Minął tydzień strajku w Centrum Zdrowia Dziecka – pielęgniarki, mimo szykan i kłamstw, puszczanych w eter przez zgrany duet PO-PiS, nie dają za wygraną i się nie poddają. Chwała im za to – i mówię to bynajmniej nie dlatego, czy nie tylko dlatego, że solidaryzuję się ze wszystkimi wyzyskiwanymi pracownikami i że uważam, że wynagradzanie tak ciężkiej i odpowiedzialnej pracy tak śmiesznymi pieniędzmi to hańba – przy okazji, osoby, które chciałyby się dowiedzieć, ile naprawdę zarabiają pielęgniarki, odsyłam tu i radzę nigdy, przenigdy nie słuchać ministra (księcia) Radziwiłła. Popieram ten strajk przede wszystkim dlatego, że jako człowiek nieuchronnie będę chorować i będę potrzebować opieki zdrowotnej. Ja, moja rodzina, przyjaciele i bliscy. Potrzebuję i będę potrzebować pielęgniarek.
Na temat protestu w CZD i postawy klasy politycznej można powiedzieć wiele – zaczynając od tego, jak obrzydliwa jest sytuacja, w której popisujący się szlacheckimi korzeniami współczesny magnat śmie zarzucać chciwość i roszczeniowość komuś, kto za rok ciężkiej harówki dostaje od państwa mniej niż minister Radziwiłł w miesiąc. Można by wypominać Beacie Szydło, jak dokładnie rok temu wskazywała strajki pielęgniarek jako rozwiązanie problemów w służbie zdrowia; jak nagle realny spór dotyczący funkcjonowania państwa pojednał zwaśniony obóz post-solidarnościowy. Ale przede wszystkim trzeba powiedzieć coś, czego, mam wrażenie, nie rozumie ani ministerstwo, ani opozycja, ani też znacząca część społeczeństwa, która oburza się na pielęgniarski protest i żądania.
Otóż polskie pielęgniarki nie mają przymusu harować za pieniądze, które się im oferuje. Nikt nie jest w stanie skłonić młodych ludzi do wybierania tego kierunku studiów, a jego absolwentki i absolwenci nie muszą pracować w Polsce. Pielęgniarki należą do jednej z nielicznych grup zawodowych, które nie są skazane na płace znad Wisły. Norwegia, Szwecja czy Wielka Brytania przyjmą je z otwartymi ramionami, nauczą języka, godziwie opłacą i będą traktować jak człowieka. To już się dzieje – w strajkującym Centrum Zdrowia Dziecka po prostu brakuje personelu. Jeśli pielęgniarki nie zaczną zarabiać więcej, to będzie to oczywiście oznaczało upokarzającą biedę tych wciąż pracujących, ale przede wszystkim – sprawi, że opieka w szpitalach stanie się fikcją. Pielęgniarek już nie będzie, niewidzialna ręka rynku je pozamiata – a my, pacjenci, nasze dzieci, które też mogą dostać raka, nasi starzejący się rodzice i dziadkowie – my zostaniemy. Dlatego to my potrzebujemy tego strajku, bo protestujące mówią w naszym najbardziej podstawowym interesie. W tej sytuacji brak poparcia i solidarności grozi śmiercią lub kalectwem.
Ruski stanął okoniem
Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…
No cóż, sobiepańskie myślenie władzy odbije się jak zwykle na społeczeństwie. Nie na władzy.
Prawda, cała prawda i tylko prawda.