Jarosław Kaczyński z okazji 35. rocznicy stanu wojennego mówił wczoraj o „uporządkowaniu działań opozycji”, które planuje w szeroko pojętym najbliższym czasie. Brzmi to przerażająco, przyznaję, wywołuje też jednoznaczne skojarzenia – trudno sobie wyobrazić, żeby Kaczyński nie wiedział, jakie. Trudno się spodziewać, żeby, jakby nie było inteligentny strateg, który naprawdę dobrze zna swojego wroga, nie wiedział, jakie mogą być skutki takich słów i jakie tworzą emocje.

Są tacy, którzy z uporem maniaka powtarzają, że PiS chce swoją opozycję zastraszyć. To jednak jest o tyle wątpliwe, że w gruncie rzeczy na poziomie swobody politycznego działania zarówno organizacje czy partie liberalne, jak i lewicowe nie napotykają żadnych realnych represji. Jak dotąd najpoważniejszą było zatrzymanie Józefa Piniora – i chociaż oczywiście groźby Ziobry na temat ujawnienia materiału dowodowego, pochodzącego z podsłuchów prywatnych telefonów były obrzydliwe, a sam sposób potraktowania byłego senatora pokazał, z jak małymi ludźmi mamy do czynienia, to trudno mówić tu o politycznych represjach. Pinior nie trafił do aresztu, przedstawiono mu zarzuty, wynikające z prowadzonego śledztwa, żadne jego obywatelskie prawa nie zostały jak dotąd pogwałcone. Oczywiście, że przeróżne działania rządu PiS mają charakter stricte antydemokratyczny – zaczynając od zamieszania z Trybunałem Konstytucyjnym, przez przejęcie mediów publicznych, służby cywilnej czy prokuratury po całkowite ignorowanie głosu nauczycieli i rodziców przy reformie oświaty. Jednak żadnych dotychczasowych działań PiS nie można nazwać jednoznaczną represją polityczną wobec zorganizowanej na poziomie partyjnym opozycji i jak dotąd nie zanosi się na to, żeby coś miało się w tym zakresie zmienić. Najgroźniej jak dotąd wyglądał projekt nowej ustawy o zgromadzeniach, z której jednak PiS rękami własnych senatorów wykreślił najbardziej niebezpieczne zapisy. Nie chodzi więc o strach. Zresztą gdyby o niego chodziło, byłoby jasne, że Kaczyński przegrywa, bo opozycja wcale się nie boi.

Jaki więc efekt mają wywołać słowa o „porządkowaniu działań opozycji”? Ano, taki sam jak te o wegetarianach i cyklistach, wypowiedziane przez Witolda Waszczykowskiego, jak słowa samego prezesa o „Polakach gorszego sortu”, jak cała postać Krystyny Pawłowicz, jak prokurator Piotrowicz wraz z jego trudnym bagażem historycznym. Mają irytować, wnerwiać, wkurzać. Sprawiać, że ludzie, przeciwko którym wszystko to jest mówione, trzęsą się z oburzenia do tego stopnia, że nie są w stanie składnie się wypowiedzieć. Że – kierowani zrozumiałymi emocjami – idą w kierunku hiperboli i histerii. Malują transparenty z napisem „PiSdokracja”, krzyczą o dyktaturze i komunie, mieszają słuszny i uzasadniony gniew z absurdalnymi porównaniami do grudniowej nocy sprzed 35 lat, a jakikolwiek dystans wobec ciężaru tych zarzutów traktują jako zdradę. Poziom emocji sprawia, że przestają być słyszalni dla kogokolwiek poza tymi już przekonanymi, w których Jarosław Kaczyński wywołuje takie same reakcje. Sam prezes z kolei świetnie wie, w jaki sposób ten swój przekaz konstruować – wszak jego obecna opozycja to dokładnie to środowisko, które rozumie najlepiej: wielkomiejska inteligencja o prodemokratycznych i liberalnych inklinacjach.

Jednocześnie jest też świadom, że jego własnych wyborców kwestie te obchodzą znacznie mniej – demokracja dla dużej części społeczeństwa wcale nie jest znaczącą wartością, zwłaszcza dla tych, którzy zapłacili za nią wysoką cenę podczas transformacji, a to właśnie w dużej mierze jest dzisiejszy elektorat PiS. I o ile jakąś jego część można by było zmobilizować np. przeciwko reformie oświaty, o tyle pod hasłami o walce z pisowską dyktaturą, więźniach politycznych i drugim stanie wojennym zrobić się tego po prostu nie da.

Póki co widzimy więc, jak opozycja porządkuje się sama, dokładnie w rytm muzyki, wygrywanej przez PiS.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Mateusz Piskorski , lider partii Zmiana siedzi juz ponad pol roku a ,, Czworo działaczy Komunistycznej Partii Polski zostało skazanych na kary 9 miesięcy prac społecznych oraz kary grzywny. Za głoszenie treści komunistycznych. „

  2. Nie ma się co bać pani Justyno , nie jesteście jakimkolwiek zagrożeniem dla partii rządzącej więc nic wam nie grozi.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…