Po dwóch latach rządów PiS-u Polska jest krajem i strasznym, i śmiesznym.
1. Atrapa Trybunału
PiS udowodniło, że wymiana prezesa Trybunału Konstytucyjnego i wprowadzenie doń przynajmniej ośmiu posłusznych funkcjonariuszy, choćby pod osłoną nocy i z jawnym pogwałceniem prawa, daje tyle, co zdobycie dwóch trzecich miejsc w Sejmie albo wygranie ogólnonarodowego referendum. Trybunał ambasadorowej Przyłębskiej w każdej sprawie przyzna rację Kaczyńskiemu, więc teraz Konstytucję RP mogą spokojnie zmieniać zwykłymi ustawami.
2. Szybkie przejęcie policji i tajnych służb oraz przyznanie im nowych uprawnień
To nerwy twardego sprawowania władzy. Specjaliści zapewniają, że dzisiaj wszyscy jesteśmy nieustannie inwigilowani. Policja nie ma oporów, aby stanąć przeciw obywatelom; wszystko jedno czy domagającym się przywrócenia (po ustawie o „cyklicznych” zgromadzeniach, takich jak „miesięcznice” na Krakowskim Przedmieściu albo Marsz Niepodległości) konstytucyjnej wolności zgromadzeń, czy na wrocławskim komisariacie, gdzie torturowano Igora Stachowiaka. Nie ma też wstydu, aby ciąć konfetti dla jej nadzorcy wiceministra Zielińskiego albo udawać aniołki w orszaku Trzech Króli.
3. Podporządkowanie prokuratury ministrowi sprawiedliwości z politycznego nadania
Teraz Zbigniew Ziobro może wskazywać palcem, które postępowania mają toczyć się szybko, a którym ukręcać łeb. Po dwóch latach pracy w ukryciu CBA, CBŚ, ABW i inne trzyliterowe formacje zaczynają dobierać się do polityków opozycji (skubnięcie pisowskiego senatora Koguta to tylko listek figowy). Zbieżność czasowa z uchwaleniem ustaw dających Ziobrze prawo do zmian prezesów sądów i wpływania na nominacje sędziowskie jest nieprzypadkowa: zamykają one tzw. ciąg technologiczny rozprawy władzy z nieprawomyślnymi.
4. Ułaskawienie ministra Kamińskiego
Aby zapewnić koordynatorowi służb specjalnych komfort przygotowywania haków i papierów, prezydent Duda musiał skorzystać z prawa łaski w stosunku do partyjnego kolegi jeszcze przed uprawomocnieniem się wyroku skazującego. Niedopuszczalność tej decyzji stwierdził Sąd Najwyższy, co zapewne zwiększyło determinację rządzących, aby go rozpędzić na cztery wiatry. Kamiński ocalał dzięki kruczkowi prawnemu i włączeniu się do sprawy, a jakże, Trybunału Przyłębskiej.
5. Tupolewizm
PiS co miesiąc czci „poległych” w Smoleńsku, ale zupełnie lekceważy procedury, mające zapobiec podobnym katastrofom. Być może uniknęliśmy powtórki przy okazji powrotu Szydło i jej czterech ministrów rok temu z Londynu tylko dzięki temu, że za sterami siedział cywilny pilot LOT-u, a nie bezrefleksyjnie słuchający rozkazów żołnierz. Z serii wypadków rządowych limuzyn – począwszy od zderzenia z drzewem auta z ekspremier w Oświęcimiu – rządzący wyciągnęli wyłącznie taki wniosek, że trzeba zmienić nazwę formacji chroniącej VIP-ów.
6. Komisja za 10 milionów (jak dotąd)
Badacze wypadku na lotnisku Siewiernyj (z których żaden nie ma doświadczenia w tej dziedzinie) od dwóch lat formułują delfickie zapowiedzi, mnożą teorie i mieszają w głowach maluczkim. Dopóki Antoni Macierewicz organizował ten show w Sejmie, przed wyborami, było to śmieszne; teraz stało się żenujące ze względu na powagę państwa i milionowe koszty. Zdaje się, że nawet Kaczyński stracił już wiarę w udowodnienie wybuchu na pokładzie.
7. Pisanie historii na nowo
W centrum stanie oczywiście świetlista postać Lecha Kaczyńskiego, twórcy Solidarności i polskiej państwowości, nieustraszonego pogromcy Rosjan w Gruzji. Podręczniki zmieniają się dzięki „reformie” oświatowej minister Zalewskiej, na pomniki być może przyjdzie czas po wyborach samorządowych (tam, gdzie PiS je wygra). Przy nadawaniu ulicom nazw prezydenta z lat 2005–2010, który kończył kadencję z 17-18-procentowym poparciem, z pomocą śpieszą IPN oraz pisowscy wojewodowie.
