Polska szkoła od dawna boryka się z wieloma problemami, a lista jest tak długa, że nawet nie zamierzam ich wyliczać. Jedno jest pewne – ciężar szwankującego systemu jest na barkach uczniów. Dosłownie i w przenośni. Co chwila zmieniająca się podstawa programowa, niedofinansowanie szkół, zła organizacja pracy, przeciążenie (materiałem i ciężkimi plecakami), pandemia i na dokładkę jeszcze nowy minister – konserwatywny fanatyk.
Dzieci i młodzieży nikt nie pyta, jakiej chcą edukacji. Choćby z czystej ciekawości nikt nie zada im pytania: co jest dla was najtrudniejsze? Co dopiero dyskusja o tym, co i jak chcieliby zmienić w funkcjonowaniu szkół, w ich codzienności. Samorządy szkolne to fikcja, bo większość młodzieży nie ma poczucia sprawczości. Świetnie wie, że ich pomysły nie zostaną wysłuchane i wzięte na poważnie.
I wtedy wchodzi Czerwona Młodzież, cała na biało, o przepraszam, na czerwono.
– Szkoła nam wmawia, że rzeczywistość która nas otacza jest niezmienna, a każda zmiana zbyt radykalna, a nawet i „utopijna”. No nie, nie ma na to naszej zgody – mówi Patryk Szynkowski, pomysłodawca akcji #6dlauczniów.
Postulaty z życia wzięte
We wrześniu 2020 grupa Czerwonej Młodzieży z Pomorza, czyli Organizacja Młodzieżowa Polskiej Partii Socjalistycznej Pomorze zbuntowała się przeciwko panującemu status quo i spisała sześć postulatów, mających poprawić sytuację uczniów od podstawówek po licea i szkoły zawodowe.
– Proponowane przez nas postulaty biorą się wprost z moich doświadczeń – mówi mi Patryk Szynkowski, pomorski aktywista OM PPS. – To efekt codziennych rozmów z rówieśnikami w szkołach oraz poza szkołą. Wszystkie te myśli spisane zostały 30 września w trakcie rozmowy z kolegą z poznańskiej Inicjatywy Pracowniczej – padł wówczas luźny pomysł przedstawienia kilku postulatów dotyczących współczesnego systemu edukacji. Nie była to dla nas pierwszyzna, ponieważ już wcześniej razem z redakcją fejsbukowego profilu OM PPS Zachodniopomorskie tworzyliśmy posty informacyjne na temat sytuacji w szkole. Staraliśmy się przedstawić możliwe rozwiązania najbardziej palących problemów. Skomponowanie tych myśli w jedną zbiorczą petycję i techniczne ich dopracowanie było więc nieuniknione, jeśli chcieliśmy, by usłyszał o nich świat – opowiada.
Młodzi socjaliści wysłali list do Ministra Edukacji, w którym żądają, aby ich propozycje odnalazły swoje miejsce w ustawach i rozporządzeniach.
– Aktualny system edukacji w żadnym stopniu nie radzi sobie z dzisiejszymi problemami w postaci przeciążenia fizycznego, psychicznego, wykluczenia finansowo-transportowego oraz wyzysku. Dlatego domagamy się natychmiastowej realizacji sześciu żądań, „szóstki dla uczniów”- piszą w liście do ministerstwa.
Na szóstkę składają się: 1.Lżejsze plecaki, 2. dość przepracowania, 3. sprawiedliwe wynagrodzenie za pracę uczniów zawodówek, 4. darmowy transport publiczny dla uczniów, 5. darmowe podręczniki, 6. lekcje religii na końcu lub początku dziennego planu. Pełna treść postulatów i uzasadnień jest dostępna tutaj.
Jak dotąd petycję podpisały 354 osoby.
Kreatywna nauka, uczciwa zapłata
– Nasi członkowie, w większości uczniowie szkół ponadpodstawowych, w swoim bezpośrednim otoczeniu dostrzegają problemy, z którymi nie mają jak walczyć. Licealistom i studentom brakuje bezpośrednich form nacisku na władze szkoły, czy kuratoria. Statuty są często niezgodne z ustawą, a nawet jeśli ich treść nie budzi kontrowersji, to rzadko kiedy są przestrzegane – czytam w biuletynie Inicjatywy Pracowniczej na temat „Szóstki dla uczniów”.
Bartłomiej Robertowicz z OM PPS Poznań zwraca uwagę na sytuację osób uczęszczających do szkół zawodowych i odbywających praktyczne przygotowanie do przyszłej pracy. – Stawka godzinowa pozostaje żenująca i oscyluje na poziomie 4-6 złotych brutto za godzinę. Niezrozumiałą sprawą jest, czemu uczeń szkoły branżowej nie zasługuje na przewidziane w przepisach o stawce minimalnej 17 złotych brutto za godzinę, przecież wykonuje tę samą pracę, jego wysiłek ma taką samą wartość. Postulat podwyżki może spotkać się z oporem pracodawców zatrudniających uczniów, jednak ci sami pracodawcy za każdego przyjętego praktykanta mogą liczyć na jednorazową kwotę dofinansowania oscylującą na nieco ponad 8 tysięcy złotych, ponadto mogą liczyć na refundację wynagrodzeń praktykantów ze szkoły branżowej ze środków Funduszu Pracy – przypomina aktywista.
