Rzecznik Białego Domu Sean Spicer powiedział w poniedziałek, że demokraci związali się z Ukrainą w czasie zeszłorocznej kampanii prezydenckiej. To kontratak w sprawie oskarżeń demokratów o rzekomą ingerencję rosyjską w amerykańskie wybory.

fot. Wikimedia Commons

Spicer ogłosił, że jeden z członków sztabu wyborczego demokratów spotykał w czasie kampanii funkcjonariuszy ambasady Ukrainy. Rzecznik odwoływał się m.in. do wielu doniesień w mediach konserwatywnych, według których ów niewskazany z nazwiska członek partii demokratycznej poszukiwał informacji , które mogłyby skompromitować ówczesnego szefa kampanii Trumpa Paula Manaforta. Pierwszy raz takie doniesienie ukazały się w styczniu, na portalu Atlantico.

– Jest oczywiste, że partia demokratyczna koordynowała swe posunięcia z rządem ukraińskim – mówił Spicer. Demokratom miało chodzić o „usunięcie kogoś ze stanowiska, co się zresztą stało”. Manafort złożył rezygnację w sierpniu zeszłego roku, kiedy ukazały się informacje na temat jego relacji biznesowych z pro-rosyjskimi Ukraińcami. Szanse Trumpa na wygraną wydawały się wtedy małe.

Adrienne Watson z władz partii demokratycznej nie odniosła się bezpośrednio do sprawy rzekomej ingerencji ukraińskiej. Jej zdaniem „Biały Dom chce jedynie odwrócić uwagę od chęci współpracy sztabu wyborczego Trumpa z wrogim rządem zagranicznym”.

Oskarżenia administracji Trumpa o ingerencję ukraińską w wybory pojawiają się po przyznaniu przez syna prezydenta, że w czasie kampanii spotkał się z osobami związanymi z rządem rosyjskim, by zdobyć informacje, które mogłyby zaszkodzić kandydatce demokratów Hillary Clinton.

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…