Fakt, że możemy bez konsekwencji – przynajmniej jak na razie, krytykować obecny rząd, nie znaczy niestety, że nie mamy w Polsce cenzury, czy też – znacznie groźniejszej – autocenzury. Po prostu, podobnie jak mieszkalnictwo, edukacja czy przemysł, zostały sprywatyzowane.

Dużo się ostatnio mówi o wolności słowa – głównie w kontekście różnych ruchów Prawa i Sprawiedliwości. “Gazeta Wyborcza” rzuciła nawet na Warszawę serię billboardów z tym hasłem, zamiast “o” w słowie wolność jest charakterystyczny czerwony prostokąt.

Propaganda a cenzura

Oczywiście, działania PiS są szkodliwe i oburzające. Całkowite (i, co szczególnie rażące mam wrażenie, zupełnie jawne) podporządkowanie mediów publicznych rządowi, wyjmowanie z kapelusza szkarad, które będą mieć fatalny wpływ na społeczeństwo, a także będą zupełnie otwarcie szerzyć rasizm, homofobię i mizoginię. To fatalna wiadomość dla obywateli. Odbędzie się festiwal nienawiści wobec wszystkich, wpisujących się w zasadę “kto nie z nami, ten przeciw nam” i ci nieszczęśnicy, którzy nie pozbyli się jeszcze telewizorów, mogą być narażeni na kontakt z nim, a wszyscy – na życie w społeczeństwie, w którym będzie to uprawniony głos mainstreamu.

Ale czy naprawdę zagrożona jest wolność słowa? Zagrożone są media publiczne – do których zresztą nie byłam szczególnie przywiązana, od lat były przedmiotem targów politycznych; misja mediów była kpiną, a pierwsze skrzypce grał w nich zatrudniony na gwiazdorskim kontrakcie Tomasz Lis, po którym naprawdę ciężko jest płakać. Nie mam oczywiście wątpliwości, że tak w ogóle media publiczne ze swoją „misyjnością” są potrzebne, a za największe zagrożenie uważam sytuację w której – już po dojściu Petru do władzy – ludzie będą tak rzygać pisowską propagandą, że bez słowa sprzeciwu zgodzą się na ich prywatyzację.

Nie ma – chociaż oczywiście, wszystko przed nami – zakazu krytykowania nowej władzy w całej prasie, w telewizji, w radiu ani na własnym Facebooku. Jeśli Tomasz Lis będzie chciał wydać książkę pt. “Jak walczyłem z PiS-em i zostałem żołnierzem wyklętym XXI w.”, to to zrobi, książka będzie leżała na wyeksponowanym miejscu w Empiku przez jakiś czas, a potem połowa lemingradu dostanie ją na Gwiazdkę pod choinkę. Jeśli ktoś w redakcji Strajk.eu zapragnie napisać, dlaczego uważa, że Beata Szydło jest fatalnym premierem, to to napisze. Jeśli Komitet Obrony Demokracji zapragnie iść pod dom Jarosława Kaczyńskiego i krzyczeć “precz z komuną!” to też nikt im tego nie zabroni, a TVN to pokaże i okrasi komentarzem “proszę, jak pięknie krzyczą obywatele”. Krytyka tej władzy – poza tym, że rozumiem, że dla wielu bardziej uprawniona – jest dokładnie tak samo legalna, jak za rządów PO legalne było „Uważam Rze” albo „wSieci”. Oczywiście – żeby nikt nie miał wątpliwości: to wspaniale. To wspaniale, że możemy pisać, mówić co myślimy na temat tej i każdej innej władzy.

Tylko nie znaczy to niestety, że nie mamy w Polsce cenzury czy też – znacznie groźniejszej – autocenzury. Po prostu – podobnie jak mieszkalnictwo, edukacja czy przemysł – zostały sprywatyzowane.

