Site icon Portal informacyjny STRAJK

Aborcja jest prawem człowieka. Czarny Piątek w Warszawie

Jesteśmy wkurwione i wkurwieni. Jesteśmy zdeterminowani, aby bronić praw kobiet, które są też prawami człowieka. Przypomniałyśmy o tym znowu i będziemy manifestować swoją solidarność tyle razy, ile będzie potrzeba. 

3 października 2016 po raz pierwszy polskie kobiety wyszły na ulice ubrane na czarno. Było nas 100 tysięcy. Protestowałyśmy i protestowaliśmy w różnych miastach polski. Kobiecy gniew zaktywizował się nie tylko w metropoliach: Poznaniu, Wrocławiu, Trójmieście – ale również w mniejszych miejscowościach: tłum parasolek widać było w Wałbrzychu, Sanoku, Świnoujściu.

Dziś całą siłę uderzeniową koncentrujemy w stolicy. Spotykamy się pod Sejmem, a potem idziemy pod siedzibę partii rządzącej przypomnieć stanowisko Grupy ONZ ds. Dyskryminacji Kobiet: aborcja to prawo człowieka!

***
Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka skierowała do dalszych prac obywatelski projekt ustawy autorstwa Kai Godek i Ordo Iuris „Zatrzymaj aborcję”. Zebrano pod nim 830 tysięcy podpisów.

Ustawa eliminuje z dotychczasowego „kompromisu aborcyjnego” przesłankę do przerwania ciąży z powodu nieuleczalnej choroby bądź uszkodzenia płodu, zrównując de facto prawa matki oraz nienarodzonego i upodabniając nasze prawodawstwo do drakońskich przepisów obowiązujących m.in. w Irlandii, gdzie najwyższą cenę zapłaciła za poglądy rządzących 31-letnia Savita Halappanavar, a szereg innych kobiet skarżył się na nie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.

W ostatnią środę 21 marca ustawą Godek/Ordo Iuris miała zająć się Sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny, ale zrejterowała.

Na rządzących naciska Episkopat, zawiedziony faktem, że „niepokoi przedłużanie prac nad projektem”. Niepokoi – czytaj: ustawa nie przeszła błyskawicznie przez przez posiedzenia komisji i grup roboczych i nie trafiła w ciągu tygodnia pod obrady Sejmu.

Presja Kościoła katolickiego jest ogromna. Najpierw 14 marca Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w specjalnym komunikacie oznajmił, że „do zadań państwa należy także organizacja opieki medycznej dla kobiet w ciąży i matek oraz silnego systemu wsparcia rodziców i rodzin dzieci chorych”, później dołożył od siebie rzecznik KEP, ksiądz Paweł Rytel-Andrianik. „Bardzo ważną i pilną sprawą jest, by w XXI wieku, kiedy nauka i medycyna bezsprzecznie potwierdzają, że życie człowieka rozpoczyna się w chwili poczęcia, regulacje kodeksowe zabezpieczały prawo do życia każdej osobie” – oznajmił.

Preludium do Czarnego Piątku stanowiły protesty w ostatnią niedzielę, kiedy każda z nas przyniosła „wieszak dla biskupa”. 18 marca pod siedzibą kurii metropolitalnej przy ul. Miodowej w stolicy przedstawicielki Warszawskiego Strajku Kobiet mówiły: – Kościół ma prawo głosić swoją wizję moralności. Natomiast nie ma prawa wpływać na rząd, który reguluje zasady, według których toczy się życie wszystkich obywatelek i obywateli, również tych niewierzących. Przynależność do Kościoła jest kwestią wolnego wyboru. Kościół nie ma prawa do niczego nas zmuszać. A wpływając na władzę państwową, zmusza do postępowania zgodnego ze swoimi wytycznymi. Tak nie może być.

W Trybunale Konstytucyjnym leży wniosek o uznanie „przesłanki eugenicznej” za niezgodną z Konstytucją. Poparł go większością głosów ten sam Sejm, który wkrótce ma głosować nad „Zatrzymaj aborcję” i który na początku roku odrzucił projekt liberalizujący prawo aborcyjne „Ratujmy kobiety”. A wiosna 2018 dopiero się zaczyna.