8. Dezubekizacja emerytów
Po dekomunizacji ulic, wzięli się do odbierania emerytur funkcjonariuszom służb państwa, którzy choć jeden dzień pracowali przed zmianą ustroju. Nawet jeśli w ciągu ostatnich 28 lat dokonali czynów bohaterskich i chwalebnych. Nieważne też, co realnie robili przed 1989 r. To typowy przejaw odpowiedzialności zbiorowej, który będzie skorygowany przez sądy (jeśli jeszcze będą mogły niezawiśle orzekać) lub Europejski Trybunał Praw Człowieka. Teraz biorą się za żołnierzy, nawet weteranów. Chcą też pośmiertnie degradować.
9. Prywatna armia Macierewicza
O wyczynach pana Antoniego należałoby napisać całą rozprawę, zaczynającą się od nocnego ataku na tworzące się Centrum Eksperckie Kontrwywiadu NATO w Warszawie, poprzez zerwanie kontraktu na caracale i zastopowanie procesu modernizacji armii, eksperymenty z dyslokacją jednostek (w efekcie np. najnowocześniejsze polskie czołgi – leopardy – stoją pod gołym niebem w podwarszawskiej Wesołej, gdzie na poligonie mogą ćwiczyć jednocześnie tylko cztery maszyny), a skończywszy na dekapitacji sił zbrojnych. Polska Kaczyńskiego i Macierewicza jest państwem bezbronnym. Jednostki operacyjne nie mają czym latać, co czyni je niemobilnymi i mało przydatnymi na polu walki, ale za to budowa półamatorskiej Obrony Terytorialnej idzie pełną parą.
10. Afera Berczyńskiego
Ściągniętemu przez Macierewicza inżynierowi Berczyńskiemu warto poświęcić szczególną uwagę. Jako przewodniczący podkomisji do sprawy zbadania wypadku lotniczego pod Smoleńskiem okazał się fantastą nie lepszym i nie gorszym od innych członków tego ciała. Za to bardziej gadatliwym: ujawnił w wywiadzie prasowym, że to on „wykończył caracale”. Po zbadaniu szczegółów rzeczywiście okazało się, że miał nieuprawniony dostęp do dokumentacji przetargu i dostęp do ucha ministra. Jako wieloletni pracownik koncernu Boeing, do dziś pobierający od niego emeryturę, mógł kierować się interesem swego pracodawcy przy kontrakcie wygranym przez jego konkurenta. Dziwnym trafem MON kupiło też od Boeinga bez przetargu za dwa miliardy złotych trzy samoloty do wożenia VIP-ów. Zanim ktokolwiek zdążył jednak o cokolwiek Berczyńskiego zapytać, ten nagle zwinął żagle i zapadł się pod ziemię gdzieś w USA.
11. Misiewicze, pisiewicze
Inny protegowany Macierewicza – niejaki Misiewicz, 26-latek bez licencjatu, pracownik podwarszawskiej apteki – stał się synonimem pisowskiego skoku na posady w spółkach Skarbu Państwa. Nie tylko bowiem szarogęsił się w Ministerstwie Obrony Narodowej, wręczał dymisje generałom, kazał się tytułować „ministrem” i nosić nad sobą parasole oficerom, celebrował medal za zasługi dla obronności; został też powołany na członka rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA, grupującej ponad 60 spółek, o rocznych obrotach 4,5 mld zł. Po awanturze medialnej Misiewiczowi powierzono funkcję pełnomocnika zarządu do sprawy komunikacji w tejże firmie. Pięknie rozwijającą się karierę przerwało dopiero to, że tej bezczelności nie zdzierżył nawet Jarosław Kaczyński. Ale nie łudźmy się: takich misiewiczów-pisiewiczów w spółkach państwowych są całe zastępy. Prędzej czy później doprowadzą je do ruiny.
12. Szastanie pieniędzmi
PiS cieszy się stabilnym – a nawet stale rosnącym – poparciem dzięki znakomitej koniunkturze w gospodarce światowej oraz niezborności opozycji. Wiadomo, że pierwszy z tych czynników kiedyś (być może już wkrótce) się skończy. Odpowiedzialny rząd w takiej sytuacji poprawia stan finansów publicznych, tworzy poduszkę, która pozwoli zamortyzować upadek w trudnych czasach. Nie nasz. Szydło, Morawiecki, Kaczyński szczodrą ręką robią prezenty Polakom: rozdają po 500 plus, wykupują banki z rąk obcego kapitału albo kolekcje muzealne od prywatnych właścicieli. Wydawane kwoty liczone są w miliardach. Przypomnę, że gdy rząd Millera łatał słynną dziurę Bauca, nie gardził i dziesięcioma milionami złotych, które gdzieś dało się zaoszczędzić.