O reprywie cicho sza

Świetnym przykładem na to, o czym i o kim mówić nie wolno, jest tutaj działalność niewielkiego stowarzyszenia warszawskiego Miasto Jest Nasze. Jego działacze, wśród nich prezes Jan Śpiewak, opublikowali “warszawską mapę reprywatyzacji”. Na infografice pokazanych jest szereg zależności pomiędzy urzędnikami a Maciejem Marcikowskim, przedsiębiorcą z Warszawy. Pokazano np., że siedziby spółek Marcinkowskiego mieszczą się w tym samym budynku, w którym swoje biuro ma Jacek Rudnicki, były szef Zarządu Gospodarki Nieruchomościami. To Rudnicki podpisał decyzję o zwróceniu Marcinkowskiemu (który kupił roszczenia) terenu z Ogródkiem Jordanowskim, na którym tylko dzięki ostrym protestom mieszkańców przedsiębiorcy nie udało się postawić 10-piętrowych bloków. To także Rudnicki ostatecznie zgodził się na oddanie Marcinkowskiemu działki na Pl. Zamkowym razem z fragmentem trasy W-Z (naprawdę, sprywatyzowano fragment ulicy w centrum Warszawy). “Mapa reprywatyzacji” przedstawia siatkę podobnych powiązań Marcinkowskiego z innymi urzędnikami. Nie ma w niej żadnych opinii, oszczerstw; wszystko poparte jest linkami do materiałów prasowych, prawdziwości podanych informacji nikt nie kwestionuje.

Marcinkowski pozwał stowarzyszenie, domagając się – w ramach “zabezpieczenia roszczeń” usunięcia mapy i zakazu wypowiadania się na jego temat dla MJN. Sąd się nie zgodził, jednak ostatecznie w lutym tego roku zasądził, że dobra Marcinkowskiego zostały naruszone, a Śpiewak – poza pokryciem połowy kosztów sądowych – musi zapłacić 10 tys. na cele charytatywne. – Gdzie jak gdzie, ale w sądzie nie trzeba tłumaczyć, jak dużym problemem są skutki dekretu Bieruta. (…) Sąd dostrzega więc interes społeczny, ale ale handel roszczeniami nie jest niezgodny z prawem. A interes społeczny nie pozwala na naruszanie dóbr osobistych. Gdyby na mapie byli tylko urzędnicy, którzy są osobami publicznymi, byłoby to akceptowalne. Ale nie wobec panów Marcinkowskich, którzy osobami publicznymi nie są i mają prawo do zachowania prywatności – uzasadniała wyrok sędzie Halina Plasota. Śpiewak złożył apelację, sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Wniosek jest jednak bardzo wyraźny – nie masz luźnych kilkunastu tysięcy złotych, prawników, dobrego nazwiska? Nie interesuj się, nie czytaj, a tym bardziej – nie pisz. Właściwie, jeśli masz ten hajs, to też tego nie rób.

Cywilny bat na związki

Wniosek o to, żeby zakazać wypowiadania się na temat “mapy reprywatyzacji” i Marcinkowskiego wydaje się absurdalny, ale – jak się okazuje – nie wszystkie sądy tak uważają. W sklepie wolnocłowym Aelia w zeszłym roku powstała komisja Ogólnopolskiego Związku Zawodowego “Inicjatywa Pracownicza”. Sprzedawczynie domagały się krzeseł, na których mogłyby usiąść, kiedy nie ma klientów, ustalania grafiku z wyprzedzeniem większym niż kilkanaście godzin oraz godnego traktowania – pracownice twierdziły, że są poniżane, obrażane, wyśmiewane. Kiedy przedstawiły swoje postulaty, przewodnicząca komisji, Anna Kucharzyk, została zwolniona. Po dużym materiale w „Dużym Formacie” żądania pracownic zostały spełnione – wszystkie, poza przywróceniem do pracy ich koleżanki. Zdaniem związku – zwolnienie odbyło się niezgodnie z prawem, urządzono więc szereg pikiet, na których oskarżano Aelię o łamanie prawa pracy i wyzysk. Firma podała Inicjatywę Pracowniczą do sądu cywilnego o naruszenie dóbr osobistych; sąd w Poznaniu orzekł, że do zakończenia sprawy nie można mówić o tym, co się wydarzyło. Sprawa miała miejsce w sierpniu 2014 – wyrok jeszcze nie zapadł, ani w sprawie o naruszenie dóbr, ani ten w sądzie pracy; Kucharzyk domaga się bowiem przywrócenia na stanowisko. W grudniu 2014 w całej Polsce związek protestował przeciwko łamaniu wolności słowa, policja uznała zgromadzenia za nielegalne i zmusiła demonstrantów do rozejścia się. Podobnych sytuacji – kiedy prawo cywilne stosuje się przeciwko związkowi zawodowemu, jest w Polsce coraz więcej – w Tesco, w JSW czy w PKP Przewozach Regionalnych.

