Według najnowszego sondażu Millward Brown, przeprowadzonego telefonicznie w czwartek i natychmiast ogłoszonego w „Faktach” TVN i TVN24, na kandydata PiS chce głosować 44 procent Polaków. Na obecnego prezydenta – tylko 40 procent. Pozostałe 16 procent jeszcze nie wie.

Ten sam dzień TVN24 wybrała na zaproszenie do studia znanego działacza LGBT, Krystiana Legierskiego, który jest nie tylko ciemnoskórym gejem, ale także, jako lewicowy radny Warszawy, był pierwszą osobą otwarcie homoseksualną, wybraną w Polsce na urząd publiczny w wyborach powszechnych. Krótko mówiąc, zdaje się wcieleniem „antyPiSizmu”. Legierski, w rozmowie z Olgierdem Łukaszewiczem – który oczywiście opowiadał o tym, jak prezydent Komorowski „walczył o wolność” – złożył cokolwiek zaskakujące oświadczenie: zapowiedział, iż waha się między oddaniem głosu nieważnego i głosowaniem na Andrzeja Dudę.

– To absolutnie nie jest tak, że uważam, iż Duda czy PiS są w stanie rozwiązać moje problemy albo zamroczyło mnie i w partii, która do tej pory była wrogiem, widzę sprzymierzeńca. Moje rozumowanie wygląda tak: przez osiem lat rządów Platforma Obywatelska nam, środowiskom gejowsko-lesbijskim, obiecywała, że spełni chociaż część naszych postulatów. Nie spełniła ani jednego. Głos na Dudę to jest moja czerwona kartka dla PO – tłumaczył Legierski. Oświadczenie gejowskiego działacza nie było dla redakcji zaskoczeniem, albowiem wcześniej napisał to samo na Facebooku – i to właśnie stało się powodem zaproszenia go do programu Andrzeja Morozowskiego.

Jeśli jednak TVN liczył na mrożący efekt tego wystąpienia, który miałby zmobilizować obywateli lękających się PiS-u do poparcia Bronisława Komorowskiego „mimo wszystko” – to Legierski zafundował gospodarzom gorzkie rozczarowanie. – Ja się nie boję PiS, zniosę te cztery lata ich rządów i Macierewicza wylewającego się z każdej stacji telewizyjnej – zakończył swoją wypowiedź, wprawiając aktora Łukaszewicza w stan lekkiego osłupienia.

W kontekście brutalnego podsumowania, jakie Krystian Legierski zafundował „nowoczesnej, europejskiej” prezydenturze Komorowskiego, szczególnie ironicznie zabrzmiało, ogłoszone także w czwartek, jego nowe hasło wyborcze: „Komorowski – prezydent naszej wolności”. Jak można się było spodziewać, nikt wśród obecnych na łódzkiej imprezie wyborczej entuzjastów obecnej głowy państwa, nie zadał nietaktownego pytania: „naszej czyli czyjej”. Za to gwiazda seriali aktor Tomasz Karolak dał wyraz swemu zrozumieniu pojęcia wolności i demokratycznej debaty: „Jesteśmy za Bronisławem Komorowskim i dosyć już tego międolenia”.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Na stokach Cytadeli uczczono pamięć pomordowanych działaczy

138 lat temu w Warszawie doszło do egzekucji 4 działaczy Socjalnorewolucyjnej Partii Prole…