W Kef na północy Tunezji sąd skazał trójkę młodych mężczyzn na 30 lat więzienia za palenie marihuany, co wywołało oburzone reakcje lokalnego internetu i organizacji ochrony praw człowieka. Rzecznik sądu podkreślił, że wyrok obejmuje też przestępstwo „użycia terenów sportowych do konsumpcji narkotyków” (palili na boisku), ale to nie przekonało do absurdalnej kary.
Prawo tunezyjskie jest bardzo surowe wobec konsumentów nielegalnych narkotyków, szczególnie kiedy spożywa się je w przestrzeni publicznej. Jednak tak surowego, nieproporcjonalnego wyroku nie było od lat. Dziś rano dyrektorka regionalnego biura Amnesty International Amna Guellali przypomniała, że jej organizacja zasadniczo uważa, że nie można tolerować kar za konsumpcję i posiadanie narkotyków, nawet nielegalnych – „to instrument łamania buntującej się młodzieży”. W Tunezji doszło niedawno do licznych manifestacji rozczarowanych demokracją po „arabskiej wiośnie”. Szaleje bezrobocie, wzrosła bieda.
Tunezyjska Liga Praw Człowieka domaga się z kolei obalenia lub znacznego poprawienia ustawy nr 52, która dopuszcza do wymierzania nienormalnie wysokich kar, które „niszczą życie młodych ludzi”. Na Twitterze pojawił się hasztag „dość więzienia, zmieńcie 52”, szybko podchwycony przez tysiące osób. Pojawiły się wezwania do manifestacji. Dzieje się to w kontekście ostrego kryzysu politycznego: próbowano otruć prezydenta Kaisa Sajeda, pozostającego w konflikcie z rządem.
Po 10 latach od „jaśminowej rewolucji” w Tunezji, lokalna młodzież wyszła na ulice, by wyzwać na pojedynek władzę i „system”. Nie zawsze z jasnymi postulatami – chcą radykalnej zmiany krajowej polityki. Wśród nich wyróżnia się ruch „złego pokolenia”, którzy chce skończyć z „klasycznym”, „ortodoksyjnym” dyskursem lewicy. Członkowie deklarują się jako lewicowi antyfaszyści. Postawili sobie za zadanie obalenia oligarchii politycznej, która zawładnęła krajem po wydarzeniach sprzed dekady.