13. Hufce głodnych emerytów
Ku uciesze 400 tys. osób w wieku między 65 (mężczyźni)/ 60 (kobiety) a 67 lat, PiS obniżyło wiek emerytalny. Nic dziwnego, że bardzo wielu z nich, wbrew rządowym przewidywaniom, rzuciło się do ZUS-u po świadczenia. Ale w przyszłości system emerytalny w tym kształcie, zwłaszcza po dobiciu jego filara kapitałowego, jest nie do utrzymania. Procesu starzenia się społeczeństwa i ubytku ludzi pracujących nie odwrócimy, a imigrantów nie chcemy. Dzisiejszych trzydziesto-, czterdziestolatków czekają więc głodowe (dosłownie) emerytury; albo wielkie podwyżki podatków, hamujące gospodarkę.
14. Ściema
Wiele z rzekomo prospołecznych działań ekipy rządzącej to po prostu ściema. Najlepszym przykładem jest podwyżka kwoty wolnej od podatku – niby wprowadzona, ale w taki sposób, że praktycznie nie ma nikogo, kto by na niej realnie skorzystał. Podobnie jest z lekami dla seniorów, które miały być za darmo. „Mieszkanie+” się ślimaczy, na dodatek program został tak skonstruowany, że najbardziej zyskają na nim deweloperzy; przewiduje też eksmisję na bruk. Część socjalnych obietnic, np. podwyżkę płacy minimalnej i stawki godzinowej do 13,70 zł, rząd realizuje kosztem pracodawców.
15. Lecimy na jednym silniku
W pierwszym roku rządów PiS-u polska gospodarka rozwijała się powoli, w drugim – korzystając z wyjątkowej koniunktury światowej, w tym w Niemczech, czyli u naszego głównego partnera handlowego – szybko. Drugim źródłem wzrostu jest konsumpcja wewnętrzna, spowodowana korzystną dla pracowników sytuacją na rynku pracy oraz transferami socjalnymi (500+). Morawiecki poniósł jednak totalna klęskę na froncie pobudzenia inwestycji oraz oszczędności krajowych. Struktura wzrostu jest kulawa. Taka sytuacja nie może trwać długo.
16. Lotnisko Solidarności Baranów
Nowy premier cechuje się megalomanią i woluntaryzmem (nie jest ekonomistą). Ma ambicje, aby przejść do historii jako Eugeniusz Kwiatkowski XXI wieku. Zasypuje nas pomysłami w rodzaju budowy gigantycznego lotniska im. „Solidarności” w gminie Baranów, w szczerym polu między Warszawą a Łodzią. Musiałoby ono wyssać cały ruch lotniczy ze wszystkich innych polskich lotnisk; koszty inwestycji byłyby niewyobrażalne. W ramach odbudowy przemysłu stoczniowego przystąpiliśmy do budowy promu w Szczecinie, mateczniku Joachima Brudzińskiego, pupila Kaczyńskiego. Położono już nawet stępkę, mimo że nie ma jeszcze projektu statku ani zagwarantowanego finansowania jego budowy (zazwyczaj robi się to, gdy są gotowe elementy kadłuba). Przygotowanie stoczni i ściągnięcie z Norwegii i Niemiec spawaczy będzie wymagać dziesiątek milionów euro. Chwilowo zapomnieliśmy o milionie samochodów elektrycznych i innych fantasmagoriach.
17. W Puszczy i w Trybunale
Urzędowanie Jana Szyszki zaczęło się od nieudolnej albo korupcyjnej (to Kaczyński mówił o lobbingu) zmiany prawa, w wyniku którego na masową skalę zaczęto wycinkę drzew w całym kraju. Zapomnieliśmy już o haśle „Polska w trocinach”, choć akcja ta przyniosła niepowetowane straty. Ten minister będzie nam się jednak na zawsze kojarzył głównie z wielkim cięciem drzew w Puszczy Białowieskiej. Po raz pierwszy w całej historii europejskiej integracji rząd PiS-u przy tej okazji zignorował postanowienie Trybunału Sprawiedliwości UE o wstrzymaniu wycinki do czasu ostatecznego wyroku. Szyszko wkurzał też ludzi swoimi łowieckimi instynktami, zezwalając na odstrzały dzików, łosi, a nawet żubrów oraz zasilaniem biznesowego imperium o. Rydzyka dziesiątkami milionów złotych.
