Pamięć ofiar wypadków przy pracy uczcili związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej. Podczas akcji pod Dworcem Wileńskim przypomnieli warszawiakom przerażające dane.

ozzip.pl
ozzip.pl

Inicjatywa Pracownicza po raz drugi z rzędu zorganizowała obchody Międzynarodowego Dnia Pamięci Ofiar Wypadków przy Pracy, który przypada na 28 kwietnia. Na ulicach stolicy pojawiły się plakaty informujące o wydarzeniu, a pod jednym z głównych węzłów komunikacyjnych na warszawskiej Pradze działacze przeprowadzili akcję informacyjną pod hasłem „Praca najemna szkodzi zdrowiu”.

Statystyki unaoczniają ponury obraz. W 2014 roku w Polsce wypadkom przy pracy uległo 88,6 tys. osób. W 300 przypadkach obrażenia okazały się śmiertelne. „Te liczby pokazują, ż wypadki przy pracy i choroby zawodowe nie są dziełem przypadku lub patologią na co dzień sprawnie funkcjonującego systemu gospodarczego. Są one nieodłącznym elementem świata, w którym nasze życie i nasze zdrowie niemal w całości są podporządkowane pracy najemnej, a przez tworzeniu zysków dla kapitalistów” – czytamy w ulotce rozdawanej na warszawskich ulicach przez związkowców.

Działacze IP, powołując się na dane Państwowej Inspekcji Pracy wykazują, że najczęstszą przyczyną wypadków w miejscach pracy są zaniedbania ze strony właścicieli firm, którzy nie zapewniają odpowiednich standardów bezpieczeństwa w zakładach – zdejmują zabezpieczenia z maszyn, aby zwiększyć wydajność produkcji, przymuszają pracowników do wykonywania obowiązków w ponadnormatywnym czasie pracy, co powoduje zmęczenie i zwiększa ryzyko wypadku, nie zapewniają również odzieży ochronnej ani dodatkowych świadczeń za szkodliwe warunki pracy.

Związkowcy podkreślają, że problem ma wymiar globalny. W ubiegłym roku na świecie podczas wykonywania pracy doznało obrażeń ponad 313 mln osób. To mniej więcej tyle, co liczba mieszkańców USA. Śmiertelnych przypadków było 2,3 mln. Czyli więcej niż osób mieszkających w Warszawie.

28 kwietnia okazał się tragicznym dniem dla 65-letniego pracownika jednej z koszalińskich firm. Mężczyzna wpadł do beczki z ciekłym azotem. Kontakt z cieczą o temperaturze minus 195,8 stopni Celsjusza zakończył się śmiercią na miejscu. Sprawę bada policja oraz kontrolerzy PIP.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…