***
Grupa Robocza ONZ do spraw Dyskryminacji Kobiet alarmuje: przymus donoszenia ciąży bez względu na okoliczności jest pogwałceniem praw człowieka!

Doradcy ONZ skierowali komunikat do polskiego Sejmu i Senatu o przerwanie prac nad projektem „Zatrzymaj aborcję” jako sprzecznych z humanitarnymi standardami oraz podstawowym prawem do równości i zachowania prywatności przez każdego człowieka.

Prawa reprodukcyjne kobiet usiłowano zawłaszczyć już m.in. w nazistowskich Niemczech, faszystowskich Włoszech, Hiszpanii generała Franco i Rumunii Ceaușescu. Próbuje zrobić to Polska wiosną 2018 roku.

Polska Agencja Prasowa: „14 lutego Prezydent Andrzej Duda wręczył odznaczenia państwowe matkom szczególnie zasłużonym w wychowywaniu dzieci. Złotymi i srebrnymi medalami odznaczył sześć kobiet, które urodziły od pięciorga do szesnaściorga dzieci”.

***
„Sejmowy festiwal pogardy i nienawiści do kobiet trwa, właśnie odebrano głos organizacjom pozarządowym i posłom opozycji i przegłosowano projekt zakazu aborcji w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Nadal uważacie, że tego nie zrobią?” – pytały retorycznie organizatorki na facebookowym profilu Warszawskiego Strajku Kobiet.

„Równe prawa, wspólna sprawa!”. Pierwsi demonstrujący zaczęli zbierać się już o 14.00 przy Metrze Świętokrzyska. O 15:00 odbyła się pikieta pod Domem Arcybiskupów na ulicy Miodowej. Stamtąd szlak protestów wiódł pod Sejm – i docelowo – do „siedziby zła”. „Idziemy po prawo i sprawiedliwość!”, „Prawa kobiet prawami człowieka!”.

Najpierw pokazał, co myśli o rezydentach Wiejskiej i wysłał polityków prawicy spod Sejmu – „na hasiok”:

– Niech Kościół zrobi porzondek z pedofiliom, wyciepnie z Jasnej Góry faszystów, a z Torunia Rydzyka, niech sie łoblecze w pokutny miech, bo wiela złego uczynił, a końca nie widać. I jeszcze jedno: Kościół katolicki niy ma jedynym w Polsce, ale jako jedyny rzondzi i dzieli. Wespół w zespół ze zdewociałym rzondym RP. I jak to u nos godajom, drogi Episkopacie: Kieby starka miała lulok, to by była starzik – krzyczała „Śląska Perła” Jolanta Jackiewicz. – Niech sie Kościół godo i rzondzi w Kościele. Niech sie nokazuje swoim wyznawcom. Niech sie uwolni łod swoich grzychów, na poczontek tych głównych. Je ich 7 i wszystkie Kościołowi przynależom – zaczynajonc łod pychy, a na chciwości kończonc.

Pod Sejmem były polityczki Razem, Zielonych, Inicjatywa Pracownicza – i całe mnóstwo zwykłych kobiet, również tych z niepełnosprawnymi dziećmi. Przyszły dziś nie dlatego, że żałują, że je urodziły. Przyszły pokazać, że wymaganie od ludzi heroizmu jest de facto torturowaniem ich.

Przyszła Ewa, która ma trzy córki, a niedługo będzie mieć wnuczkę, podkreśla, że protestuje w imieniu trzech pokoleń kobiet.

– Narzucono nam wiele lat temu tzw. kompromis aborcyjny, to już samo w sobie skandal. Drugi to to, że dopuściłyśmy do tego, by w ogóle dyskutowano o tym, czy można podporządkować dobro dorosłej, świadomej kobiety dobru zarodka, rozprawiano o tym, że kobieta po prostu musi urodzić, nawet jeśli dziecko po porodzie przeżyje w męczarniach kilka godzin czy dni. Na kolejne „ustępstwa” już nie możemy pójść – mówi.

