Nie chcieli go aktorzy, nie życzyła sobie publiczność. Przeciwko sobie miał związkowców, z wyjątkiem lizusów z „Solidarności”. Został odwołany, ale wrócił na stanowisko. Obecnie przeprowadza czystki wśród swoich przeciwników. Cezary Morawski wrócił z przytupem na stanowisko dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu.

Protest przeciwko polityce Cezarego Morawskiego, dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu/ facebook.com/PublicznoscTP

„Są historie, które zdają się zmierzać do happy endu, kiedy nagle niespodziewany zwrot akcji sprawia, że czarny bohater jednak zwycięża” – tak w rozmowie ze Strajk.eu o powrocie Cezarego Morawskiego na stanowisko dyrektora mówi jeden z pracowników instytucji. Na początku października Sąd Administracyjny we Wrocławiu orzekł, że wojewoda dolnośląski miał prawo uchylić decyzję marszałka sejmiku, który zadecydował w kwietniu br. o zwolnieniu Cezarego Morawskiego ze dyrektorskiej posady. Oznaczało to, że popierany przez „Solidarność” menedżer wrócił na stanowisko. I natychmiast rozpoczął prześladowanie dawnych wrogów. Pracę stracili zasłużeni dla Teatru Polskiego aktorzy: Wiesław Cichy, Wojciech Ziemiański oraz Dariusz Maj.

– Nie usłyszałem w rozmowie z dyrektorem żadnych argumentów za moim zwolnieniem, ale nie mam wątpliwości, że jestem kolejną ofiarą czystki w teatrze. Panu Morawskiemu chodzi o to, żeby pozbyć się niezależnie myślących ludzi i otoczyć potakiwaczami. Z tej sytuacji płynie niepokojący przekaz społeczny: bądź człowiekiem bez charakteru, talentu, możliwości, a zwyciężysz – powiedział cytowany przez TVN24 Wiesław Cichy.

Kolejna do ostrzału wyznaczona jest Dagmara Mrowiec-Matuszak. Przed egzekucją aktorkę uratowała choroba i przełożenie spotkania z dyrektorem. – Mam wrażenie, że to dopiero początek kolejnej fali zwolnień w teatrze – Tomasz Lulek, działacz miejscowej komisji Inicjatywy Pracowniczej. Warto pamiętać, że już w grudniu ubiegłego roku Morawski wyrzucił z teatru Annę Ilczuk, Martę Ziębę, Andrzeja Kłaka i Michała Opalińskiego. Odejść musieli również pracownicy działów: literackiego i graficznego.

– Trwa wyrzynanie dawnych elit. Nowe jednak będzie trudno zbudować. Niektórych ludzi ciężko zastąpić, a Cichy i Ziemiański to twarze Polskiego. Wojtek jest obecnie w szczycie artystycznej formy, nie nadaje się na emeryturę. To dalszy etap destrukcji Polskiego. Rewolucja ma w swojej naturze niszczenie dorobku poprzedników. I w tym sensie dokonuje się tu rewolucja – skomentował dla TVN24 Igor Kujawski, który w Teatrze Polskim pracuje od 1984 roku.

Aktorzy nie mają wątpliwości – Morawski niszczy zasłużoną instytucję. Dramatyczna historia rozpoczęła się latem ubiegłego roku, kiedy  Cezary Morawski został mianowany szefem placówki, zastępując związanego z Nowoczesną Krzysztofa Mieszkowskiego. Stosunki nowego włodarza z załogą od początku układały się źle. Pracownicy krytykowali pomysły Morawskiego na portalach społecznościowych. Ten zareagował nerwowo, podejmując decyzję o zwolnieniu 11 z nich za „prowadzenie polityki niezgodnej z przepisami”. Po stronie załogi opowiedziała się działająca w ramach Teatru Polskiego komisja pracowników sztuki Ogólnopolskiego Związku Zawodowego „Inicjatywa Pracownicza”. Większość pracowników wyrażała oburzenia wobec działań nowego kierownictwa. Zorganizowali uliczną demonstrację, wychodzili na deski z ustami zaklejonymi taśmą, protestując w ten sposób przeciwko represjom. Dyrektor zarzucał im „niesubordynację, działanie na szkodę instytucji i buntowanie publiczności”.

Walczący pracownicy mieli przeciwko sobie jeszcze jednego rywala. To Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” w Teatrze Polskim, która od początku przejawia lizusowskie skłonności wobec nowej władzy.  „W trwającym od kilku miesięcy konflikcie załogi zrzeszonej w Komisji Zakładowej Inicjatywy Pracowniczej z Dyrekcją Teatru władze zakładowej Solidarności konsekwentnie wspierają stronę pracodawcy. Ostentacyjnie wycofały się z poparcia postulatów płacowych dotyczących pracowników technicznych, będących członkami ich komisji. W ostatniej fazie konfliktu przedstawiciele Solidarności postanowili otwarcie wesprzeć dyrekcję” – czytamy w oświadczeniu „Inicjatywy Pracowniczej”. Przedstawiciele „S” zorganizowali wiosną fasadowe referendum, które odbyło się z naruszeniem wszelkich możliwych procedur. Pytano w nim o poparcie dla dyrektora Morawskiego. ” To wszystko działo się pod historycznym logiem „Solidarności” – zauważają działacze IP.
Czy jest jeszcze szansa na pokonanie Morawskiego? Niewielka. Marszałkowi sejmiku przysługuje skarga do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nie wiadomo jednak czy z niej skorzysta.

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…