Pomysły Czerwonej Młodzieży dotyczące zmian w szkołach spodobałyby się niejednemu rodzicowi… gdyby tylko nie były czerwone. Polska reaguje alergicznie na hasło socjalizm, a czerwony sztandar to już płachta na byka. Chciałabym się mylić, bo diagnozy i proponowane rozwiązania są trafne. Szkoda, żeby się rozmyły w ideologicznych sporach.
Świeżo mianowany Minister Edukacji Narodowej Przemysław Czarnek nie dostrzega jednak prawdziwych problemów polskiej szkoły. W pierwszej kolejności zajął się walką z urojonym lewactwem i rzekomo wszechobecnym zagrożeniem ze strony LGBT, zwalniając dyrektor odpowiedzialną za podstawę programową. Nie widzi natomiast, że dzieci krzywią kręgosłupy pod ciężkimi plecakami, nie widzi, że obiady w szkołach są płatne i wiele osób nie może sobie na nie pozwolić, nie dostrzega, że uczniowie szkół zawodowych dostają jałmużnę zamiast wynagrodzenia, nie widzi, że dzieci są przemęczone i przeładowane absurdalnymi wymaganiami. Nie miał również w ręku żadnego podręcznika, ponieważ żaden z nich obok „lewactwa” nawet nie leżał.
Szkoły w interesie elit
Żeby nie szukać daleko… Moja córka w piątej klasie szkoły podstawowej na lekcjach historii przerabiała temat „Solidarności”. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że to Jan Paweł II „obalił komunę”. Postać Lecha Wałęsy nawet się nie pojawiła. Kurtyna. Gdzie nowy minister widzi lewackie treści zalewające podręczniki, z którymi zamierza się rozprawić?
– Myślę, że jest dokładnie odwrotnie- oburza się Patryk, gdy pytam go o „niewłaściwe” książki do nauki. – Podstawa programowa jest przesiąknięta prawactwem. Dlaczego? Choć większość uczniów to będą w przyszłości pracownicy najemni, spotkamy się z wyzyskiem, zaległymi pensjami, kredytami po uszy, ryzykiem eksmisji, to szkoły nie uczą, jak sobie z tym radzić. Szkoły bronią interesów elit, mniejszości, której będziemy w przyszłości służyć. Uczymy się o husarii, o zbrodniarzach wyklętych, zamiast o pracownikach, uczymy się o przedsiębiorcach. Oprócz tego jesteśmy przeładowani informacjami, uczymy się by zapomnieć: od sprawdzianu do sprawdzianu przez różne kartkówki.
„Czerwoni” widząc mankamenty systemu proponują, „by wymieniono sprawdziany na bardziej kreatywne metody sprawdzania wiedzy. Szkoła powinna zostać w szkole, należy ograniczyć zadania domowe do minimum. Powinny one rozwijać naszą wiedzę, zamiast być kontynuacją tego, czego nie skończyliśmy w szkole. Problemem nie jest ocenianie uczniów – problemem jest natłok form sprawdzania wiedzy, które sprowadzają się do przysłowiowego “zakucia” na pamięć i zapomnienia informacji. W ciągu roku z danego przedmiotu powinny być 3 sprawdziany”.
Ciężko sobie nawet wyobrazić przyjęcie takich zmian przez polski system edukacji. Również w podejściu samych nauczycieli potrzebna jest rewolucja i pokazanie dzieciom, że mogą działać i zmieniać świat. Dzisiaj przekaz jest zgoła inny.
– Ostatnio na lekcji z pedagogiem mieliśmy o pracy. Wiesz, z czym spotkała się moja propozycja, że powinno się wstąpić do związku zawodowego, by walczyć o swoje prawa? Ze słowami „to zbyt radykalne”, a od uczniów „to nic nie da”. Nie zgadzam się z takim podejściem. Będziemy walczyć o zmiany- kończy Szynkowski.
Czerwona Młodzież wzywa uczniów, samorządy i rodziców do działania: „Bardzo ważne dla inicjatywy jest poparcie innych organizacji. Myślę, że wszyscy którzy przejmują się uczniami powinni poprzeć petycję. Osoby które popierają żądania wzywamy do dyskusji o nich w szkołach na przerwach lekcjach z nauczycielami. Samorządy uczniowskie wzywamy do oficjalnego poparcia postulatów, rodziców – do poruszania ich na wywiadówkach. Inne grupy lewicowe – do używania wszystkich swoich narzędzi by żądania zostały przyjęte”.