Siły policyjne odpowiedziały przemocą na demonstracje przeciwko prezydentowi Josephowi Kibali, który właśnie zakończył swoją drugą kadencję jako głowa Demokratycznej Republiki Kongo i odmawia rozpisania nowych wyborów. Opozycja mówi o zamachu stanu.
Na ulicach Kinszasy, 10-milionowej stolicy DRK, doszło we wtorek do poważnych zamieszek. Obrzucono kamieniami siedzibę partii rządzącej, w mieście płoną opony i jest bardzo niespokojnie; przeciwnicy Kibali budują barykady i szykują powstanie. Protesty są brutalnie tłumione przez policję – nie żyje już co najmniej 20 osób, jednak liczba ta jest prawdopodobnie znacznie zaniżona. Personelowi szpitali nie wolno informować nikogo o osobach pobitych przez policję, zaś ciała zabitych są ukrywane przez służby specjalne. Na cztery dni przed wygaśnięciem kadencji Kibali rozpoczęto też szeroko zakrojoną akcję przeciwko opozycji – aresztowano ponad 200 osób w całym kraju, postawiono na nogi wszystkie siły policyjne i wojskowe.
Według oficjalnej wersji, wybory, które powinny odbyć się w listopadzie br., muszą zostać przesunięte aż na 2018 rok ze względów logistyczno-finansowych. Joseph Kibala, który rządzi krajem od 10 lat, zgodnie z konstytucją DRK nie może kandydować na trzecią z rzędu kadencję. W rozmowach pomiędzy obozem rządzącym a opozycją pośredniczy lokalny kościół katolicki. Lider największej partii opozycyjnej Etienne Tshikedi twierdzi, że czeka na efekt tych rozmów, jednocześnie nawołując obywateli do pokojowych protestów.
Od czasu wyzwolenia kraju z brutalnej niewoli belgijskiej w Demokratycznej Republice Konga ani razu nie doszło do pokojowej zmiany władzy. Joseph Kibala jest synem Laurenta Kibali, który przewodził powstaniu przeciwko jednemu z najbardziej okrutnych dyktatorów w historii nowożytnej Afryki, Mobutu Sese Seko, akceptowanym zresztą przez kraje zachodnie i USA. W wojnie domowej, która ostatecznie zakończyła jego rządy, zginęło 5 mln ludzi. Kibala rządzi krajem od 15 lat – przez pierwsze 5 lat na podstawie porozumień pokojowych z 2001 roku, potem w związku z wygraną w wyborach w 2006 i 2011 roku. DRK wciąż należy do najbiedniejszych i najgorzej rozwiniętych państw świata – dwie trzecie z 70 mln populacji kraju żyje za mniej niż 2 dol. dziennie, zaś średnia długość życia wynosi zaledwie 57 lat.