Wiele razy słyszałem takie słowa, gdy żebrałem o kilka groszy gdzieś na deptakach, czy pod marketem.

To dosyć powszechna opinia, że łatwiej żebrać, „bo dniówkę wyrobi”; że zamiast sępić, należałoby pójść zamiatać ulicę, że  żebry to „łatwy kawałek chleba”. Prawdą z tego wszystkiego jest jedynie, że zbieramy głównie na naftę. Ale nie da się wytrzymać na dnie na trzeźwo. Trzeba więc w jakiś sposób te pieniądze zdobyć.

Owszem, bywają dni, gdy uda się wyżebrać kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt złotych. Ale te są rzadkością i przez wiele kolejnych tygodni żyjemy tym wspomnieniem, które dodatkowo jeszcze obrasta legendą. Najczęściej dzień bilansuje się kwotą nie większą niż dziesięć, piętnaście złotych, a bywa i tak, że nie trafi się nic. Kiedyś brakowało nam 50 groszy do denaturatu. We trzech przez cały dzień próbowaliśmy je zdobyć, wysępić, wyżebrać, ukraść. Zaczepialiśmy ludzi, szukaliśmy butelek, puszek, złomu. I nic. Mieliśmy trzy złote i trzydzieści groszy, a najtańszy fiolet kosztował wtedy trzy osiemdziesiąt.

Skąd więc ta „niechęć” do pracy? Przecież wystarczy pójść gdzieś na godzinę czy dwie i można zarobić. Wystarczy i na dyktę, i na machorę, i można by nawet coś zjeść – takiego „nie ze śmietnika”. Pomijając już brak determinacji do szukania zarobku – bo na dnie dopada zwykle depresja i apatia – jest jeszcze jeden, chyba najważniejszy powód.

fickr.com/Claude Nougat
fickr.com/Claude Nougat

Takim jak my można zwyczajnie nie zapłacić. I zwykle się nie płaci. Nie dziwcie się więc, że gdy napotkanemu żebrakowi proponujecie umycie szyb, czy posprzątanie mieszkania, ten odmawia. Robił to wcześniej wiele razy i zamiast zapłaty dostał kopniaka, poszczuli go psami, a może nawet i oberwał po pysku.

Po kilkutygodniowej nieobecności wróciłem na osiedle. Robię za lokalny autorytet i jak trzeba komuś jakieś pismo napisać, podanie, pracę w ramach przymusowej terapii odwykowej czy cokolwiek, to zazwyczaj trafia na mnie. Taki skryba osiedlowy.

– Przez cały miesiąc pracowałem na budowie i chuj mi nie zapłacił – zaczepił mnie kumpel pod blokiem – weź no go gdzieś obsmaruj w jakiejś gazecie, w której teraz robisz – wyłożył swoją prośbę. – Dobra – odpowiadam – ale pójdziesz do sądu za świadka, jak mnie pozwie o zniesławienie? – zapytałem. – Skąd, przecież wiesz, że jestem poszukiwany.

Wylazłem z dna, mam pracę i nawet czasami wolny bilon w kieszeni. Niewielu jest bezdomnych, którym daję pieniądze. Ale to z powodów osobistych, bo większość znam. Na ulicy wychodzą z ludzi najniższe instynkty. Wzajemnie się oszukujemy i okradamy. Jesteśmy podli i nielojalni. Ale nie wszyscy. Są jednak tacy, których szukam, by im pomóc. Tacy, którzy okazali się mniej podli.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Pytanie do Młodego Zlewa: Czy na cokolwiek więcej niż żarcie, chlanie i spanie da się zarobić? Człowiek to nie tylko żarcie, chlanie i spanie…
    Akurat nie warunków panujących na polskich budowach ani ludzi tam pracujących. Wiem jednak, że w Polsce z pracy fizycznej trudno wyżyć…

  2. Po pierwsze:
    Osoby z nieczytelnymi podpisami! Albo macie coś konkretnego do powiedzenia, albo won stąd. To nie nie karczma.
    Po drugie: Młody Zlewie, nie generalizuj! Są i tacy co rzeczywiście przepiją i tacy, którzy tego nie zrobią.
    Później dopiszę coś więcej, bo akurat teraz nie mam za wiele czasu…

  3. Nawet na dnie poziom dyskusji jest ciut wyższy. Dziękuję Wam za to, że choć pod tym względem możemy czuć się lepsi

    1. Ale wiesz ze ja nie pisałem o tobie tylko tym co sobie dość ordynarnie pozwalał, a którego wpisy na szczęście zniknęły?

  4. He. Znam takich co pracują po to żeby się napić. Mają pracę, najczęściej na budowie, a wolne chwile spędzają na chlaniu. Nieraz widuję ich jak leżą po pracy na trawniku. Ale to nie są prawdziwe żule.
    Z prawdziwego żula w pracy nie ma żadnego pożytku, bo takim się po prostu nie chce robić. Przyjęty do roboty najczęściej więcej zepsuje niż zrobi – stąd pewnie częsta odmowa zapłaty. Za co płacić komuś co robotę spartoli i jeszcze przy okazji materiały zniszczy?
    U nas w kraju na budowach łatwo można dostać robotę. Jak się robi porządnie to można zarobić na żarcie, chlanie i spanie. Znaczy, że jak ktoś jest żulem to z własnej winy. Nie dotyczy to ludzi chorych, wiadomo.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

„Twierdza Chiny. Dlaczego nie rozumiemy Chin”

Ta książka Leszka Ślazyka otworzy Wam oczy. Nie na wszystko, ale od czegoś trzeba zacząć. …