42 lata temu grupa faszyzujących zwolennikow wolnorynkowego kapitalizmu za pomocą samolotów i czołgów obaliła demokratycznie wybranego prezydenta tego kraju – Salvadora Allende. Rozpoczął się najmroczniejszy okres w historii tego państwa – dyktatura junty pod przywództwem generała Augusto Pinocheta. Zanim jeszcze ciało Allende zdążyło ostygnąć, do Santiago de Chile przylecieli architekci drugiej fazy gwałtu na wolności i sprawiedliwości w południowoamerykańskim kraju – specjaliści od wdrażania kapitalistycznych reform, tzw. „Chicago Boys”. Wcześniej CIA, mimo wielu wysiłków, nie udało się zainstalować w Chile marionetkowego rządu, który byłby zdolny do realizacji planu, stworzonego przez – oczekujących rozszerzenia stefy podporządkowania o kolejny kraj – waszyngtońskich imperialistów. Już trzy lata wcześniej, kiedy socjalista Allende obejmował rządy, pijany z rozpaczy prezydent Nixon miał wybełkotać „Niech ich gospodarka jęczy z bólu”. Wkrótce potem na Chile zostało nałożone haniebne embargo, uniemożliwiające m.in. eksport miedzi – głównego surowca i największego źródła dochodów budżetowych.
W ciągu 17 lat dyktatorskich rządów Pinochet wprowadził brutalny terror, który miał zabezpieczyć spokojne przeprowadzenia wolnorynkowego eksperymentu. Jak to już zauważyła Naomi Klein w swojej książce „Doktryna Szoku” – kapitalizm w czystej postaci można narzucić wyłącznie społeczeństwu zdezorientowanemu społeczno-polityczną lub ekologiczną katastrofą (polska transformacja czy hurgan Katrina) lub poddanemu zinstytucjonalizowanemu terrorowi. W kraju Pinocheta swobody obywatelskie i fundamentalne prawa obywatelskie zostały ograniczone. Ziemia, rozdana chłopom przez poprzednie rządy, wróciła w ręcę latyfundystów. Dotowana przez państwo kultura, przeżywająca rozkwit za czasów socjalistycznego prezydenta – zredukowana do poziomu bruku; dostęp do tej wyższej był warunkowany zasobnością portfela. Dla Chilijczyków nastały czasy barbarzyństwa i bezwzlędnego wyzysku. Pod fabrykami ustawiały się kolejki zdesperowanych pracowników, proszących o zatrudnienie na głodowych stawkach. Państwo przestało gwarantować obywatelom jakiegokolwiek bezpieczeństwo ekonomiczne. W Chile ginęli przeciwnicy reżimu. Według różnych źródeł życie miało wówczas stracić od 3 do 10 tys. osób. Ofiary były rażone prądem, wyrzucane z samolotów do oceanu, rodzice poddawani torturom na oczach dzieci. Przynależność do związków zawodowych była bardzo źle widziana, a liderzy organizacji pracowniczych poddawani represjom ze strony tajnej policji politycznej – DINA. Łącznie przez pinochetowskie katownie przewinęło się ok. 40 tys. osób. Był to jeden z najbardziej nieludzkich reżimów drugiej połowy XX wieku. Wszystko w imię wolnego rynku i realizacji instrukcji wydanych przez chicagowskich majsterkowiczów z Miltonem Friedmanem na czele.
Władza kapitalistycznych morderców w Chile ma niestety spore grono entuzjastów nad Wisłą. Kiedyś konający w areszcie w Londynie dyktator został odwiedzony przez trzech polskich prawicowców – obecnego polityka PO, a wówczas AWS – Michała Kamińskiego, znanego katolickiego integrystę – Marka Jurka oraz Tomasza Wołka, wtedy redaktora naczelnego dziennika „Życie”. Polacy wręczyli zbrodniarzowi ryngraf z Matką Boską. Sam Kamiński podczas swojego wystąpienia w Sejmie nie krył zresztą, że metody stosowane przez chilijską juntę są godne naśladownictwa – Jak na was patrzę, panowie, to wiem, że o generale Pinochecie nie trzeba mówić, tylko go trzeba naśladować – mówił Misiek do lewicy.
