„Zamek Gargamela” – tak mieszkańcy stolicy Wielkopolski nazywają architektoniczną maszkarę, które powstała na Wzgórzu Przemysła, w samym centrum miasta. Wcześniej próbowali przekonać poprzednie władze Poznania do zaniechania budowy obiektu. Bezskutecznie.

Zamek Gargamela w Poznaniu / bryla.pl

„Naszym celem jest podtrzymanie tradycji narodowej w regionie” – napisali w połowie ubiegłej dekady miłośnicy przestrzennej tandety, skupieni wokół Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego na Wzgórzu Przemysła. Tak się zaczęła walka o umieszczenie w reprezentatywnym punkcie miasta, przy samym Starym Rynku, budowli, która urokiem i wdziękiem może się również ze słynnym barejowskim „Misiem”.

Po co właściwie Poznaniowi taki zamek? Inicjatorzy przedsięwzięcia uważają, że należy przypominać, iż ich miasto było niegdyś syolicą zjednoczonej Polski. Okres ten trwał co prawda niecałe dwa lata (1295–1296), ale to wystarczy, by w XXI wieku wskrzesić iskrę mitomanii. Jak była stolica, to musi być zamek – przekonywali członkowie komitetu. I przekonali prezydenta miasta. Ryszard Grobelny, podczas którego rządów powstały w Poznaniu budynki nagrodzone laurami „Makabryły Roku”, a styl budownictwa nazywany był „grobelizmem”, entuzjastycznie poparł projekt. Prace rozpoczęły się w 2010 roku. Inwestycja warta w sumie 29 mln zł sfinansowana została ze środków samorządowych miasta Poznania, województwa wielkopolskiego oraz resortu kultury. Obiekt wyposażony jest w wieżę widokową, a w jego wnętrzu znajduje się również Muzeum Sztuk Użytkowych, w którym obejrzeć można ponad 10 tysięcy eksponatów złotniczych, jubilerskich, ceramicznych, wykonanych ze szkła i metalu.

O tym, że zamek w takim kształcie nie powinien w ogóle powstać mówią od lat eksperci. Jarosław Trybuś, krytyk architektury twierdzi, że to świadectwo disneylandyzacji przestrzeni. – Część ludzi odpowiedzialnych za wygląd Poznania ma do tego ciągoty. Zamek będzie wisienką na torcie, tego starego nowego, wyidealizowanego miasta. To smutne, że ten pseudozamek powstanie. On ośmieszy nie tylko władze, ale też całe miasto. Patrzcie, to ten Poznań, który zbudował sobie fałszywy, sztuczny, beznadziejny zamek! – mówił w 2011 roku. ’

Podobną opinię wyraził socjolog miasta prof. Marek Krajewski z UAM: – Jestem przeciwny rekonstrukcjom na siłę, prowadzącym do stworzenia kolejnej atrapy, dekoracji symulującej historyczność. W Poznaniu brakuje odważnych decyzji, nowej architektury, nowej jakości. Tendencja jest taka, by próbować odtwarzać to, co było dawniej. Ale po co? Świat wokół nas się zmienia, żyjemy inaczej, kolejne pokolenia muszą zostawiać po sobie jakiś ślad. My chcemy być pokoleniem atrap i dekoracji? Czy nie mamy nic innego do zaoferowania, niż rekonstruowanie dawnej świetności?

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. „Tendencja jest taka, by próbować odtwarzać to, co było dawniej.”
    To zdanie jest odpowiedzią nie tylko na pytania tekstu, ale wszystkie polskie pytania. My ustawicznie żyjemy sprawami przeszłości, nas rajcują najróżniejsze historyczne rekonstrukcje – zarówno te chwalebne (Grunwald) jak i – nawet jeszcze bardziej – rzezie i masakry (wszelkie powstania, a ostatnio także rzeź wołyńską). Szkoda, że w tych rekonstrukcjach pomija się takie pikantne szczegóły jak gwałty. Ludziska by miały przynajmniej rozrywkę:)

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…