Verdi to związek kojarzony głównie ze strajkami na lotniskach i z wielką batalią z Amazonem. Jedna z najbardziej bojowych organizacji pracowniczych w RFN działa jednak również na innych polach. We wtorek precyzyjnie zaplanowana odmowa pracy kierowców autobusów miejskich sparaliżowała transport w całym powiecie Ludwigslust-Parchim
Ludwigslust-Parchim to powiat położony w w południowo-zachodniej części Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Zamieszkuje go ponad 200 tysięcy osób. Cała populacja będzie wspominać 23 stycznia 2018 roku jako dzień, w którym korki były rekordowo nieznośne, a komunikacja publiczna – praktycznie nieobecna.
Wszystko za sprawą pracowników Mecklenburg-Vorpommersche Verkehrsgesellschaft (MVVG) – miejscowego przewoźnika, zrzeszonych w związku zawodowym Verdi, skupiającym głównie pracowników handlu i usług. Kierowcy spółki nie stawili się w pracy, frekwencja nie przekroczyła wczoraj 20 proc, co sprawiło, że firma była zmuszona odwołać praktycznie wszystkie kursy. W efekcie mieszkańcy skorzystali z samochodów, co z kolei doprowadziło do zatorów na głównych drogach. Najgorzej sytuacja wyglądała w okolicach Waren, Röbel, Friedland i Stavenhage.
Konflikt w przedsiębiorstwie trwa już od ponad pół roku. Związkowcy domagają się podwyżki dotychczasowych wynagrodzęń o 180 euro. Strajk ostrzegawczy jest efektem tego, że pracodawca zaproponował dużo niższą podwyżkę od tej, którą żądają związkowcy. Nie pomogły również negocjacje z udziałem mediatora.
Po zaprezentowaniu siły, przyszedł czas na wyrażenie chęci dialogu. Spółka zgodziła się na powrót do rozmów w najszybszym możliwym terminie. Strony spotkają się już dziś. Taktyka związku Verdi, polegająca na prowadzeniu negocjacji przy jednoczesnym napinaniu muskułów, odniosła już sukces podczas wielu konfliktów w miejscach pracy. Podwyżki wywalczyli m.in. pracownicy budżetówki w 2016 roku, a także piloci Lufthansy w tym samym roku.
Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej
Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…
Prawidłowa nazwa związku to ver.di.
Verdi to gość co pisał opery.
Piszę to dla ewentualnych czytelników bo niestety autor – nie po raz pierwszy zresztą – popisuje się bolesną ignorancją.
Bolesną, gdyż nieznajomość nazwy bodajże największego związku zawodowego w cywilizowanym świecie, na „lewicowym” portalu jest kompromitująca.
Ale Redakcji to już od dawna zwisa i powiewa…