30 miliardów złotych chce wydać Ministerstwo Obrony Narodowej na modernizacje armii. To więcej niż PKB Malty i budżet programu „Rodzina 500 plus”. Resort ma również wielkie oczekiwania wobec amerykańskich partnerów. Problem w tym, że uzbrojenie, która chce nabyć jeszcze nie istnieje.
Ministerstwo Antoniego Macierewicza prowadzi z Amerykanami negocjacje w sprawie zakupu systemu rakiet i radarów. Portal money.pl podaje, że chodzi dwie baterie Raytheon z obecnie produkowanymi radarami, ze zintegrowanym systemem zarządzania walką IBCS firmy Northrop Grumman. Systemy mają być oparte na technologii azotku galu. To jeden z najnowocześniejszych wynalazków myśli zbrojeniowej, jednak produkty zamówione przez Polskę ciągle znajdują się w fazie badań. Nie wiadomo więc, kiedy dokładnie miałyby trafić nad Wisłę. MON przymierza się również do zakupu pociskówPAC-3 MSE (koszt: 5 mln dol.) produkcji Lockheed Martin. Planowane jest również wyposażenie wyrzutni Patriot w niskokosztowe pociski SkyCeptor (koszt: ok. 1 mln dol., które ma wyprodukować izraelską firma Rafael. Łączny koszt może przekroczyć 30 mld złotych.
Kiedy ultranowoczesna broń ma trafić do Polski? Są obawy, że rząd PiS może tego nie doczekać. „Za około 4 lata będziemy już w pełni gotowi. Procedurę wydłużają testy związane z systemem IBCS. Mimo tego podtrzymujemy zapewnienie, że Polska zamawiając część baterii w obecnej najwyższej konfiguracji, może je otrzymać po 2 latach od podpisania kontraktu i 4 latach w wersji z IBCS” – mówi w rozmowie z money.pl John Baird, wiceprezes ds. zintegrowanych systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej na Polskę w spółce Raytheon.
Amerykańscy kontrahenci mogą mieć spore obawy dotyczące współpracy z polskim rządem, który po sprawie zerwania kontraktu na dostawę Caracali z Francją ma na świecie opinię kompletnie niepoważnego. Przedstawiciel Raytheon póki co wypowiada się z dyplomatyczną ostrożnością. „Nie chcę komentować spraw związanych z polityką. (…)Mogę tylko powiedzieć, że Polska jest dla nas bardzo ważnym i znaczącym partnerem. Nie zaprzeczę jednak, że to skomplikowany program i wymagania co do całego zamówienia kosztują nas dużo pracy” – mówi John Baird.