Site icon Portal informacyjny STRAJK

Aborcja wraca do polityki i na ulice

Objazdowa wystawa antyaborcyjna objawiła się w Kielcach. Policja ma w związku z tym pełne ręce roboty. Organizatorzy wystawy skarżą zdjęcie plakatów, a restaurator, który je zdjął – skarży organizatorów. Z kolei w Gdańsku działacze na rzecz praw kobiet urządzają konferencję prasową, opowiadając o działaniach na rzecz liberalizacji przepisów zakazujących przerywania ciąży.

facebook.com/PK8M

Tydzień temu przy kościele garnizonowym w Kielcach zamontowano stelaże z kilkoma dużymi plakatami na których są rozerwane płody oraz zdjęcie Adolfa Hitlera. Na wystawę zgodził się proboszcz ks. Grzegorz Kamiński, a plakaty dostarczyła Fundacja Pro – Prawo do życia.

Po paru dniach Maksymilian Materna, właściciel restauracji Bohomas Lab , zdjął plakaty, dostarczył je na najbliższy komisariat i złożył tam zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

– Ja mam ponad 30 lat i jestem w stanie poradzić sobie z zawartością różnych rzeczy. Natomiast sam jestem ojcem i mam świadomość tego, jak moje dzieci odebrały taką wystawę – powiedział Maksymilian Materna Onetowi.

– Z tego, co wiem, zdjęcie Hitlera objęte jest prawem autorskim, nie wolno też używać nazistowskich haseł, pominę już zwłoki dzieci i inne drastyczne widoki. Nie pozwalam na to, żeby takie zjawisko uchodziło gładko w mieście, w którym mieszkam – podsumował restaurator.

– Aborcja jest brutalna i nie zamierzamy osładzać jej widoku – twierdzi z kolei Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro – Prawo do życia, nie mając widać pojęcia, że fotografie prezentowane przez fundację nie maja niemal nic wspólnego z usuwaniem ciąży w XXI wieku.

– Prowadzimy teraz ogólne czynności sprawdzające. Policja sprawdza, czy treści zamieszczone na tych plakatach mogą wypełniać znamiona jakiegoś czynu zabronionego – to z kolei oświadczenie st. sierż. Karola Macka, oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.

Jednak to nie jedyne postępowanie w tej sprawie.

– Tego samego dnia gospodarz terenu, czyli proboszcz kościoła złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, a konkretnie kradzieży tych banerów. Następnie fundacja, która jest organizatorem wystawy, złożyła zawiadomienie o wykroczeniu, polegającym na uszkodzenia zaczepów mocujących tę wystawę – dodał st. sierż. Karol Macek.

– Nie może być tak, że komuś się coś nie podoba, więc wchodzi na czyjś teren i demoluje wystawę – oświadcza Dzierżawski i dostarcza pod kościół kolejne plakaty, których pojawienie się mobilizuje do kontrakcji mieszkających w okolicy kielczan, który rozpoczęli protest.

– Ksiądz proboszcz stwierdził, że w związku z wystawą nie wpłynęły do niego żadne skargi, więc chcemy go wyprowadzić z błędu – twierdzi Maksymilian Materna i wspólnie z innymi zbiera podpisy pod apelem o usunięcie wystawy.

Przeciwnicy wystawy zbierają ich nieco ponad trzydzieści i chcieli je wraz z listem wręczyć proboszczowi. Jednak ten zapadł się pod ziemię.

Nic nie wskazuje zatem, aby plakaty prolifeowców zniknęły. Zwłaszcza, że organizatorzy zamierzają utrzymać ekspozycję jak długo się da.

– Nie działamy w ten sposób, że usuwamy nasze plakaty czy billboardy, bo one się komuś nie podobają. Robimy kilkadziesiąt takich wystaw w ciągu roku. Nie wiem, jak długo będzie stała wystawa w Kielcach. Będzie tam tyle, ile będzie sobie tego życzył ksiądz proboszcz – oświadcza Mariusz Dzierżawski.

– Przestańmy mówić o kompromisie aborcyjnym, bo ustawa z 1993 żadnym kompromisem nie jest. To jest zniewolenie – mówili w Gdańsku przedstawiciele ogólnopolskiej koalicji „Ratujmy Kobiety 2017”.

Za kilka miesięcy chcą złożyć w Sejmie kilkaset tysięcy podpisów pod propozycją ustawy o liberalizacji aborcji. Ma una umożliwić prawo do legalnego przerywania ciąży do końca jej 12 tygodnia.

Projekt popiera kilkanaście fundacji i stowarzyszeń oraz takie partie jak Razem, Sojusz Lewicy Demokratycznej i Zieloni.

– Kilka dni temu złożyliśmy do Marszałka Sejmu nasz projekt. Według prawa Marszałek ma 30 dni na rejestrację naszego Komitetu. W połowie sierpnia powinniśmy zacząć zbiórkę podpisów w Polsce. Potrwa ona trzy miesiące. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w połowie listopada nasz projekt będzie głosowany w Sejmie – wyjaśnia Arkadiusz Dzierżyński z Inicjatywy Polskiej.

W polskim parlamencie większość ma PiS. Nie wspominając już o tym, że prezydentem jest ultrakatolicki Andrzej Duda. W Sejmie leży od niedawna kolejny projekt całkowitego zakazu aborcji.

Exit mobile version