Fotografia J. Samolińskiej

Wstaję rano, wyglądam przez okno i nie widzę oddalonego o kilkadziesiąt metrów bloku, wychodzę i wciągam w płuca gęstą, szarą mgłę o zapachu palonej opony. I tak jest lepiej niż jeszcze rok temu, kiedy mieszkałam przy nigdy nie zasypiającej arterii, którą codziennie tysiące mieszkańców Piaseczna i okolic przyjeżdża do pracy w stolicy. I tak mam lepiej niż ludzie z Krakowa.

Władze polskich miast – które obok bułgarskich należą do najbardziej zanieczyszczonych w Unii Europejskiej – nie czują się zobowiązane ani do podejmowania jakichkolwiek działań na rzecz walki ze smogiem, ani nawet do informowania mieszkańców o skali zagrożenia. Tymczasem odczucie, że Warszawa mnie dusi, nie jest tylko moim wrażeniem – normy jakości powietrza są przekroczone, Mazowiecki Urząd Wojewódzki ogłosił alert II stopnia, każdy dzień jest zagrożeniem dla zdrowia. Hanna Gronkiewicz-Waltz twierdzi, że władze Warszawy nie ponoszą odpowiedzialności, bo tzw. „wianuszek”, czyli inne miasta aglomeracji, pali w piecach czym popadnie – chociaż wszyscy eksperci twierdzą jednoznacznie, że źródłem warszawskiego smogu są samochody. Tak, m.in. samochody mieszkańców okolicznych powiatów, którym dzięki staraniom pani prezydent bardziej opłaca się docierać do pracy w stolicy autem niż horrendalnie drogą komunikacją miejską. Jeszcze bardziej bezczelny jest prezydent Majchrowski – władze Krakowa po prostu usunęły informację o jakości powietrza z tablic informacyjnych w tramwajach.

Smog to jeden z tych problemów, który obnaża absurd stwierdzeń o „kowalach własnego losu” – nikt, nawet najbardziej pracowity i przedsiębiorczy selfmade man nie jest w stanie samodzielnie wpłynąć na poziom pyłu w powietrzu. Wobec tego zjawiska wszyscy jesteśmy równi – rak płuc z równym prawdopodobieństwem zabije milionera i kelnerkę na śmieciówce, dewelopera i wyrzucaną na bruk lokatorkę. Rocznie z powodu zanieczyszczenia powietrza umiera w Polsce przedwcześnie 3 tys. osób. Niewidzialna ręka rynku może tylko bezradnie pomachać im na pożegnanie – mimo że wszystkim opłaca się normalnie oddychać, w rynkowej rzeczywistości okazuje się, że nikomu nie opłaca się walczyć ze smogiem.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…