18. Tylko koni żal
Minister rolnictwa z kolei zaczął urzędowanie od zniszczenia marki polskich stadnin konia arabskiego oraz od doprowadzenia do zamarcia obrotu ziemią w wyniku antyniemieckich fobii PiS-u: uznano, że lepiej, aby w Polsce w ogóle nie dało się kupić ziemi rolnej, niż gdyby mieli ją kupować mityczni cudzoziemcy. Krzysztof Jurgiel zachował za to zdumiewającą bierność w reagowaniu na afrykański pomór świń – mamy ponad sto ognisk tej choroby i rolników bez żadnej konkretnej pomocy. Niekompetencja ministra źle wróży przyszłości dopłat UE; PiS obiecywało ich zrównanie z najwyższymi w Unii, a tymczasem słychać głosy o radykalnym obcięciu drugiego filara, z którego w największym stopniu korzysta Polska.
19. Sieci Radziwiłła
Wszyscy zapomnieli o zapowiedziach PiS-u likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia. Zideologizowany Radziwiłł walczył głównie z in vitro, antykoncepcją i standardami opieki okołoporodowej. Wprowadził sieć szpitali posiadających gwarancje finansowania publicznego, co doprowadzi do zamykania placówek, które w tym wykazie się nie znalazły, marnotrawstwa w tych, które się załapały i finalnie do wydłużenia kolejek oraz pogorszenia jakości usług. Brak umiejętności dialogu z młodymi lekarzami rezydentami wywołał ostry konflikt i zmusił rząd od mglistej obietnicy podniesienia kiedyś tam wydatków na służbę zdrowia. Na razie jednak medycy ograniczają pracę do rozsądnych granic 48 godzin tygodniowo, przez co niektóre szpitale muszą zamykać oddziały.
20. Przestraszyć prywatne media, wygrać wybory
Po zrobieniu z mediów publicznych karykatury, PiS zabiera się do podporządkowywania sobie nadawców prywatnych. Półtoramilionowa kara dla TVN za relacjonowanie protestów pod Sejmem to początek; skończy się pewnie na odkupieniu od amerykańskiego właściciela udziałów w tej stacji (któraś z państwowych spółek hojnie sypnie groszem na ten cel). Z właścicielem Polsatu dadzą sobie radę inaczej: Zygmunt Solorz ma różne, ważniejsze, biznesy na styku z państwem. To teraz kluczowe zadanie dla PiS-u. Pojęcie wolnych i uczciwych wyborów obejmuje równe możliwości ugrupowań w informowaniu o ich programach. Inny punkt to bezstronność administracji, o co będzie trudno, gdy Krajowe Biuro Wyborcze i setkę komisarzy będą stanowić osoby wskazane przez ministra spraw wewnętrznych Błaszczaka.
21. Wolne sądy
Protestującym obywatelom ten termin kojarzył się z wolnością i niezawisłością sędziów, ale niedługo zaczniemy przez to rozumieć opieszałość postępowań. Ziobro przyblokował powołanie 800 sędziów, więc przy niezmniejszonej przecież liczbie spraw obciążenie pracowników Temidy znacząco wzrosło. Prawie jedną trzecią tych stanowisk objęli niedoświadczeni asesorzy. Jeśli nominaci Ziobry (aktualnie hurtowo wymienia prezesów sądów) i nominaci jego nominatów będą tak kompetentni jak Przyłębska w TK, to sprawy będą się ciągnąć niemiłosiernie. Duda do tego dorzucił skargę nadzwyczajną do pisowskiego Sądu Najwyższego, co jeszcze wydłuży niepewność dotyczącą tego, kiedy sprawy definitywnie będą się kończyć. Oczywiście w takich sądach postępowania, na których zależy władzy, zawsze będą rozstrzygane zgodnie z jej oczekiwaniami.
22. Na peryferiach Europy
Nic dziwnego, że Unia – klub bogatych, ale i demokratycznych, sensownie działających państw – uznała, że Polska PiS-u słabo pasuje do tego grona. Kaczyński, Szydło i Waszczykowski już wyprowadzili nas na obrzeża. A główne decyzje dopiero przed nami.
23. Ministerstwo głupich kroków
Za granicą Polska także wykonuje dziwne kroki. Kłóci się z najważniejszymi partnerami, uzależnia od Orbanowskich Węgier, zerka w stronę Pekinu i bezgranicznie wierzy w dobrą wolę i sprawczą moc Trumpa. Przejawem szczególnej głupoty jest wymiana kadr w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, z którego (podobnie jak w generalicji armii Macierewicza) odchodzą lub są zwalniani najbardziej doświadczeni dyplomaci.