Co z tą konstytucją

Teraz okazuje się, że prawo cywilne, wykorzystywane przeciwko działającym w interesie społecznym stowarzyszeniom czy związkom zawodowym, doprowadziło do powstania w Polsce zjawiska autocenzury prewencyjnej. Joanna Jurkiewicz napisała książkę – ważną, odkrywczą. Sama osobiście dołożyłam się do tego, żeby mogła zostać wydana. Ta książka to “Dekada ajentów”; opowiada o zasadach wynajmu sklepów “Żabka”, o tym, jak ajentami zostają ci, którzy chcieliby – zgodnie z płynącym zewsząd przekazem “zausz firmę” – zostać przedsiębiorcami jak Marcinkowski, ale zamiast tego stać ich tylko na to, żeby wynająć od Żabki Polska urządzony sklep, pracować w nim często od 6.00 do 23.00 albo zatrudniać na czarno studentki do pomocy. Z tego, co pisze Jurkiewicz, wynika, że nie mają żadnej decyzyjności i ponoszą jednocześnie całą odpowiedzialność, oddając lwią część zysku firmie-matce i biorąc całość strat na siebie. Wpadać w coraz głębszą spiralę zadłużenia. Przerwanie przygody z „Żabką” jest bardzo trudne, bo każdy ajent podpisując umowę, podpisuje jednocześnie weksel in blanco – sieć stwierdzi, ile jest jej winien dopiero wtedy, kiedy zakończą współpracę. Wszyscy kupujemy w “Żabkach”, czasem nawet zastanawiamy się, dlaczego co miesiąc ktoś inny jest za kasą albo przeciwnie – czemu cały czas jest jedna osoba, z coraz ciemniejszymi kręgami pod oczami. Jurkiewicz przeprowadziła dziesiątki wywiadów, przeczytała setki dokumentów, stworzyła naprawdę rzetelny i wiarygodny obraz tego, jak wygląda franczyza po polsku. Temat okazał się na tyle interesujący, że “Gazeta Wyborcza” nawet zrobiła z Jurkiewicz wywiad, a na książkę zrzuciło się kilkaset osób, w sumie zebrano ponad 16 tys. zł. Niestety, “Żabka Polska” prowadzi “naciski”, żeby pozycja się nie ukazała. Stowarzyszenie “Obywatele Obywatelom” związane z pismem “Obywatel”, które jest, czy miało być wydawcą “Dekady ajentów”, liczy w tej chwili, ile ma pieniędzy – gdyby “Żabka” domagała się “zabezpieczenia roszczeń”. Proces o “naruszenie dóbr osobistych” ma już w zasadzie jak w banku.

“Dobra osobiste” korporacji – nawet jeśli są zagrożone tylko potencjalnie – są w Polsce wartością wyższą niż wolności konstytucyjne: wolność zrzeszania się w związki zawodowe, wolność słowa czy wolność zgromadzeń. Jak pokazują przykłady MJN czy Inicjatywy Pracowniczej, to czy informacje zebrane przez Jurkiewicz są prawdziwe czy nie, nie ma tu w zasadzie żadnego znaczenia.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. > „Tomasz Lis, po którym naprawdę ciężko jest płakać”
    Hm… zmiana półinteligentów na ćwiercinteligentów jest zmianą na gorsze. Nawet jeśli po kimś „ciężko jest płakać”.

