22 lipca 2011 r. prawicowy ekstremista Anders Breivik najpierw podłożył niemal tonową bombę niedaleko siedziby norweskiego rządu w Oslo, od której zginęło osiem osób, a potem w przebraniu policjanta pojawił się na wyspie Utøya, gdzie otworzył ogień do nastolatków z młodzieżówki Partii Pracy (AUF), zabijając 69 osób. „Nie można zostawiać nienawiści bez odpowiedzi” – mówiła dziś na rocznicowej uroczystości norweska premier Erna Solberg.
Dziś w południe zadzwoniły dzwony lokalnych kościołów, by uczcić pamięć ofiar najkrwawszej norweskiej tragedii od czasów II wojny światowej. W miejscu wybuchu bomby obok siedziby rządu w stolicy premier Solberg przemawiała do ocalonych i rodzin ofiar, podkreślając, że dużo zostało zrobione w ciągu minionych 10 lat w kwestii bezpieczeństwa i walki z „wszelkimi formami ekstremizmu”: „Każdy z nas powinien wzmocnić tamę przeciw nietolerancji i nienawistnemu dyskursowi”.
Ale prawdę powiedziawszy, rasizm i terrorystyczny ekstremizm trzymają się w Norwegii ciągle bardzo mocno. Przypomniała o tym Astrid Eide Hoem, od zeszłego roku szefowa norweskiej Partii Pracy, która przeżyła atak Breivika zdołając się przed nim ukryć w ostatniej chwili: „10 lat temu udaliśmy się na Utøyę, by zmieniać świat, ale to świat zmienił nas na zawsze. (…) Morderczy terroryzm skrajnej prawicy pozostaje wychwalany w internecie i ciągle może zabijać. Ci, którzy ocaleli, otrzymują groźby”… Głos zabrał też szef NATO, organizacji zbrojnej prowadzącej bezsensowne, mordercze wojny w dalekich krajach, Jens Stoltenberg: „10 lat temu odpowiedzieliśmy na nienawiść miłością, ale nienawiść ciągle prosperuje”.
Nie tylko w Norwegii.
Czyn Breivika zainspirował niemało rasistowskich masakr, jak w Christchurch na Nowej Zelandii, gdzie w zaatakowanych meczetach zginęło 51 osób. Ale NATO, które prowadzi swe szalone wojny głównie w muzułmańskich krajach, nie widzi, co mogłoby sobie zarzucić. To ten sojusz, napadając na Libię i Afganistan stworzył kryzys imigracyjny, przeciw któremu działał Breivik. Dla niego masakra była tylko „walką z multikulturalizmem”. Breivik został skazany na 21 lat więzienia z możliwością przedłużania kary po dożywocie, ale to nie zabliźniło ran. Według norweskich władz medycznych, jedna trzecia ocalonych ciągle cierpi na stres post-traumatyczny i przewlekłe depresje.