To już pewne: dziś o północy czasu lokalnego wejdzie w życie uzgodnione przez Rosję i Turcję zawieszenie broni w Syrii. Najwięksi gracze po obu walczących stronach zaakceptowali warunki. Ani IS, ani dawne Dżabhat an-Nusra nie są uwzględnione.

https://www.flickr.com/photos/syriafreedom/

Wczoraj o zawieszeniu broni mówił minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Çavuşoğlu, zaś Kreml odmawiał skomentowania doniesień. Dzisiaj jednak ustalenia rozejmu potwierdził Władimir Putin. Jak podaje kremlin.ru, prezydenci Rosji i Turcji kontaktowali się dziś ze sobą po południu przez telefon, a podczas rozmowy „wyrażono zadowolenie z osiągniętych przy udziale Rosji i Turcji ustaleń między rządem Syrii a tak zwaną umiarkowaną opozycją, dotyczących przerwania działań bojowych na całym terytorium Syrii i przejścia do politycznego rozwiązania konfliktu”. Dalszy ciąg ustaleń w sprawie syryjskiej zapadnie już podczas rozmów w kazachskiej Astanie. Obaj prezydenci zgodzili się co do tego, że żadne rokowania nie będą prowadzone z grupami powszechnie uznawanymi za terrorystów, w pierwszej kolejności z Państwem Islamskim.

– Porozumienie, które osiągnęliśmy, jest bardzo kruche i wszyscy to rozumiemy. Konieczna jest szczególna uwaga, cierpliwość, profesjonalne podejście, stały kontakt z naszymi partnerami – powiedział Putin na spotkaniu z ministrami spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem i obrony Siergiejem Szojgu. W tym czasie szef tureckiego MSZ wyrażał w mediach radość z powodu faktu, że liderzy opozycyjnych grup i aliansów, mimo dotychczasowych mało koncyliacyjnych wypowiedzi, ostatecznie postanowili, że uszanują rozejm.

Na liście formacji, które zgodziły się dziś o północy zaprzestać walki z armią syryjską, dominują salafici i pokrewni fundamentaliści: Wolni Ludzie Lewantu (Ahrar asz-Szam), których liczebność szacuje się na 16 tys. ludzi, Armia Islamu (Dżajsz al-Islam) z 12 tys. bojowników, ośmiotysięczna Armia Mudżahedinów czy oceniana na ok. 6 tys. członków Armia Idlibu. Po doliczeniu jeszcze kilku kolejnych formacji – łącznie 60 tys. ludzi, działających na obszarze kilku prowincji. Próżno tu natomiast szukać Frontu Podboju Lewantu, dawniej Dżabhat an-Nusra, z którym wszystkie wymienione formacje współpracowały, czy to stale, czy przynajmniej w pewnych etapach wojny. On, podobnie jak Państwo Islamskie, ma być bezwzględnie zwalczany. Ten sam los spotka każdą grupę, która, udając umiarkowaną i demokratyczną, w rzeczywistości się z nim sprzymierzy.

Czy właśnie o tym, że współpraca z terrorystami już nie popłaca, intensywnie rozmawiał w ostatnich dniach Mevlut Çavuşoğlu z protegowanymi przez Turcję opozycjonistami?

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…