Chodzi o żonę prezydenta Poznania, Joannę Jaśkowiak. Policja po ponad 10 miesiącach ściga ją za to, że podczas marcowej demonstracji użyła wulgarnego słowa.

W Poznaniu 8 marca miała miejsce ogólnopolska demonstracja z okazji Międzynarodowego Strajku Kobiet. Jaśkowiak miała podczas uroczystości przemiawiać do demonstrujących: „Od czasu gdy panuje nam dobra zmiana, budzą się we mnie różne uczucia. (…) Najpierw było to zdziwienie, później zaskoczenie, oburzenie, niedowierzanie, złość, wściekłość. I ostatecznie brakuje mi słów i [oddaje to] chyba tylko jedno mało cenzuralne: wkurw. Jestem wkurwiona!”.

Okazuje się, że grozi jej nawet 1500 zł grzywny, bo znalazł się ktoś, komu po 10 miesiącach wulgarne słowo „nagle” zaczęło przeszkadzać – i złożył zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia. Policja jest zmuszona zająć się sprawą, choć z poniższego komentarza wynika poniekąd, że funkcjonariusze dostrzegają absurd sytuacji:

Żona prezydenta Jacka Jaśkowiaka dostała wezwanie na komendę na 9 stycznia. – Jestem tą sytuacją zaskoczona. (…) Może gdyby to było od razu po demonstracji, to byłoby to dla mnie bardziej zrozumiałe – powiedziała Jaśkowiak. Wyjaśniła też, że w jej przekonaniu słowo, którego użyła, dawno przestało być nieprzyzwoite. Jest po prostu w powszechnym użyciu – powiedziała dziennikarzom lokalnej „GW”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. I to jest miara PiSdzieckego umysłu – 9 miesięcy myślenia, czy o obraźliwe, czy nie. To szybciej ta …., co ją to obraża by urodziła i dostała 500+.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…