Sąd w Berlinie skazał dwie kobiety prowadzące gabinet ginekologiczny na słone mandaty za „promocję aborcji”. W ogłoszeniu o praktykowanych zabiegach umieściły informację, że mają one miejsce w „bezpiecznej atmosferze”. Okazało się to niezgodne z art. 219a kodeksu karnego, wprowadzonego w maju 1933 r., kiedy do władzy doszedł Adolf Hitler.
Chodzi o pierwsze tego typu skazanie od lutego, kiedy niemiecki parlament po długiej batalii w łonie rządzącej koalicji, złagodził ten artykuł. Odtąd informowanie o możliwości zabiegów przerywania ciąży jest dozwolone, ale tylko to. Sąd wyjaśnił, że dalej nie wolno informować ani o szczegółach zabiegu, ani o jego warunkach, gdyż będzie to ciągle zakazana promocja.
Kościoły i konserwatywna mentalność sprawiły, że część hitlerowskiego prawodawstwa utrzymywała się w Niemczech bardzo długo. W 1933 r. aborcji i jej promocji zakazano, a w trakcie wojny, od 1943 r. karano za nią śmiercią. Przerywanie ciąży było jednocześnie dozwolone dla „ras niższych”, np. dla Polek. Po wojnie nawet w NRD nie zalegalizowano aborcji od razu, jak w innych krajach bloku wschodniego, a w RFN zezwolono na nią dopiero w 1976 r., bez prawa do „promocji”.
Lekarze nie mają więc prawa informowania, czy np. przerwanie ciąży jest praktykowane lekami, czy operacyjnie, z uśpieniem , czy bez, ani w ogóle o niczym, co opisywałoby okoliczności zabiegu. Obie skazane lekarki mają zamiar kontestować wyrok berlińskiego sądu, gotowe zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego, gdyż uważają, że art. 219a jest sprzeczny z „wolnością uprawiania zawodu, opinii i informacji”.