    > „Jeśli Tomasz Lis będzie chciał wydać książkę [..] to to zrobi, książka będzie leżała na wyeksponowanym miejscu w Empiku przez jakiś czas”
    Słyszałem, że już dostawał pogróżki. W każdym razie, przejęcia mediów przez PiS nie oddzielałbym od skoku PiS na służby specjalne i prób zdominowania prokuratury. Razem to daje mieszankę prowadzącą do cenzury, a Strajk.eu jest tylko o tyle bezpieczny tylko, że jest niszowy.

  2. Sama pani autorka widzi jak konieczna jest reforma sądownictwa i prokuratury oraz jakiś nadzór nad sędziowskimi i prokuratorskimi widzimisię. Urzędnicze błędy i celowe działania w złej wierze zawsze będą miały miejsce. Społeczeństwo powinno mieć pewność, że w takich wypadkach system prawny niesprawiedliwość naprawi, a winnych ukarze i to bez udziału pani Jaworowicz.

  3. Na rany towarzysza Bieruta, ten tekst trzeba wkleić na pisowskie strony, wyonanizują się nim do upadłego. Tak jak Pis-komuna ma alergię i krzyczy, że majątek się sprzedaje obcym firmą, bo chodzi tak naprawdę że działalność przechodzi w prywatne ręce, a komuniści nie lubią prywatnego, wszystko ma być państwe . To ten tekst ich komunistycznie fobie by jeszcze bardziej nakręcił. Mamy mnóstwo państwowego, którym rządzi niepoczytalna biurokracja i tu właśnie są straszne straty w gospodarce ( esencja komunizmu to biurokracja). A cały rozwój opiera się właśnie na prywatnych firmach, które w polskich warunkach mają łatkę złodziei bo naród komunizmem nasiąknięty. W komuniźmie nikt nie pracował, bo jak się pracuje na jakieś „nasze” i nic prywatnego nie ma, to leżeli do góry brzuchami, gdyż trzeba mieć prywatne aby coś robić i z tego następnie korzystają inni. Tak więc ciągle zamyka prokurator firmy bo mentalność komusza ma prywaciarza za złodzieja, non stop utrudnienia biurokracji do rozwinięcia interesu, jak rozwiniesz to nagle robisz na podatek bo żadnych ulg, a wszyscy chcą ze wszystkiego kasy. U nas przedsiębiorcy mają przerąbane, właśnie przez mentalność komuszą. I teraz jeszcze bolszewicki skok na banki i markety Pis- komuny, zaowocuje bankructwami na sporą skale firm, zwolnieniami, ucieczką przedsiębiorstw i najpierw wróci drożyna i bezrobocie, a następnie sztandarowy produkt PRL, czyli puste półki w sklepach. Tak trzymać komuniści, bo żadnej refleksji w betonie, do tej ideologii i jej szkodliwości nadal nie widać.

    1. Glob
      Cyt: „W komuniźmie nikt nie pracował, bo jak się pracuje na jakieś „nasze” i nic prywatnego nie ma, to leżeli do góry brzuchami, gdyż trzeba mieć prywatne aby coś robić i z tego następnie korzystają inni.”
      Ty potrafisz błysnąć:))) Ile ty masz lat chłopaczku. Twoje infantylne wpisy sugerują, że niewiele, a w dodatku unikałeś jak mogłeś lekcji historii.
      Leżąc brzuchami do góry odbudowali Polskę z powojennych ruin. Jak nic musieli mieć takie technologie, że jeszcze za 100 lat najbardziej rozwinięte kraje takich mieć nie będą. Gdzież komuszki pochowali te komputery i roboty, które budowały stocznie i huty omijając w dodatku leżących na placu budowy, brzuchami do góry roboli i inżynierów.Co do prywatyzacji to poczytaj sobie o przekrętach, oraz stratach jakie poniosło dzięki awuesowskim,eseldowskim i peowskim lepkorękim. Prywatyzacja sama w sobie nie jest zła, ale pod warunkiem, że nie traktuje się jej jako łupu wyborczego i okazji do nadużyć, oraz jest uzasadniona ekonomicznie i nie narusza bezpieczeństwa państwa.Dobra rada za free- zmień nick na Głąb.

