Trzy placówki zostały zniszczone od początku interwencji rosyjskiej w Syrii. W szpitalu w Idlib zginęło 12 osób, w tym prawdopodobnie dwie z personelu. Nie minęły jeszcze dwa tygodnie, od kiedy Amerykanie dokonali podobnej zbrodni w Kunduz w Afganistanie.

wkimedia commons
wkimedia commons

Do ataku na szpital Sarmin w Idlib doszło we wtorek, świadkowie i ocaleni mówią, że budynek został trafiony dwukrotnie. Dr Mohammad Tennari, dyrektor placówki, twierdzi, że naloty wyglądały tak, jakby to właśnie Sarmin było ich celem. Personel podjął decyzję o zamknięciu placówki; nie da się prowadzić działalności medycznej na pierwszej linii frontu. Jak twierdzi, szpital był już w trakcie wojny kilkunastokrotnie bombardowany, mimo powtarzanych apeli Lekarzy bez Granic do wszystkich stron konfliktu, żeby omijać placówki medyczne.

Od początku wojny Lekarze bez Granic odnotowali 307 ataków na budynki, wykorzystywane jako przychodnie i szpitale oraz 670 ofiar wśród personelu medycznego. Jak twierdzi organizacja, za 90 proc. z nich odpowiadają wojska Baszara al-Assada. – Każdy z tych 307 ataków to, zgodnie z prawem międzynarodowym, zbrodnia wojenna – stwierdza organizacja.

Niedługo miną dwa tygodnie od nalotów Amerykanów na szpital w Kunduz w Afganistanie – tam również Lekarze bez Granic domagają się śledztwa zgodnie z konwencjami genewskimi. – Tragedia w Idlib powinna spotkać się z taką samą reakcją, takim samym gniewem, jak bombardowanie w Kunduz – tłumaczy Khaled Almilaji z syryjskiego oddziału organizacji. – Ten gniew nie powinien być skierowany tylko w Assada, ale także w Rosjan, którzy są tak samo nieludzcy, ale mają bardziej celne samoloty – mówi.

W trakcie bombardowania szpitala w Idlib zginęło w sumie 12 ofiar, 10 pacjentów, jeden fizjoterapeuta i ochroniarz. 20 osób zostało poważnie rannych. Sarmin służył za centrum opieki nad ofiarami broni chemicznej, której w marcu br. na tych terenach używały – wg zachodnich mediów – wojska Baszara al-Assada. Zginęło wówczas 6 osób, a 50 zostało rannych. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca w szpitalu leczono od 5 do 7 tys. osób, wykonano ponad 100 operacji.

Pozostałe szpitale, które zostały zbombardowane, to al-Harb i al-Eis w Aleppo. Nie ma na razie danych o dokładnej liczbie ofiar. Organizacje humanitarne podają, że od początku interwencji z Aleppo uciekły kolejne dziesiątki tysięcy syryjskich uchodźców.

– Te ataki są niewybaczalne – stwierdził Widney Brown, dyrektor programowy Lekarzy bez Granic. – Twierdzenie, że walczy się z terroryzmem nie daje żadnemu rządowi prawa do łamania międzynarodowego prawa, które w czasie wojny w sposób szczególny chroni placówki medyczne i ich personel. Działania Rosji odbierają cywilom możliwość szukania pomocy, uniemożliwiają ratowanie życia i zagrażają bezpośrednio pielęgniarkom, lekarzom i pacjentom.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A jakieś dowody na ten rzekomy atak rosyjski, poza powtarzaniem NATOwskiej propagandy? Ataki chemiczne Al-Assada to przecież czysta kreacja propagandowa.

  2. przepraszam ale jakiś dowód!!! Informacje 'strajk.eu’ są tak wiarygodne, jak informacje Wybiórczej/KrytykiPolitycznej czyli żadnej. Na świecie – to jest na zachód od Odry/Nysy – stosuje się podawanie źródła, a nawet linkowanie. Ale tam są jakieś standardy dziennikarskie w odróżnieniu od bantustanu zwanego RPjakiśtamnumer.

  3. Gdy Amerykannie zbombardowali szpital w Kunduz w Afganistanie prowadzony przez Lekarzy bez Granic, to ci byli w stanie udokumentować to setkami zdjęć umieszczonymi w mediach światowych i społecznościowych.

    Gdzie są zdjęcia szpitali zbombardowanych podobno przez Rosjan? Czyżby Lekarze bez Granic pracujący w Syrii nie mieli chociaż by komórek, by to nagrać i rozesłać po świecie?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…