8 lipca 2015 r. zamieściliśmy sprostowanie, którego zamieszczenia zażądało podpisanych pod pismem dwóch prokurentów i jeden członek zarządu PEKAES SA z siedzibą w Błoniu. Treść sprostowania można przeczytać tutaj. Zgodnie z prawem prasowym niniejszym odpowiadam na sprostowanie.

PEKAES zarzuca nam: „Nie jest prawdą, jakoby pracownicy PEKAES SA zostali zmuszeni do samodzielnego usuwania wycieku formaliny, będąc zapewnianymi przez przełożonych o braku niebezpieczeństwa. Po stwierdzeniu wycieku substancji wszyscy pracownicy zostali niezwłocznie ewakuowani (…)Nie jest prawdziwa informacja, iż pracownicy usuwali wyciek formaliny za pomocą szmat nasączonych wodą. Zgodnie z instrukcją doradcy ds. ADR, odpowiednio zabezpieczeni pracownicy rozpoczęli proces neutralizacji skutków wycieku formaliny za pomocą wody oraz sody.”

Prezesi sami sobie przeczą. Najpierw twierdzą, że to nieprawda, że pracownicy zostali zmuszeni do usuwania awarii oraz zapewniają, że zostali ewakuowanie, a akapit niżej mówią, że „pracownicy usuwali”. To które z tych twierdzeń jest prawdziwe? Zwraca też uwagę sformułowanie „odpowiednio zabezpieczeni”.

Skontaktowałem się z oficerem prasowym Wielkopolskiego Komendanta Wojewódzkiego

Państwowej Straży Pożarnej, mł. bryg. Sławomirem Brandtem. Przekazał mi on, co następuje:  Straż Pożarna otrzymała zawiadomienie o wycieku o godzinie 7,19. Na miejscu znalazło się 7 jednostek straży, w tym jednostka ratownictwa chemicznego, 2 radiowozy policji i inspektor Państwowej Inspekcji Pracy. Według słów mł. brygadiera Brandta, na miejscu zastano pracowników, którzy wodą usuwali formalinę, nie byli zabezpieczeni zgodnie z wymogami dotyczącymi takich sytuacji. Jak mówił dalej mł. brygadier Brandt, 7 osób wymagało hospitalizacji, 2 odmówiły udania się do szpitala, 5 do szpitala przewieziono, gdzie udzielono im pomocy.

Wypowiedź Sławomira Brandta przeczy twierdzeniom prezesów PEKAES SA, że pracownicy, którzy jakoby nie usuwali awarii, usuwali ją jednak, będąc zabezpieczani w odzież ochronną i maski. Nie jest jasne zatem, kto mija się z prawdą. Załączone zdjęcia z kamer monitoringu trudno mi odczytać w sposób nie budzący wątpliwości.

Jeżeli pracownikom była udzielana pomoc lekarska, to znaczy, że nastąpił kontakt z oparami formaliny i miało miejsce zatrucie. To, że, jak piszą prezesi PEKAES SA, u przebadanych nie stwierdzono zagrożeń życia i zdrowia cieszy, ale nie przeczy faktowi kontaktu z oparami formaliny.

Jedynym błędem, jakiego się dopuściliśmy było twierdzenie, że straż pożarna została zawiadomiona 2 godziny od wydarzenia. Wszystko wskazuje na to, że nie był to tak długi czas od wycieku. Za tę pomyłkę przepraszamy.

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Jaśnie Wielmożnemu Zarządowi chodzi pewnie o to, że nieodpowiedzialni pracownicy z własnej inicjatywy zaczęli zbierać tę formalinę, żeby tym złośliwym działaniem narobić Zarządowi, Oby był błogosławiony, kłopotów.
    Zarząd, oby trwał wiecznie, ma na okazję takich wycieków specjalistyczny sprzęt i ubrania zamknięte w szafie pancernej, żeby pracownicza czerń ich nie sprzedała. Może to potwierdzić inspektor pracy, któremu sprzęt pokazywany jest przy każdej kontroli (co 20 lat).

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

USA: prawo do aborcji już nie jest powszechne

O tym mówiło się od miesięcy. Konserwatywny Sąd Najwyższy USA głosami sędziów mianowanych …