    2. Dr. Kobra
      A rozumiem sztandarowy produkt komunizmu tak ciebie uwiódł, czyli puste półki. W polsce nic nie było, bo aby z ludzi wykrzesać energię, no niestety muszą coś z tego mieć, a tak czy się leży, czy się kwiczy to się należy. Komunizm zrobił z nas wszystkich biednych proletariuszy, bo tak naprawdę był moralnością, która już wolała powszechną biedę niż pasący się na krzywdzie dobrobyt. Wycia moralne przychodzą bez trudu, że ten ma a inni nie mają, robić trudniej.
      Tym samym kapitalizm ocalił proletariat, właściwie go zlikwidował, bo wbrew twierdzenią Marksa, kapitalista to nie egoistyczna świnia, ale inwestuje, otwiera nowe miejsca pracy itd. Zainwestowali w technologię na zachodzie i jak wyprodukujesz milion kurtek czy butów, to one są bardzo tanie i każdego stać na dobra wszelkie. Dlatego tam mieli wszystko, a my przywoziliśmy do polski wyrzucone telewizory, samochody ze złomu i nawet zbierałem puste puszki po piwie jako dziecko bo takie ładne. W Rosji było jeszcze gorzej, jak nam cukierki upadły to dzieci z błota zbierały. Tak produkował komunizm.

    3. Dr. Kobra
      A rozumiem sztandarowy produkt komunizmu tak ciebie uwiódł, czyli puste półki. W polsce nic nie było, bo aby z ludzi wykrzesać energię, no niestety muszą coś z tego mieć, a tak czy się leży, czy się kwiczy to się należy. Komunizm zrobił z nas wszystkich biednych proletariuszy, bo tak naprawdę był moralnością, która już wolała powszechną biedę niż pasący się na krzywdzie dobrobyt. Wycia moralne przychodzą bez trudu, że ten ma a inni nie mają, robić trudniej.
      Tym samym kapitalizm ocalił proletariat, właściwie go zlikwidował, bo wbrew twierdzenią Marksa, kapitalista to nie egoistyczna świnia, ale inwestuje, otwiera nowe miejsca pracy itd. Zainwestowali w technologię na zachodzie i jak wyprodukujesz milion kurtek czy butów, to one są bardzo tanie i każdego stać na dobra wszelkie. Dlatego tam mieli wszystko, a my przywoziliśmy do polski wyrzucone telewizory, samochody ze złomu i nawet zbierałem puste puszki po piwie jako dziecko bo takie ładne. W Rosji było jeszcze gorzej, jak nam cukierki upadły to dzieci z błota zbierały. Tak produkował komunizm….

    4. Dr. Kobra
      A dwa razy się wydrukowało, jeszcze coś dopiszę, bo zgadzam się co do pierwszej fazy komunizmu i tu masz racje, po wojnie komunizm pchnął Polskę do przodu, zanim się skompromitował. A wiesz dlaczego, bo Polska była ciemna, katolicka, zabobona, lud zniewolony pańszczyną, przez kler i szlachtę. Ten podmuch komunizmu, który stawiał na naukę, racjonalizm, wypchnął Polskę do przodu. Dlatego tak się ludzie zapisywali, bo to byli patryjoci, widzieli jak wszystko pięknie się buduje, nie jest zatem dziwne że Szymborska, Miłosz, tak chwali, bo komunizm wyprowadził z ciemnoty i bierności katolickiej, wyzwolił robotników i chłopów i przecież pisali do matek, że dostają pieniądze jakich nigdy za pana i pleba nie widzili. A następnie do Polski coraz bardziej wnika stalinizm i zaczyna wszystko być dogmatyczne jak kościół katolicki i nagle zaczynają się wypisywać i komunizm się kompromituje, bo przypomina bolszewicki kościół katolicki.

