Spółki skarbu państwa nabywają, w ramach dobrej zmiany, nowych funkcjonalności. Np. Państwowe Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, poprzez swoją fundację, sponsoruje bazarową propagandę historyczną.

pgnigW ramach swej statutowej działalności Fundacja PGNiG zakupiła w ubiegłym tygodniu cztery tys. prenumerat miesięczników „Historia Do Rzeczy” oraz „W Sieci Historii”. Od początku bieżącego miesiąca są one już dystrybuowane do placówek oświatowych w całej Polsce, jak donoszą media – głównie w małych miastach i na wsiach.

-­ Jesteśmy zachwyceni tym, że nasz miesięcznik trafi do większej liczby młodych ludzi. Z wielką radością obserwuję olbrzymie zainteresowanie wśród młodzieży dziejami najnowszymi: żołnierzami wyklętymi, ludobójstwem na Wołyniu czy II wojną światową. Ta problematyka jest obecna na naszych łamach, więc wydaje się, że nadajemy na podobnych falach co młode pokolenie – powiedział Piotr Zychowicz, redaktor naczelny „Historii do Rzeczy”, cytowany przez portal Onet.

Warto zadać pytanie, czy rzeczywiście jedyną troską wydawców i Fundacji jest wzmocnienie pionu propagandy w ramach tzw. polityki historycznej. Faktem jest, iż ludzi o wrażliwości choćby przeciętnej powinno to niepokoić, gdyż „Historia Do Rzeczy”, to poligon Zychowicza, historyka, w publikacjach którego nietrudno dostrzec rusofobiczny obłęd, połączony niekiedy z subtelną nazi-nostalgią, vide: książka „Pakt Ribbentrop-Beck”. Oczywiście, Zychowicz nie jest nowym zjawiskiem intelektualnym w polskiej przestrzeni publicznej, lecz wiernym kontynuatorem pro-hitlerowskiej linii interpretacji historycznych, które miały szanse sczeznąć wraz z postacią naczelnego nazi-nostalgika, prof. Pawła Wieczorkiewicza.

Tak o książce Zychowicza i jego rozumieniu historii pisze na swoim blogu historyk Bohdan Piętka.

Poglądy zawarte w książce Zychowicza nie są nowością i nie są to jego poglądy. Głosił je przez 20 lat prof. dr hab. Piotr Paweł Wieczorkiewicz (1948-2009), który po wieloletniej działalności w szeregach Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (był jej członkiem w latach 1971-1989, a pod koniec lat 70. był sekretarzem Podstawowej Organizacji Partyjnej na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego) przystał w okresie wielkiego przełomu 1989 roku do szeregów prawdziwych patriotów. Żeby jako były komunista móc się wśród prawdziwych patriotów uwiarygodnić, prof. Wieczorkiewicz musiał wymyślić coś oryginalnego, coś co prawdziwym patriotom bardzo się spodoba. I wymyślił.

Wymyślił, że w 1939 roku Polska powinna zawrzeć sojusz nie z wiarołomną Francją i Anglią przeciw Hitlerowi, ale z Hitlerem przeciw ZSRR (Francja i Anglia jakoś mu tu już dziwnie umknęły z międzynarodowej konstelacji). Następnie wojska niemieckie i polskie ruszyłyby przeciw ZSRR i rozbiły komunizm w proch i w pył, by zakończyć to wszystko wspólną paradą zwycięstwa na Placu Czerwonym w Moskwie (odbieraną przez Hitlera i marszałka Rydza-Śmigłego). Po zwycięskiej wojnie Niemiec i Polski z ZSRR Hitler by umarł, a nazistowskie Niemcy by się ucywilizowały (skąd taka pewność?) i wszyscy żyliby szczęśliwie w zjednoczonej Europie bez tej cholernej Rosji (Wieczorkiewicz nie wyjaśniał co by się z nią stało, ale można się domyśleć).

Warto zapytać, czy gest wykonany, technicznie biorąc, przez fundację jednej z najbogatszych spółek skarbu państwa, nie jest po prostu ukłonem rządu w stronę najbardziej zajadle popierających go mediów. „Do Rzeczy” oraz „W Sieci” są platformami, których poparcie dla obecnej władzy oraz prowadzonej przez nią polityki jest wyrażane w sposób do tego stopnia ostentacyjny, że niekiedy przekracza standardy lizusostwa i gorliwości aparatczyków medialnych z okresu PRL. Uprawia tam propaganda ma wymiar nie tylko tekstowy, ale też estetyczny. Zwłaszcza okładki pisma „W Sieci” były wielokrotnie przedmiotem uzasadnionych drwin ze względu na fotomontaże i grafiki w iście odpustowym stylu.

[alert type=”success” title=”KOMENTARZ: „]Takie postępowanie Prawa i Sprawiedliwości oraz kół rządowych również nie może dziwić. Jarosław Kaczyński, czego dowodzą jego działania od samego początku nowej kadencji parlamentu za optymalną metodologię uznaje działania „po bandzie”. Tak było z Trybunałem Konstytucyjnym, tzw. mediami publicznymi, tak teraz jest i z inwestycjami PR-owymi. Widać Prezes Państwa, zgodnie z tą systematyką, ceni sznyt interwencyjno-nagonkowy i prześladowczy. „W Sieci” jest z pewnością trendsetterem nowej fali w tym nurcie. Bojan Stanisławski[/alert]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…