We wtorek po zaledwie 11 dniach urzędowania centro-prawicowego rządu parlament wyraził wobec niego wotum nieufności. Wszystko dzięki sojuszowi komunistów, socjalistów i nowej lewicy. Trwa karnawał przeciwników austerity.

facebook.com/Esqerda Net
facebook.com/Esqerda Net

– Zjednoczeni jesteśmy niezwyciężeni – krzyczał tłum, wiwatujący z powodu ustąpienia mniejszościowego neoliberalnego rządu, odpowiedzialnego za ostatnie cztery lata polityki drastycznych cięć. Do zaprzysiężenia Pedra Passosa Coelho, który pełnił funkcję premiera przez ostatnie cztery lata, doszło ponownie niecałe dwa tygodnie temu. Sprawa była o tyle kontrowersyjna, że rząd nie miał większości, a podejmujący ostatecznie decyzję prezydent Anibal Cavaco Silva wywodzi się z tego samego ugrupowania co ustępujący właśnie rząd. Do upadku centroprawicy doprowadziło zjednoczenie się partii socjalistycznej, Bloku Lewicy i sojuszu komunistów i zielonych. Na nowego premiera typowany jest Antonio Costa, przewodniczący socjalistów, były burmistrz Lizbony i syn komunistycznego poety.

Partia Socjaldemokratyczna (w rzeczywistości konserwatywno-liberalna) w ciągu ostatnich czterech lat doprowadziła Portugalię na skraj przepaści. Kraj, który podobnie jak Hiszpania, Grecja czy Irlandia znalazł się w pułapce euro i rosnącego zadłużenia, co do joty realizował politykę europejskich mocodawców. Coelho obniżał pensje i emerytury; Portugalczycy doświadczyli najwyższej w historii podwyżki podatków. Dokonano ogromnych cięć w edukacji, transporcie i opiece zdrowotnej. Bezrobocie wynosi obecnie 12 proc., wśród młodych ponad 30. Jedna piąta obywateli żyje poniżej granicy ubóstwa, dysponując rocznie kwotą poniżej 5 tys. euro. W ciągu ostatnich czterech lat kraj, który w sumie liczy 10 mln obywateli, opuściło prawie 500 tys. osób.

Program, jaki zamierza realizować nowy rząd brzmi imponująco – Costa chce dążyć do zażegnania nierówności dochodowych (które należą do jednych z największych w Unii Europejskiej) m.in. poprzez podniesienie pensji minimalnej, która w tej chwili jest najniższa ze wszystkich krajów Europy Zachodniej. Stanowczo sprzeciwia się prywatyzacji wodociągów i transportu publicznego. Jednocześnie przyszły premier zaraz po głosowaniu zapewniał, że Portugalia nie zamierza wchodzić w podobny do greckiego spór z Brukselą. Wydaje się, że bez wypowiedzenia umów, narzucających Portugalii neoliberalną politykę w zamian za transze, w teorii pomagające poradzić sobie z rosnącym zadłużeniem, Costa nie ma szans spełnić swoich obietnic. Dużo mniej spolegliwe wobec UE są mniejsze ugrupowania – zarówno Blok Lewicy, który niespodziewanie zdobył aż 10 proc. głosów i stał się trzecią siłą w Sejmie, wyrósł przede wszystkim na sprzeciwie wobec austerity, jak i komuniści, chcą odrzucenia unijnego szantażu. Costa mimo to zapowiada, że nie ma powodu wątpić w stabilność jego rządu. W sumie portugalska lewica zdobyła w ostatnich wyborach 62 proc. głosów.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…