Ruski stanął okoniem
Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…
Tak jest! Warto przypomnieć nazwiska tych entuzjastów Pinocheta: Michał Kamiński, Marek Jurek, Tomasz Wołek. Wszyscy trzej mają dziś pełne gęby demokracji, praw człowieka, humanitaryzmu itp.
Dzięki za ten tekst!
A ile ludzi umarło z powodu biedy i zniewolenia w komunistycznym Chile? Przyszedł Pinochet i zarżnął wszystkich bydlaków odpowiedzialnych za ruinę w kraju. Pp jego rządach do diś Chile to najmocniejsza gospodarka w Ameryce łacińskiej! Komunizm zabija, zapamiętajcie lewicowe gnidy!
Zero, za to za rządów Pinocheta ludzie umierali z głodu na ulicach. Oj nie najmocniejsza, ale najsłabsza. Nawet Brazylia miała wtedy mniejszą inflacje.
Nie kompromituj się, człowieku… Jaka ruina w kraju? Za Allende nastąpił ogromny postęp, ludzie go uwielbiali.
Lepiej to sobie zapamiętaj: własny, polski lewak-gnida jest lepszym przyjacielem niż kolesie z zagranicznej (finansowej lub innej) mafii.
Świetne tylko dlaczego kolesiowi się „udało” nie wspomnieć niejakiego Kissingera – wyjątkowej maści bydlaka. To temu faciowi miał Nixon zlecieć w 1970 (trzy lata przed zamachem) zlecić: „Make the Economy Scream” a źródło tu: http://www.democracynow.org/2013/9/10/40_years_after_chiles_9_11 . Notabene, LeMondeDipl. (sierpeiń 2015) również przywołał to zdarzenie. I chwała panu bogu stosowanie tej „technologii” udaje się do dzisiaj stosować jak najlepiej.
A tu jest The Kissinger Effect (http://www.thenation.com/article/the-kissinger-effect/). A żeby było weselej – no bo jakby na to nie patrzeć Kissinger to patron tych Rubinów. Summersów. Sorosów, Michników Sierakowiaków, i tzw. „leficy” w bantustanie to tu jest fajna wiadomość z wp.pl: Sikorski członkiem międzynarodowej rady ds. reform na Ukrainie (http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Sikorski-czlonkiem-miedzynarodowej-rady-ds-reform-na-Ukrainie,wid,17840630,wiadomosc.html?ticaid=115918&_ticrsn=3). Ale żeby było weselej to tam jest przywołane coś co się nazywa JAŁTAŃSKA Strategia Europejska (trza mieć poczucie humoru „leficowe” żeby przywoływać Jałtę) a tu jest „wytłumaczenie” co to jest ta impra: http://yes-ukraine.org/en/about/yes-board i co widzimy: Kwachu, Siwiec, a sponsor: SOROS. Palce lizać.
W zalawającym polski internet prawicowym gównie coś takiego waży dwa razy więcej. Dzieki, dobrze wiedzieć że w tym kraju żyje jeszcze ktoś taki
Akurat dzisiaj „chodził mi po głowie” zamach w Chile i Allende. A dzisiaj jest rocznica zamachu stanu. Ciekawe … Gdybym był katolfanatykiem to bym pomyślał, że to „duch Allende” … .
„Władza kapitalistycznych morderców w Chile ma niestety spore grono entuzjastów nad Wisłą.”
Nie wiem natomiast jak liczne jest grono entuzjastów marksistowskich władz z Chile, ale niezależnie od tego ile ich jest, Allende i inne ofiary tego puczu nigdy nie będą zapomniane. Są ludzie którzy na zawsze będą ich nosić w swoich sercach.