11 listopada Komisja Europejska przyjęła wykładnię przepisów, zgodnie z którymi towary pochodzące z żydowskich osiedli na okupowanych terytoriach palestyńskich powinny być wyraźnie oznakowane.
Do tej pory towary te były oznakowane jako wyprodukowane w Izraelu, co jest niezgodne z prawdą, ponieważ w świetle prawa UE jest to de facto terytorium Palestyny znajdujące się pod izraelską okupacją. Na dodatek towary te nie będą objęte preferencjami handlowymi, dotyczącymi wymiany handlowej między Izraelem a UE.
Łotysz Validis Dombrowskis, wiceprzewodniczący Komitetu Europejskiego, podkreślił, że nie jest to forma bojkotu izraelskich towarów, lecz tylko zgodna z europejskimi przepisami interpretacja już istniejącego prawa.
– UE nie popiera żadnej formy bojkotu czy sankcji Izraela – powiedział Domrbowskis.
Niezależnie od zapewnień polityków europejskich, władze Izraela odebrały tę decyzję właśnie jako bojkot towarów z ich kraju i zareagowały niesłychanie mocno.
MSZ Izraela natychmiast więc poinformowało, że jego dyplomaci zawieszają współpracę z Unią na wielu polach.
– Mówimy, że nie można być zaangażowanym w to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, jeśli się podejmuje tak radykalne kroki znakowania produktów, bojkotowania nas – powiedziała wiceminister spraw zagranicznych Cipi Hotoweli.
Premier Benjamin Netanjahu uznał, że UE „powinna się wstydzić” z powodu zastosowania dwulicowej polityki podwójnych standardów. Netanjahu zwrócił uwagę, że takie środki zastosowano jedynie wobec Izraela, a nie wobec innych państw zaangażowanych 200 różnych konfliktów terytorialnych toczących się na świecie.
Izraelski ambasador przy UE zapowiedział, że jego kraj nie będzie akceptował Unii jako mediatora w procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie, zaś Awigdor Lieberman, były minister spraw zagranicznych Izraela, porównał oznaczanie towarów pochodzących z palestyńskich ziem okupowanych przez Izrael od 1967 roku z żółtą gwiazdą Dawida, do noszenia której Żydzi zmuszani byli przez nazistowskie Niemcy.
Ze swej strony Organizacja Wyzwolenia Palestyny w wydanym komunikacie napisała, że jest to krok pozytywny, ale niewystarczający, ponieważ „produkty uzyskane w wyniku zbrodni wojennych powinny być zakazane, a nie tylko oznakowane”.
Wartość towarów importowanych z terytoriów okupowanych do Unii Europejskiej wynosi rocznie 300 milionów dolarów.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
owocom jest obojętne kto je uprawia i na czyjej ziemi. nabywcom towarów też. rząd izraela nie powinien się składać z gorącogłowych, rządy unijne nie powinny moralizować, a owp milczeć.
owp powinno milczeć, rzecz jasna.