    5. > „a komuniści nie lubią prywatnego, wszystko ma być państwe”
      Marks uważał, że ma być raczej wspólne. „Państwowe” to byłby „kapitalizm państwowy”.

      > „i tu właśnie są straszne straty w gospodarce”
      Jedyne różnice w efektywności firm związane są z interwencjami i dotowaniem firm nieefektywnych. Że dotuje często państwo i chętniej własne… Owszem, ale jako człowiek i fachowiec dyrektor państwowego nie jest (średnio) gorszy niż prywatnego.

      > „A cały rozwój opiera się właśnie na prywatnych firmach”
      Rozwój w sensie?
      Bo akurat jeśli chodzi o wynalazczość, to przesunięcie środków na nowoczesne inwestycje z uniwersytetów do firm prywatnych uchodzi za jeden z powodów kryzysu, jaki ją spotkał w latach 70-tych na Zachodzie.

      I jeszcze dopowiem: zasadniczo nie mam nic do żadnej formy własności. Mam jednak coś do takich ideologicznych wycieczek, że ma być jedna forma własności, bo cała reszta jest ideologicznie nieprawidłowa. Robili tak rosyjscy komuniści (bo tam się pojawiło to rozwiązanie po przejęciu władzy), robili to (tyle że w drugą stronę) neoliberałowie.

    6. @glob

      „Tym samym kapitalizm ocalił proletariat, właściwie go zlikwidował, bo wbrew twierdzenią Marksa, kapitalista to nie egoistyczna świnia, ale inwestuje, otwiera nowe miejsca pracy itd. Zainwestowali w technologię na zachodzie i jak wyprodukujesz milion kurtek czy butów, to one są bardzo tanie i każdego stać na dobra wszelkie.”

      Współcześnie niższe ceny w przemyśle włókienniczym osiąga się przede wszystkim poprzez outsourcing produkcji do tzw. krajów rozwijających się (np. Bangladesz), gdzie koszta siły roboczej są niższe, a nie poprzez innowacje technologiczne. Poczytaj trochę za jakie stawki i w jakich warunkach wytwarza się tam markowe ciuchy, potem wróć i przeproś za te bzdury o „likwidacji proletariatu”.

      Aha, i nie przypominam sobie żeby Marks uzasadniał zwiększanie stopy wyzysku egoizmem oraz „przyrodzoną” wredotą kapitalistów, raczej wskazywał na „obiektywny” czynnik jakim jest rynkowa konkurencja. Jeśli się mylę, to wskaż proszę odpowiedni cytat, to ja również wrócę i przeproszę…

    7. pak

      W takim sensie że masa nigdy nie jest twórcza, masa jest konserwatywna, w tym co dobrze zna a boi się cokolwiek ruszyć, to zawsze indywidualizm pchał ludzkość do przodu, przełamywał schematy, dostrzegał na co masa jest ślepa. To jest punkt wyjścia i od tego obserwujemy, że im bardziej system ogranicza rozwój osobisty jednostek, tym samym te jednostki są zachamowane i nic do masy nie wkładają, a zaczyna się egocentryzm i cwaniactwo, czyli osobowość zachamowana robi się toksyczna, byleby zapierdolić.. Im większy indywidualizm, tym większy rozwój jednostek i te rozwiniete jednoski ze swoją kratywnością władają dużo do masy. Dlatego tam gdzie niszczysz kreatywnośc bo masa kolektywna przedewszystkim, następuje regres.

      shoom

      Naprawdę nie dostrzegasz faktu że tu były puste półki a tam dobre telewizory wyrzucali do śmieci bo wszystkiego w brud i to właśnie ci proletariusze. Bo socjalizm na zachodzie nie kwiczy błędnym Marksizmem, ale zabezpiecza socjalne prawa pracowników przed zapędami antyhumanistycznymi kapitału, czego nie ma w bangladeszu, a rewolucja Marksa przyniesie tylko biedę.

