Zamieszkali w stolicy działacze lewicowi odebrali dzisiaj telefony od nieznajomych mężczyzn, którzy przedstawiali się jako funkcjonariusze ABW.
Około godziny 15.00 9 listopada do Piotra Ciszewskiego, znanego działacza Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów i koordynatora kampanii Historia Czerwona zadzwonił mężczyzna, przedstawił się z imienia i nazwiska i dodał, że jest funkcjonariuszem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zaproponował działaczowi spotkanie o charakterze nieoficjalnym, twierdził, że może podjechać tam, gdzie Ciszewski się znajduje. Piotr Ciszewski odmówił podania miejsca swojego pobytu. Na pytanie, czy jest o coś podejrzany mężczyzna odpowiedział, że nie i dodał, że maja prawo go wezwać. Wówczas aktywista przerwał połączenie.
– To jest próba zastraszenia przed 11 listopada. Wydaje się prawdopodobne, że dzwoniący był ze służb specjalnych, bo mój numer nie jest powszechnie znany. Oceniam, że jest to próba wprowadzenia zamętu i prowokacji w środowiskach lewicowych. Moim zdaniem ta rozmowa, gdyby doszła do skutku, dałyby służbom do ręki argument, że skoro się spotkałem, to z nimi współpracuję. Może też chcieliby wyciągnąć ode mnie informacje dotyczące innych osób. Odmówiłem spotkania, ponieważ nie ma żadnych podstaw do zainteresowania się mną. Prowadzę ja i moi towarzysze legalne działania i nie robię niczego zabronionego. Mam zamiar zapytać oficjalnie ABW, czy rzeczywiście dzwonił do mnie funkcjonariusz ABW i czy to jest ich stała metoda operacyjna, że dzwoni się nieoficjalnie do osób, które legalnie działają – powiedział Ciszewski Portalowi Strajk.
Redakcja Portalu Strajk zadzwoniła na numer, który wyświetlił się Piotrowi Ciszewskiemu. Nikt nie odebrał. Wiadomo już, że podobne telefony dostali też inni działacze lewicowi z Warszawy, m.in. Michał Goworowski ze Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego, który opisał całą sytuację na Facebooku.
Jeżeli to rzeczywiście była akcja Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, to cała akcja dowodzi, że w Polsce narasta atmosfera zastraszania środowisk lewicowych i że angażowane są w to oficjalne organy państwa, co jest charakterystyczne dla prawicowych państw autorytarnych.
Jeżeli zaś to był czyjś żart lub czyjaś próba zastraszenia działaczy stołecznej lewicy, to w interesie ABW jest wszczęcie natychmiastowego śledztwa i ujawnienie sprawców, ponieważ podawanie się za funkcjonariusza służb specjalnych jest przestępstwem, a na dodatek szkodzi wizerunkowi ABW, przedstawiając ją jako narzędzie budowania państwa autorytarnego.