Na 19 lipca wyznaczono datę rozprawy w sprawie ustawy reprywatyzacyjnej. W zeszłym roku wątpliwości co do zgodności dokumentu z Konstytucją miał Bronisław Komorowski, PiS jak dotąd nie zrobiło nic, by powstrzymać dzikie przejmowanie mienia przez zamożnych biznesmenów.

Trybunał Konstytucyjny będzie decydował o dalszych losach ustawy reprywatyzacyjnej 19 lipca/wikimedia commons
Trybunał Konstytucyjny będzie decydował o dalszych losach ustawy reprywatyzacyjnej 19 lipca/wikimedia commons

Rumieńców sprawie dodaje także fakt, że sam wyrok Trybunału może – podobnie jak kilkanaście poprzednich – nie zostać opublikowany przez Beatę Szydło. W sprawie dzikiej reprywatyzacji, na której wciąż bogacą się handlarze roszczeniami, nowa władza nie zrobiła jak dotąd nic. Andrzej Duda był wielokrotnie proszony, zarówno przez Radę Miasta Warszawy, sejmik Mazowsza, jak i działaczy ruchów miejskich, o wycofanie skargi do TK, jednak się na to nie zdecydował.

Ustawa nie jest doskonała, ale jej wejście w życie pozwoliłoby na znaczne ograniczenie wszechwładzy handlarzy. Przede wszystkim, zakłada ona, że można odmówić prawa wieczystego użytkowania niegdysiejszemu właścicielowi (czy też komuś, kto kupił od niego roszczenia), jeśli budynek czy teren służy użyteczności publicznej, czyli kiedy znajduje się na nim szkoła, szpital czy park albo kiedy wartość wzniesionych przez Skarb Państwa czy miasto nieruchomości przekracza wartość gruntu. Wejście w życie ustawy doprowadziłoby także do ustalenia limitu czasowego – jeśli w ciągu sześciu miesięcy od wejścia w życie ustawy nikt nie zgłosiłby roszczeń do danej posesji, żadne przyszłe roszczenia nie byłyby uznane. To właśnie te zapisy oraz stosowanie ustawy wobec już toczących się postępowań wzbudziły największe wątpliwości Bronisława Komorowskiego – jego Kancelaria obawiała się, że jest to niezgodne z zasadą, według której prawo nie działa wstecz. PKB uznał też, że „regulacje pogarszają sytuację byłych właścicieli”, nie zapewniając im żadnej rekompensaty. Skarb Państwa miałby też prawo pierwokupu wszystkich roszczeń, co nie budziło żadnych zastrzeżeń.

Teraz wątpliwościami byłego prezydenta zajmie się Trybunał Konstytucyjny. Problemem może się okazać sytuacja, w której premier Beata Szydło nie opublikuje wydanego wyroku. Zgodnie z postanowieniem Sądu Najwyższego z kwietnia br. decyzje TK są wiążące; oczywiście innego zdania jest rząd i prokuratura. Jeśli Trybunał uznałby zgodność ustawy reprywatyzacyjnej z Konstytucją, a PiS nie respektowałby tego wyroku, skutki mogłyby być nieprzewidywalne.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Ha, ha, ha.

    Jeśli TK uzna ustawę za zgodną z K to:

    – PIS może uznać i wyrok wydrukować, ale wtedy opozycja się zapyta dlaczego nie opublikowała poprzedniego wyroku?

    – PIS moż nie uznać i nie wydrukować to opozycja będzie gadać, że tak z lewakami skaczą do gardeł HGW a wyroku w tej sprawie nie drukują. Może mają też coś za uszami?

    No będzie ciekawie. Walka między PO,N i PIS zapowiada się na ciekawszą niż występy naszej reprezentacji na ME.

    Razem niech jak zwykle wyświetli wyrok na gmachu i opisze całą sytuację odnośnie reprywatyzacji nie oszczędzając żadnej partii, która mogła to wcześniej załatwić.

    1. Tak czy siak w aktualnej sytuacji politycznej w Polsce kamienicznicy mogą spać spokojnie. TK może zresztą uznać, że ustawa jest niezgodna z konstytucją i nic nie da nie opublikowanie tego przez Szydło. Chociaż wtedy PIS mógłby krzyczeć, że gdyby TK był szyty na miarę PIS to reprywatyzacja byłaby uporządkowana na korzyść szarego człowieka a tak to siły nieczyste związane z uprzednią koalicją blokują dobrą zmianę.

      Biedna ta Polska ;(

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…