październiku ma się zacząć kolejna tura rokowań. Barack Obama podkreśla, że chciałby mieć gotowy dokument przed końcem swojej kadencji. Jednak europejscy politycy nie są tak chętni do „tworzenia wspólnego rynku” – wyraźny sprzeciw wobec podpisania umowy wyraził m.in. premier Francji Manuel Valls, poparcie dla TTIP wyraziła natomiast Angela Merkel, która podkreśla, że pomoże on państwom UE walczyć z bezrobociem. W jej rządzie również nie ma na ten temat zgody; wyraźne votum separatum ogłosił niedawno Sigmar Gabriel, wicepremier i minister gospodarki z SPD.
Przeciw są także organizacje związkowe, ekologiczne i wiele innych – przeciwnicy TTIP i CETA, czyli podobnej umowy, która ma zostać podpisana pomiędzy USA a Kanadą, podkreślają, że trudno o dziedzinę życia, na którą umowa ta nie będzie miała wpływu.
– TTIP i CETA zagrażają bezpieczeństwu konsumentów i środowiska po obu stronach Oceanu – tłumaczyła Jennifer Morgan z Greenpeace. – Te porozumienia obniżą jakość produkowanej żywności i możliwości państw w zakresie ochrony środowiska naturalnego czy regulowania działalności banków; odbiorą suwerenność demokratycznym rządom – tłumaczyła.
Gdyby Pakt wszedł w życie, działające w Unii Europejskiej amerykańskie korporacje mogłyby m.in. pozywać kraje za tzw. utracone zyski, jeśli po rozpoczęciu inwestycji prawodawstwo zmieniłoby się na niekorzyść danej firmy, do trybunałów inwestycyjnych – instytucji, prowadzonych przez prywatne firmy prawnicze i utrzymujących się z takich właśnie pozwów. Do takich sytuacji dochodziło już w wielu państwach, które mają podpisane z USA lub z innym krajami o dużym potencjale inwestycyjnym podobne umowy: Egipt musiał np. zwracać francuskiej firmie zyski, które ta utraciła ze względu na podniesienie płacy minimalnej, Australia amerykańskim koncernom tytoniowym za regulacje dotyczące sprzedaży papierosów i zniechęcanie swoich obywateli do palenia, a Meksyk – za likwidację zatruwających środowisko wysypisk śmieci.
W Polsce debaty na temat TTIP w zasadzie nie ma – umowę popierają zarówno przedstawiciele obozu rządzącego (przede wszystkim wicepremier Mateusz Morawiecki), jak i opozycja; uwaga na temat Paktu znalazła się też w programie .Nowoczesnej. Niemiecka opinia publiczna, m.in. dzięki prowadzonej od miesięcy intensywnej kampanii, jest znacznie bardziej świadoma sytuacji – według kwietniowych badań tylko 17 proc. respondentów uważała, że TTIP przyniesienie Niemcom korzyści.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Zachłanność korporacji i banków nie ma końca.
BRAVO Niemcy