Tych wszystkich, którzy liczą na to, że to koniec kariery politycznej Radka Sikorskiego, rozczarujemy. Ten członek  watahy może wymagać dorżnięcia.

Odchodzący marszałek Sejmu ma doświadczenie nie tylko w polityce krajowej i zagranicznej, ale też w zmianie barw klubowych. Karierę  polityczną zaczynał w 1992 roku jako wiceminister obrony w rządzie Jana Olszewskiego. Potem działał w kierowanym przez Olszewskiego Ruchu Odbudowy Polski, ale kiedy ROP dostał marne 6 procent, a do władzy doszła koalicja AWS-UW, Sikorski – wedle słów jednego z jego ówczesnych kolegów – „szybko poleciał do Geremka” i został wiceszefem MSZ. W wyborach 2005 roku wszedł do Senatu z listy PiS, także PiS-owi zawdzięcza pierwsze stanowisko konstytucyjne: w rządzie Marcinkiewicza został szefem MON. Kiedy ze swego rządu wykopał go Kaczyński – poszedł do PO, która nagrodziła go stanowiskiem ministra spraw zagranicznych… Całkiem nieźle nawet jak na polskie wyśrubowane normy transferowe. Można więc podejrzewać, że Radek nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Jego dymisja z funkcji marszałka Sejmu jest oczywiście pokłosiem tzw. afery taśmowej, której Sikorski był jednym z głównych bohaterów. Choć z drugiej strony, jego wypowiedź o oralnej miłości Polski do Amerykanów zrobiła furorę jako naprawdę szczera deklaracja członka polskiego rządu. Jedna z niewielu.

Inne jego teksty też cieszyły się wielką popularnością. „Dorzynanie watahy” czy też sugestia ministra spraw zagranicznych średniego europejskiego państwa przekazana Wiktorowi Janukowyczowi i jego otoczeniu: „Podpiszcie porozumienie albo będziecie martwi” stanowi silną konkurencję dla bon motu Putina o topieniu terrorystów w kiblu. Kolejne wybryki podyktowane chęcią zaistnienia – a to opowieść o Putinie, który w 2008 roku proponował Tuskowi rozbiór Ukrainy, a to cudowne rozmnożenie Polaków poległych w zamachu w Tunisie – potwierdzały tezę, że panowanie nad emocjami i językiem nie jest najmocniejszą stroną tego szefa polskiej dyplomacji. Ostatnio doszło do tego zakłopotanie władz Platformy po tym, jak ustępujący w pewnej niesławie marszałek Sejmu ogłosił, iż ma zapewnioną „jedynkę” w Bydgoszczy.

Wszystko to razem daje podstawy do twierdzenia, że kariera Radosława Sikorskiego w Platformie Obywatelskiej stoi pod znakiem zapytania. Ale jest jeszcze parę partii, które nie bacząc na kłopotliwość posiadania takiego polityka w swojej stajni, gotowe będą przytulić go do swego łona. Dajcie Sikorskiemu tylko trochę czasu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…