Kruche porozumienie o zawieszeniu broni, podpisane w lutym pomiędzy ukraińskim rządem a prorosyjskimi rebeliantami z Doniecka i Ługańska, stoi pod znakiem zapytania. Zarówno jedne, jak i drugie wojska łamią jego postanowienia. Giną kolejni niewinni ludzie.

wikimedia commons
wikimedia commons

Cytowany przez rosyjskie media Władimir Kononow, lider armii rebelianckiej w Doniecku, twierdzi, że w ostatnich walkach wokół ich twierdzy zginęło w sumie 15 osób, w tym cywile. Z kolei Henadij Moskal, zarządzający kontrolowaną przez rząd częścią obwodu ługańskiego, mówi o śmierci kobiety i mężczyzny, których samochód został trafiony z moździerza. Strony oskarżają się wzajemnie o złamanie postanowień porozumienia o zawieszeniu broni, podpisanego cztery miesiące temu w Mińsku. We wtorek (2 czerwca) negocjatorzy ze strony rządu i rebeliantów spotkali się ponownie na Białorusi, jednak z rozmów nic nie wynikło.

Porozumienie, podpisane w lutym, było już wcześniej łamane. Zakładało ono wstrzymanie ognia w Donbasie i wycofanie stamtąd ciężkiej artylerii, jednak w wielu miejscach wciąż toczyły się walki o niewielkim zasięgu. Teraz jest sytuacja stała się o wiele bardziej niebezpieczna. Jak wynika z informacji podawanych przez OBWE, w poniedziałek w Doniecku odnotowano 109 eksplozji, walki toczą się w Marince pod Donieckiem i w Szyrokino pod Mariaupolem. Rebelianci twierdzą, że w Jenakijewe pod Debalcewem cywil zginął podczas ostrzału miejscowości przez siły rządowe, te jednak temu zaprzeczają.

W wojnie na wschodzie Ukrainy od kwietnia zeszłego roku zginęło już 6,4 tysiąca osób.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…