Północ, warszawskie Bródno, w dziesięciopiętrowym bloku przy Wysockiego wszystko pogaszone, lud Targówka odpoczywa po majówce. W jednym, otwartym oknie pali się światło, widać przesuwające się ludzkie cienie. Jakaś kobieta krzyczy przerażona, słychać brzęk tłuczonego szkła, huk przewracanych mebli, wrzask „zajebię cię!”. Echo niesie się pomiędzy blokami z wielkiej płyty, nie da się nie usłyszeć, nie da się nie zrozumieć, co się dzieje.

Dzwonię na policję, 10 minut czekam na radiowóz pod muralem z koślawym napisem „Żołnierze Wyklęci”. Panowie najpierw proszą o dowód, potem każą pokazać okno. – A, to znowu tam, znamy ich – mówi jeden z nich. – I tak nie wejdziemy na klatkę, tam jest taki korytarz zamknięty, a nie będziemy w nocy sąsiadów budzić – tłumaczy. Kompletnie zaskoczona sugeruję, że sąsiedzi raczej nie śpią, skoro ja z ulicy usłyszałam wrzaski. – Ale nie dzwonili, widocznie da się spać – wyjaśnia policjant. – A my tam nie mamy nic do roboty, dzisiaj się tłuką, jutro się kochają. Już takie niektóre są, że myślą, że jak bije to kocha. Proszę pani, to nie są ludzie, to patologia – wzrusza ramionami. Radiowóz odjeżdża, światło zgasło – pogodzili się, czy jednak ją zajebał?

Interwencja była? Była – policjanci mają moje dane spisane jako dowód. W raporcie można napisać, że nie udało się wejść do mieszkania, bo nikt nie otwierał drzwi wewnątrz klatki. Sąsiedzi spali – tyle dobrego, że awantura ich nie obudziła. Musieli się biedni nauczyć zasypiać przy krzykach strachu i bólu, wywrzaskiwanych groźbach. Mają pecha, mieszkają obok patologii.

150 kobiet rocznie ginie z rąk swoich mężów i partnerów.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…