Site icon Portal informacyjny STRAJK

Оdessa pamięta o tragedii 2 maja 2014 r.

Wieńce i kwiaty w Odessie

www.facebook.com/photo.php?

Od rana na Kulikowym Polu i przed dawnym Domem Związków Zawodowych gromadziły się tłumy mieszkańców Odessy, by – wbrew woli władz – uczcić pamięć spalonych żywcem ludzi przed sześcioma laty.

Zmobilizowano na ten dzień liczne oddziały policji, obawiając się zapewne incydentów miedzy zwolennikami władz Ukrainy a rodzinami ofiar. Jednak poza drobnymi żadnych starć nie zanotowano. Uwzględniając wymogi pandemii ludzie składali wieńce i znicze pojedynczo na Kulikowym Polu i pod wspomnianym Domem Związków Zawodowych.

Tragedia z 2 maja 2014 roku do tej pory nie została wyjaśniona. Oficjalna wersja władz Kijowa jest taka, że dzielni kibice dwóch ukraińskich drużyn zostali napadnięci przez prorosyjskich bojówkarzy, którzy rozbili swoje miasteczko namiotowe na Kulikowym Polu. Mieli oni użyć broni palnej, od strzału z której to zginęła pierwsza ofiara. Następnie cofający się prorosyjscy aktywiści zabarykadowali się w Domu Związków Zawodowych, z obu stron „poleciały koktajle Mołotowa.(…) Wkrótce gmach stanął w płomieniach”. (Gazeta Wyborcza z 5 maja 2014r.), co stwarzać miało w czytelnikach wrażenie, że oblegani, z których spłonęło żywcem 48 osób, sami się podpalili.

Prorządowe media ukraińskie oraz liberalne media na Zachodzie nie pisały ani o tym, że tłum nie dopuszczał strażaków do gaszenia pożaru, ani o strzałach w stronę ludzi, którzy próbowali wyskakiwać z okien przed płomieniami, ani o dobijaniu rannych, którym udało się wyskoczyć. Na filmach widać ukraińskich milicjantów i oficjeli (znanych z imienia i nazwiska), którzy strzelają w kierunku budynku. Nie pisano tez o tym, że na dzień przedtem do Odessy przybył dowódca bojówek na kijowskim Majdanie, Andrij Parubij, który kierował przygotowaniami do zamieszek.

Końca śledztwa nie widać, na co zwróciła uwagę misja ONZ, która napisała, że „przez te sześć lat sprawiedliwość pozostała iluzją. Rodziny ofiar mają prawo do prawdy i sprawiedliwości za śmierć swoich bliskich”.

„Jest absolutnie zrozumiałe, że dopóki ci ludzie [związani z ministrem spraw wewnętrznych Awakowem – przyp. red] pozostają u koryta, u władzy, kontrolują struktury siłowe, to żadnych skutecznych śledztw nie będzie”, powiedział mediom doniecki politolog Władimir Korniłow.

Exit mobile version