    8. Glob
      Mi to się już nawet odpisywać nie chce na te absurdy, ale rozbawić to mnie rozbawiłeś do łez. Skopiowałem sobie nawet ten uczony wywód. Wygrałeś internety Glob. Gratuluje i zazdroszczę:)))

    9. @glob

      Co to za kretyńskie odbijanie piłeczki, czy ja się gdzieś określiłem obrońcą PRLu że wyskakujesz z „pustymi pułkami”? Reagujesz jak – wypisz wymaluj – PiSowscy zeloci, którzy każdą krytykę ukochanej formacji traktują jako wyraz poparcia dla PO.

      Ale jak już poruszyłeś temat zabezpieczeń socjalnych na zachodzie, to miej świadomość, że to efekt m.in. silnej pozycji związków zawodowych ograniczającej władzę kapitalistów. Coś, przeciwko czemu protestowałeś w 1szym komentarzu pod tym tekstem, bredząc o „bolszewizmie” PiSu i przy okazji wieszcząc, na neoliberalną modłę, gospodarczą katastrofę po wprowadzeniu podatku od marketów i banków. Nota bene takie podatki powszechnie stosuje się w zachodnich państwach dobrobytu i jakoś do tej pory nie zanotowano masowej ucieczki kapitału z tego powodu.

      Za grosz spójności w Twoich komentarzach, a pojmowanie procesów polityczno-gospodarczych masz na poziomie średnio rozgarniętego absolwenta gimnazjum.

    10. shoom

      No przecież ja o tym pisze, że na zachodzie socjalizm równoważy kapitalizm i zapewnia robotnikom prawa humanistyczne, chroni się ludzi. A tu Marskizm który tu jest reklamowany, krzyczy precz z kapitałem i nie przejmuje się ludźmi, mamy tu raczej tylko moralność ,atakująca kapitał by skonał i taka ogromna jest tu różnica. Czy lewica zrobiła w polsce coś do tych biednych by im prawa zabezpieczyć przed Balcerowiczami i pochodnymi, teraz jak kiedyś wyją moralizatosko jacy pracodawcy źli, a pis napada na złe banki i złe sklepy, po kasę a nie dla ludzi, bo oni to zapłacą.

    11. Glob
      Krynica mądrości trysnęła całą mocą:))) …”na zachodzie socjalizm równoważy kapitalizm i zapewnia robotnikom prawa humanistyczne”:))) KLASYKA !!!…”te jednostki są zachamowane i nic do masy nie wkładają, a zaczyna się egocentryzm i cwaniactwo, czyli osobowość zachamowana robi się toksyczna, byleby zapierdolić..” Glob, potencjał jaki w tobie drzemie wyciągnąłby z kłopotów nie tylko Polskę, ale całą pogrążoną w kryzysie UE, trzeba tylko dać ci szansę. Te wizjonerskie rozwiązania problemów ekonomii i polityki opisane przez ciebie w rozmaitych artykułach, aż proszą o siłę sprawczą, która wcieliłaby je w życie. Na początek nalegałbym na twój kontakt z Krzyśkiem Kononowiczem. Stwórzcie jakąś formację i działajcie. Z poparciem dla waszego programu nie powinno być kłopotów- takie dwa tuzy polityki oprą się każdej ewentualnej krytyce, a nieugięta logika jaką kierujesz się w badaniu otaczającego cię świata i rozwiązania jakie proponujesz przekonają najbardziej nieufnych. Życzę ci Glob powodzenia i trzymam kciuki.

  4. nie jestem warsiawiakiem , nie mam mapy w głowie
    widząc jak postępuje HGW nie należało niczego innego od jej pracowników oczekiwac .
    literówki w nazwiskach , nie wiadomo o kogo chodzi,
    ostatnie zdanie powinno byc wytłuszczone , konkluzja i krytyka , ginie w długości tekstu

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

„Twierdza Chiny. Dlaczego nie rozumiemy Chin”

Ta książka Leszka Ślazyka otworzy Wam oczy. Nie na wszystko, ale od czegoś trzeba zacząć. …