W 2000 roku byłam rzecznikiem sztabu wyborczego Piotra Ikonowicza. Przerżnęliśmy wtedy te wybory koncertowo, zdobywając 0,22 procenta głosów. Był to jednak czas schyłkowego Buzka, który – wraz z tragicznymi „trzema wielkimi reformami” i humorystycznym premierem wyciągniętym z kapelusza przez Krzaklewskiego – był w oczach społeczeństwa jednym wielkim i nieudanym eksperymentem. Zaś alternatywą dla eksperymentu są rozwiązania sprawdzone i stabilne – stąd monopol na alternatywę, zmianę i lewicę miał SLD. Kwaśniewski wygrał w I turze i byli tacy, którzy mówili, że 54 procent to marny wynik, powinien mieć co najmniej 65.

Dziś sytuacja zmieniła się radykalnie. Dziś establishment ma przerypane. Coraz większa część społeczeństwa rozumie, że niemoralny i niesprawiedliwy system, który jest owocem 25 lat budowy kapitalizmu, nie da się zreformować. 20 procent Kukiza to głosy wyborców, którzy chcą kogoś, kto przewróci ten system kopniakiem.

Ci, którzy głosowali na Kukiza, głosowali ma jego radykalizm, nie zwracając specjalnej uwagi na jego poglądy. Stąd rockmana, który mówi o sobie, że jest „fundamentalistą katolickim” poparło prawie 40 procent niedawnych wyborców Ruchu Palikota. Zwolennicy Kukiza nie głosowali też na jednomandatowe okręgi wyborcze – dokładnie tak, jak klienci kupujący „cudowny środek na odchudzanie” nie płacą za euterpę warzywną, zieloną herbatę, czy mangostan, tylko za obiecywany efekt tych substancji. W istocie ordynacja większościowa nie tylko nie likwiduje dyktatu wielkich partii, ale wręcz przeciwnie – morduje pluralizm, prowadząc do systemu dwupartyjnego. Część wyborców Kukiza tego nie wie, ponieważ wykazuje taką samą ignorancję jak on – reszta ma to w nosie, bo nie głosuje na program Kukiza, tylko na jego swoistą anarcholsko-destrukcyjną charyzmę.

Otóż nie ma w polskim życiu publicznym nikogo, kto pod względem destrukcyjnej charyzmy mógłby równać się z Piotrem Ikonowiczem. Podobnie jak Kukiz, Ikonowicz nie boi się wykrzykiwać antysystemowych i nierealnych haseł, ale – w odróżnieniu od Kukiza – wie, o czym krzyczy. Także w odróżnieniu od Kukiza, Ikonowicz trafnie definiuje źródło słusznego społecznego gniewu – a jest nim nierówny podział oraz niesprawiedliwość i bieda, które z niego wyrastają. Inaczej mówiąc, wyborcy Kukiza są tak naprawdę wyborcami Ikonowicza.

Niestety, Ikonowicz – jako skazany za blokowanie eksmisji – nie ma biernego prawa wyborczego. Ale przy umiejętnej kampanii może to okazać się siłą firmowanej przez niego listy do Sejmu. Trudno o kandydata bardziej antysystemowego, niż ten, któremu system zabrania kandydowania.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. It’s a shame you don’t have a donate button! I’d most certainly donate
    to this outstanding blog! I guess for now i’ll settle for bookmarking
    and adding your RSS feed to my Google account. I look forward to
    new updates and will share this site with my Facebook group.
    Chat soon!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…