Wiele młodych kobiet przyszło w grupach ze znajomymi, przyjaciółkami, jak Wiktoria, która razem z koleżankami ze studiów pierwszy raz w ogóle jest na jakiejkolwiek demonstracji. Rozmawiamy na Wiejskiej, kilkaset metrów od sceny, hasła wypowiadane przez mówczynie średnio już do nas dobiegają. Dziewczyny opowiadają, że szły trochę z obawą, że frekwencja będzie słaba, protest wypadnie niezbyt poważnie. Ale już przed Placem Trzech Krzyży zobaczyły, że naprawdę zbiera się tłum. – Uwierzyłyśmy, że nas usłyszą, zrezygnują z tych chorych pomysłów. Czy chcemy liberalizacji ustawy antyaborcyjnej? Oczywiście! Chcemy mieć takie same prawa, jak kobiety w Europie. Chcemy móc decydować o sobie. Nie popierasz aborcji – to jej sobie nie rób, to proste.

Kiedy jedni z nas byli już na Nowogrodzkiej pod siedzibą PiS, inni dopiero ruszali z Placu Trzech Krzyży. Czarny pochód zapełnił całe centrum miasta. Gdy marsz przeciągał przez Aleje Ujazdowskie, zdawał się nie mieć końca. Sprawdzane na bieżąco dane z Twittera mówiły o 55 tysiącach protestujących. Pod „siedzibą wszelkiego zła” było tak ciasno, że aby zrobić miejsce nadchodzącym spod Sejmu, musiała przesunąć swoje wozy… policja. Potem organizatorki napiszą na Facebooku, że łącznie wykrzyczeć swój gniew przyszło nawet 95 tys. kobiet i solidaryzujących się z nimi mężczyzn.

Mężczyzn takich, jak Michał, który mówi mi, że jest na demonstracji niejako zamiast narzeczonej, która dotrzeć nie mogła, nie ma jej w mieście. – Nie wyobrażam sobie, by np. odmówiono nam badań, rzetelnej informacji w ciąży, kiedy już będziemy chcieli mieć dzieci, pod pretekstem ochrony „dziecka poczętego”. A to, co się teraz dzieje, pozwala się obawiać, że coś podobnego nastąpi – dzieli się swoimi obawami. I dodaje: w mojej rodzinie jest osoba, która pracuje z dziećmi niepełnosprawnymi. Wie, że po ich urodzeniu rodzice zostają bez pomocy ze strony państwa, które podobno dba o każde życie. Kolejny powód, by protestować przeciwko tej hipokryzji.

***
– Czy naprawdę myślicie, że kazać nam rodzić za wszelką cenę, bez względu na okoliczności, dla samego faktu, jest humanitarne? – pytała retorycznie Marta Lempart. – Mamy de facto do czynienia z projektem całkowitego zakazu aborcji – 95 proc. przypadków legalnych aborcji w Polsce to aborcje z powodów embriopatologicznych. Przy czym zarówno tzw. obrońcy życia, jak i politycy prawicy bezczelnie kłamią, twierdząc, że główną wadą (niektórzy mówią o 90 proc.), która jest przesłanką do aborcji z powodu nieusuwalnych wad płodu, jest zespół Downa (faktycznie stanowi on 20 proc. przypadków). Tymczasem prawda jest taka, że aż 75 proc. przypadków legalnego przerwania ciąży to wady letalne, powodujące śmierć dziecka, bez środków przeciwbólowych, niedługo po urodzeniu. Tego PiS i episkopat chcą dla polskich kobiet. Bycia w ciąży, która zamiast życiem, z pewnością skończy się śmiercią.

Ze sceny przemawiały też manifestantki z Wielkiej Brytanii i Ukrainy. – Czy wyobrażacie sobie, jaki los czeka uchodźczynię, matkę niepełnosprawnego dziecka w Polsce? – pytała retorycznie ostatnia. Pytała w próżnię. Żaden z posłów PiS nie wyściubił dzisiaj nosa z mysiej dziury.
***

Robert Winnicki zapowiedział na Twitterze „wielkie marsze pro-life w całej Polsce” w czerwcu. „Wiadomości TVP określiły protest z udziałem kilkudziesięciu tysięcy ludzi jako „pikietę”. Dobrze, że w ogóle zauważyły.

Exit mobile version