Wojska USA wychodzą z Afganistanu po 20 latach pobytu w tym kraju. Nie osiągnęły swoich celów strategicznych, za to przyniosły śmierć, biedę, narkomanię i wojnę domową. A będzie jeszcze gorzej. Zapłacimy za to wszyscy.

ONZ, a konkretniej rzecznik Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR), Babar Baloch, bije na alarm.

Nędza w Afganistanie

Afganistan stanął na progu katastrofy humanitarnej. Jej fundamenty to dwudziestoletnia obecność amerykańskich wojsk w Afganistanie. Generowała ona przede wszystkim migrację, zarówno wewnętrzną, jak i poza granice kraju. Swoje dołożyła pandemia i klęski żywiołowe.

„Od stycznia 2021 roku 270 tysięcy Afgańczyków porzuciło swoje stałe miejsca zamieszkania i zostało przesiedleńcami. Stało się tak z powodu braku poczucia bezpieczeństwa i z powodu przemocy. W rezultacie ogólna liczba przymusowych przesiedleńców przekroczyła 3,5 miliona ludzi. Rodziny, które w ostatnich tygodniach były zmuszone porzucić swe domy, jako główny powód swojej ucieczki podawały pogorszenie się sytuacji w dziedzinie bezpieczeństwa”, powiedział Baloch.

Agendy ONZ dysponują dowodami o pobieranych przez uzbrojone grupy od mieszkańców haraczach i o zwiększeniu się liczby samodzielnie wykonanych min na głównych drogach Afganistanu. Utrudnia to, lub uniemożliwia przemieszczanie się.

Wojna i klęski żywiołowe

Baloch uprzedził, że naród afgański został doprowadzony do skrajności przez przedłużający się konflikt zbrojny, biedę i klęski żywiołowe (susza). „Doprowadzi to do dalszego przemieszczania się ludzi w kraju, ale też do krajów sąsiednich”, dodał ONZ-owski urzędnik.

Pakistan w odpowiedzi już zapowiedział, że „nie planuje” otwierać granicy dla uchodźców z Afganistanu, jeżeli ich liczba zwiększy się w związku z wyjściem wojsk USA i NATO z terytorium afgańskiego.

Wyjście Amerykanów z Afganistanu, częste pozostawienie na terenie porzuconych baz całego uzbrojenia, by wpadło w ręce talibów trudno oceniać inaczej jak działanie umyślne. Doprowadzić to może do zaognienia sytuacji między talibami a Tadżykistanem. Powstanie zatem kolejne ognisko konfliktu przy rosyjskich granicach. Wprawdzie podczas ostatniej wizyty przedstawicieli talibów w Moskwie oznajmili jednoznacznie, że nie zamierzają prowadzić działań przeciwko Rosji i państwom sąsiednim, ale ich obietnice są niewiele warte.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…